Sytuacja w zakresie systemowego gospodarowania odpadami jest obecnie, w skali kraju, znacznie trudniejsza, aniżeli w gospodarce wodno-ściekowej. Kłopot tkwi w całkowitej dezintegracji gospodarki odpadami (brak rozwiązań systemowych), w jej nieszczelności, relatywnie dużych kosztach i małej skuteczności, przenoszeniu znacznej części kosztów z zanieczyszczających na samorząd, co jest sprzeczne z podstawowymi założeniami rozwiązań stosowanymi w UE, wreszcie w ciągłym braku sprawdzonych danych i standardów dotyczących ilości i kosztów.

Rezultaty tych niedostatków przejawiają się m.in. w braku zakładów, zajmujących się odzyskiem, recyklingiem, spalaniem, unieszkodliwianiem odpadów, w zbyt szybkim zapełnianiu się istniejących składowisk oraz budowie obiektów źle wyposażonych i drogich w eksploatacji lub eksploatowanych niewłaściwie. Przewoźnicy zbierający odpady korzystają z obiektów najtańszych, często o nieuregulowanym stanie prawnym, zaś samorządy zapominają o tym, że kiedyś przyjdzie im płacić za tego rodzaju politykę. Inwestorzy zagraniczni kończą rozmowy z gminami w momencie, gdy dowiedzą się, że nikt nie może zapewnić im potrzebnego dla utrzymania rentowności instalacji poziomu dostaw odpadów, czyli surowca. Mieszkańcy zaś uznają za niezbywalne prawo obywatelskie możliwość wyboru przewoźnika, z którym podpiszą umowę. Rezultaty są takie, że zarówno samorządom, jak i zarządcom lasów, dróg itp. nie starcza pieniędzy na sprzątanie, a uzyskiwane poziomy odzys...