23 listopada 2002 odbyło się w naszym Sejmie dość dziwne głosowanie nad tzw. ustawą czyszczącą (dziwne, jeśli chodzi o przebieg i utworzony na sali sejmowej krótkotrwały alians skrajnie odległych – przynajmniej oficjalnie – sił politycznych), które właściwie zamknęło drogę do wprowadzenia racjonalnych rozwiązań i logicznego ustawienia relacji w dziedzinie zwanej gospodarką odpadami komunalnymi. Nadzieja, że Senat sprawę naprawi, okazała się płonna.

Szkoda tylko, że głos samorządowców, których ostatecznie ta sprawa dotyczyła najbardziej, był tak anemiczny i to zarówno w Parlamencie, jak i w tzw. mediach. Anemiczność tej obecności samorządowych głosów i argumentowania w obronie przygotowywanej nowelizacji tak ważnych ustaw została oczywiście dostrzeżona przez lobby prywatnych firm funkcjonujących w tej dziedzinie i cynicznie wykorzystywana w różnych dyskusjach.

Jak nas widzą tak o nas piszą

Chciałbym jednak, przy okazji tej zmarnowanej szansy na naprawienie sytuacji stworzonej przez prywatyzację tej sfery usług, przytoczyć głosy zza obecnej granicy Unii o tym, jak jesteśmy tam w tej dziedzinie widziani. Chodzi mi o to, by na etapie tworzenia wojewódzkich i gminnych Planów Gospodarki Odpadami zwrócić uwagę, jak tam są postrzegane zagrożenia wynikające z kiepskiego stanu tej sfery gospodarki u nas. Tamtejszych ekspertów nie zwiodło szybkie zamknięcie negocjacji w dziedzinie „Środowisko”. Okazją do zwrócenia...