Makulatura – odpad czy surowiec?
Przedstawiamy dwie dość skrajne opinie na temat makulatury: czy jest ona odpadem, czy też jednak surowcem. Mamy nadzieję, że prezentowana polemika doprowadzi do jednoznacznego określenia pojęcia. Może w sprawę powinny zaangażować się instytucje wyższego szczebla?
Artykuł polemiczny „Makulatura – odpad czy surowiec” sprowokowany został m.in. moimi opiniami, prezentowanymi także na łamach „Recyklingu”(4/2004, 5/2003), pozwolę więc sobie na bezpośrednie odniesienie się do sformułowań tam zawartych, chociaż rozstrzygnięcie poruszanych kwestii ma znaczenie o wiele szersze i bardziej ogólne.
Rozstrzygnięcie kwestii, czy makulaturę kwalifikować jako odpad, czy jako surowiec, nie jest sprawą prostą. Przy uzasadnianiu tezy, że makulatura to odpad, ujawniają się sprzeczności wynikające z niejednoznaczności powszechnie stosowanych pojęć. Jeśli „papier i tektura z odzysku (makulatura) są cennym surowcem wtórnym”, to oznacza, że są jednak surowcem, a nie odpadem z odzysku, czyli po procesie odzysku.
W tym kontekście ustalenie, kiedy odpad przestaje być odpadem, a staje się produktem (surowcem, półproduktem, wyrobem gotowym), ma znaczenie o wiele szersze, może nawet fundamentalne dla jednoznacznego ustalenia, kiedy i czy w ogóle został dokonany odzysk lub recykling.
Kiedy można uznać, że dokonano odzysku? Uważam, że wówczas, gdy powstanie produkt o określonych parametrach spełniających wymagania konkretnej grupy odbiorców. Jedynym obiektywnym kryterium, umożliwiającym rozróżnienie odpadu od produktu, są normy techniczne wyrobu. Jeśli produkt spełnia wymagania normy, nie jest odpadem. Zgodność otrzymanego w procesie odzysku produktu z wymaganiami normy przesądza o tym, czy odzysk został dokonany.
Inaczej mówiąc, jeśli „coś” (surowiec, wyrób, przedmiot) spełnia wymagania Polskiej Normy (będącej odpowiednikiem Normy Europejskiej), to nie jest odpadem i nikt w sposób arbitralny (poza posiadaczem) nie może tego uznać za odpad.
Wniosek – makulatura spełniająca wymagania normy PN-EN 643 nie jest odpadem. Drugorzędne jest, czy została ona otrzymana z odpadów w procesie odzysku czy z innych materiałów, które odpadem formalnie nie były. Decydują cechy finalne wskazane w normie.
Zwroty gazet i czasopism
Pojawia się kwestia, czy niesprzedane egzemplarze gazet i czasopism stają się odpadem w momencie ich zwrotu. Nie można zgodzić się z argumentacją, że automatycznie stały się one odpadami, bo utraciły swoją wartość użytkową, a wydawca nie znajduje dla nich dalszego zastosowania. Czy niesprzedana książka zwrócona wydawcy staje się odpadem? Zwroty gazet i czasopism nie straciły swoich wartości użytkowych. Nadal można je czytać, a porady czy przepisy (np. kulinarne) nie tracą nigdy aktualności. Należy przyjąć, że właściciel wie, co z nimi zrobić, a dalsze czynności zleca wyspecjalizowanej firmie.
Do tego momentu zwroty nie posiadają cech wskazanych w ustawie o odpadach, a ich właściciel nie chce się ich pozbyć – nie są więc odpadem.
Zagospodarowanie zwrotów gazet i czasopism jest elementem całego systemu kolportażu. Niesprzedane egzemplarze są przekazywane wyspecjalizowanym firmom, które w procesie zagospodarowania, zgodnie ze zleceniem, wyciągają różne materiały promocyjne (płyty CD, próbki kosmetyków, upominki) do dalszego wykorzystania. Część egzemplarzy odsyłają (tzw. zwroty fizyczne) do wydawcy do dalszego wykorzystania, np. w celach archiwalnych lub promocyjnych (a więc nadal pełnią swoje pierwotne funkcje).
Pozostałe egzemplarze są klasyfikowane wg kryteriów określonych w normie PN-EN 643, w wyniku czego powstaje nowy produkt – makulatura zgodna z normą. Oczywiście odpady także mogą powstawać. Są to jednak odpady opakowaniowe (np. folie zabezpieczające czasopisma, taśmy klejące, zszywacze metalowe itp.) lub odpady papieru i tektury niespełniające wymagań normy.
Cały ten proces należy traktować jako jeden logiczny ciąg technologiczny, w którym zwroty gazet i czasopism są zagospodarowywane zgodnie z przepisami i zasadami ochrony środowiska. Wydaje się, że takie działanie jest jak najbardziej racjonalne: cenne surowce trafiają do dalszego przerobu, unika się powstawania odpadów i realizuje się zasady ochrony środowiska. Można oczywiście klasyfikować zwroty gazet i czasopism jako odpady, ale jedynym tego skutkiem – poza biurokracją i większą ilością „makulatury” (niepotrzebne decyzje, setki kart przekazania odpadu, kart ewidencji i sprawozdań) – będzie ogromny, trudny do opanowania chaos.
Przyjmując, że w momencie zwrotu niesprzedanych gazet i czasopism stają się one odpadem, wytwarzającym jest punkt sprzedaży dokonujący zwrotu, który fizycznie włada odpadem, a nie formalny właściciel (wydawca lub dystrybutor).
Odpady powstające z gazet i czasopism klasyfikowane są do odpadów komunalnych (20 01 01 – Papier i tektura). Wytwarzający odpady komunalne nie potrzebuje na to zgody (art. 17 ust. 5 ustawy o odpadach), nie prowadzi ewidencji ani nie składa sprawozdań (art. 36 ust. 2). Firmy zagospodarowujące takie odpady, poza zezwoleniem wynikającym z ustawy o odpadach, muszą posiadać zezwolenie na „odbieranie odpadów komunalnych” wydane na podstawie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, co może być niezwykle trudne, biorąc pod uwagę warunki, jakie w takich sytuacjach ustalają samorządy. Może to oznaczać likwidację wielu tych wyspecjalizowanych firm. Jeśli będą jednak działały, to przyjęte odpady papieru i tektury będą przerabiały na odpady papieru i tektury, bo makulatura w katalogu odpadów nie występuje. Po co więc to robić? Przecież zakłady papiernicze takiego odpadu nie przyjmą lub będą musiały przerobić go u siebie na makulaturę normowaną.
Pojawia się za to zupełnie inne zagrożenie. Teraz za makulaturę odbiorcy płacą tak jak za surowiec. Wątpliwe jednak, czy będą płacić za odpad, jeśli jego posiadacz nie będzie miał innej alternatywy pozbycia się go. Otóż obowiązuje zasada „zanieczyszczający płaci”. Wytwarzający odpad musi się go pozbyć zgodnie z przepisami. Nie jest ważne, że to „cenny surowiec” – masz odpad, to za niego płać, inaczej będziesz miał problemy z odpowiednimi służbami. Już teraz niektóre cementownie czy zakłady energetyczne, spalające paliwa alternatywne (o znacznej wartości energetycznej, ale klasyfikowane jako odpady), nie chcą za nie płacić, wskazując, że przy spalaniu paliwa tradycyjnego nie muszą ponosić dodatkowych kosztów związanych z przystosowaniem instalacji do spalania odpadów. Koszty te w przeliczeniu na jednostkę uzyskanej energii mogą być znacznie wyższe niż koszt spalenia paliwa tradycyjnego. Chcą rekompensaty, inaczej odpadu nie przyjmą. Przedsiębiorca, aby uzyskać dokument potwierdzający zagospodarowanie odpadu, będzie musiał zapłacić. Alternatywą jest pozbycie się odpadu „na lewo”. Ale chyba nie do tego powinniśmy dążyć.
Tulejki nawojowe
Problemem jest też kwalifikacja tulejek nawojowych – są asortymentem opakowaniowym czy nie? Od tego zależy, czy są objęte obowiązkiem odzysku, a to wiąże się z konkretnymi kosztami. Specjaliści z branży opakowaniowej nie dają jednoznacznej odpowiedzi. W praktyce gospodarczej sytuacja taka jest niedopuszczalna. Przedsiębiorca musi podjąć prawidłową decyzję, jeśli nie chce być narażony na konsekwencje. Urzędnik dokonujący kontroli też musi opierać się na przepisach. Ani przedsiębiorca, ani urzędnik nie muszą być ekspertami od rozstrzygania technicznych kwestii, czy tulejka jest opakowaniem, czy „integralną częścią produktu”. Od tego są specjaliści przygotowujący odpowiednie opracowania.
Przed nowelizacją ustawy o obowiązkach przedsiębiorców sprawa była prosta. Tuleje z papieru i tektury, wg Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług (PKWiU), były klasyfikowane w grupowaniu 21.25.14, a tuleje z tworzyw sztucznych w 25.24.14. Nie były więc objęte obowiązkiem, gdyż dotyczył on tylko opakowań i ich elementów klasyfikowanych w grupowaniach 21.21 w przypadku papieru i tektury oraz 25.22 i 17.40 w przypadku tworzyw sztucznych. Uznano, że zbyt duża ilość asortymentów opakowaniowych wymyka się spod uregulowań ustawy i przy jej nowelizacji zrezygnowano ze stosowania symboli PKWiU. Uważam, że źle się stało. Lepiej było wprowadzać nowe grupowania PKWiU objęte obowiązkami. Obecnie jedyną podstawą do ustalania, czy coś jest objęte obowiązkami, jest bezpośrednie odwołanie się do zapisów ustawy, co prowadzi do wielu spornych interpretacji. Aby temu zaradzić, Ministerstwo Środowiska na swojej stronie internetowej w komentarzach do ustaw zamieściło katalog wyrobów, które traktowane są jako asortyment opakowaniowy (http://www.mos.gov.pl/1wyjasnienia_do_przepisow/wyjasnienia/obowiazki/opakowania/katalog.pdf).
Wytyczne te zostały opracowane po to, by przedsiębiorcy i urzędnicy jednolicie interpretowali przepis. Zainteresowany ma prawo traktować to jako oficjalny materiał będący argumentem przy podejmowaniu decyzji.
W katalogu tym (w dziale 21, poz. b-f) wszystkie wymienione tuleje (prócz wielokrotnego użytku) objęte są obowiązkiem odzysku i recyklingu.
O słuszności takiej klasyfikacji można oczywiście dyskutować, ale oficjalne, powszechnie dostępne dokumenty jednoznacznie przemawiają za uznaniem tulejek nawojowych za asortyment opakowaniowy podlegający obowiązkowi odzysku i recyklingu. Nie znam natomiast dokumentów podobnej rangi, potwierdzających tezę przeciwną. Nieprzekonanym pozostają rozstrzygnięcia sądowe.
dr hab., prof. UAM Włodzimierz Urbaniak
Wydział Chemii, Uniwersytet im. A. Mickiewicza, Poznań
Redakcja
Makulatura – oczywiście, że surowiec!
Artykuł polemiczny „Makulatura – odpad czy surowiec” sprowokowany został m.in. moimi opiniami, prezentowanymi także na łamach „Recyklingu”(4/2004, 5/2003), pozwolę więc sobie na bezpośrednie odniesienie się do sformułowań tam zawartych, chociaż rozstrzygnięcie poruszanych kwestii ma znaczenie o wiele szersze i bardziej ogólne.
Rozstrzygnięcie kwestii, czy makulaturę kwalifikować jako odpad, czy jako surowiec, nie jest sprawą prostą. Przy uzasadnianiu tezy, że makulatura to odpad, ujawniają się sprzeczności wynikające z niejednoznaczności powszechnie stosowanych pojęć. Jeśli „papier i tektura z odzysku (makulatura) są cennym surowcem wtórnym”, to oznacza, że są jednak surowcem, a nie odpadem z odzysku, czyli po procesie odzysku.
W tym kontekście ustalenie, kiedy odpad przestaje być odpadem, a staje się produktem (surowcem, półproduktem, wyrobem gotowym), ma znaczenie o wiele szersze, może nawet fundamentalne dla jednoznacznego ustalenia, kiedy i czy w ogóle został dokonany odzysk lub recykling.
Kiedy można uznać, że dokonano odzysku? Uważam, że wówczas, gdy powstanie produkt o określonych parametrach spełniających wymagania konkretnej grupy odbiorców. Jedynym obiektywnym kryterium, umożliwiającym rozróżnienie odpadu od produktu, są normy techniczne wyrobu. Jeśli produkt spełnia wymagania normy, nie jest odpadem. Zgodność otrzymanego w procesie odzysku produktu z wymaganiami normy przesądza o tym, czy odzysk został dokonany.
Inaczej mówiąc, jeśli „coś” (surowiec, wyrób, przedmiot) spełnia wymagania Polskiej Normy (będącej odpowiednikiem Normy Europejskiej), to nie jest odpadem i nikt w sposób arbitralny (poza posiadaczem) nie może tego uznać za odpad.
Wniosek – makulatura spełniająca wymagania normy PN-EN 643 nie jest odpadem. Drugorzędne jest, czy została ona otrzymana z odpadów w procesie odzysku czy z innych materiałów, które odpadem formalnie nie były. Decydują cechy finalne wskazane w normie.
Zwroty gazet i czasopism
Pojawia się kwestia, czy niesprzedane egzemplarze gazet i czasopism stają się odpadem w momencie ich zwrotu. Nie można zgodzić się z argumentacją, że automatycznie stały się one odpadami, bo utraciły swoją wartość użytkową, a wydawca nie znajduje dla nich dalszego zastosowania. Czy niesprzedana książka zwrócona wydawcy staje się odpadem? Zwroty gazet i czasopism nie straciły swoich wartości użytkowych. Nadal można je czytać, a porady czy przepisy (np. kulinarne) nie tracą nigdy aktualności. Należy przyjąć, że właściciel wie, co z nimi zrobić, a dalsze czynności zleca wyspecjalizowanej firmie.
Do tego momentu zwroty nie posiadają cech wskazanych w ustawie o odpadach, a ich właściciel nie chce się ich pozbyć – nie są więc odpadem.
Zagospodarowanie zwrotów gazet i czasopism jest elementem całego systemu kolportażu. Niesprzedane egzemplarze są przekazywane wyspecjalizowanym firmom, które w procesie zagospodarowania, zgodnie ze zleceniem, wyciągają różne materiały promocyjne (płyty CD, próbki kosmetyków, upominki) do dalszego wykorzystania. Część egzemplarzy odsyłają (tzw. zwroty fizyczne) do wydawcy do dalszego wykorzystania, np. w celach archiwalnych lub promocyjnych (a więc nadal pełnią swoje pierwotne funkcje).
Pozostałe egzemplarze są klasyfikowane wg kryteriów określonych w normie PN-EN 643, w wyniku czego powstaje nowy produkt – makulatura zgodna z normą. Oczywiście odpady także mogą powstawać. Są to jednak odpady opakowaniowe (np. folie zabezpieczające czasopisma, taśmy klejące, zszywacze metalowe itp.) lub odpady papieru i tektury niespełniające wymagań normy.
Cały ten proces należy traktować jako jeden logiczny ciąg technologiczny, w którym zwroty gazet i czasopism są zagospodarowywane zgodnie z przepisami i zasadami ochrony środowiska. Wydaje się, że takie działanie jest jak najbardziej racjonalne: cenne surowce trafiają do dalszego przerobu, unika się powstawania odpadów i realizuje się zasady ochrony środowiska. Można oczywiście klasyfikować zwroty gazet i czasopism jako odpady, ale jedynym tego skutkiem – poza biurokracją i większą ilością „makulatury” (niepotrzebne decyzje, setki kart przekazania odpadu, kart ewidencji i sprawozdań) – będzie ogromny, trudny do opanowania chaos.
Przyjmując, że w momencie zwrotu niesprzedanych gazet i czasopism stają się one odpadem, wytwarzającym jest punkt sprzedaży dokonujący zwrotu, który fizycznie włada odpadem, a nie formalny właściciel (wydawca lub dystrybutor).
Odpady powstające z gazet i czasopism klasyfikowane są do odpadów komunalnych (20 01 01 – Papier i tektura). Wytwarzający odpady komunalne nie potrzebuje na to zgody (art. 17 ust. 5 ustawy o odpadach), nie prowadzi ewidencji ani nie składa sprawozdań (art. 36 ust. 2). Firmy zagospodarowujące takie odpady, poza zezwoleniem wynikającym z ustawy o odpadach, muszą posiadać zezwolenie na „odbieranie odpadów komunalnych” wydane na podstawie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, co może być niezwykle trudne, biorąc pod uwagę warunki, jakie w takich sytuacjach ustalają samorządy. Może to oznaczać likwidację wielu tych wyspecjalizowanych firm. Jeśli będą jednak działały, to przyjęte odpady papieru i tektury będą przerabiały na odpady papieru i tektury, bo makulatura w katalogu odpadów nie występuje. Po co więc to robić? Przecież zakłady papiernicze takiego odpadu nie przyjmą lub będą musiały przerobić go u siebie na makulaturę normowaną.
Pojawia się za to zupełnie inne zagrożenie. Teraz za makulaturę odbiorcy płacą tak jak za surowiec. Wątpliwe jednak, czy będą płacić za odpad, jeśli jego posiadacz nie będzie miał innej alternatywy pozbycia się go. Otóż obowiązuje zasada „zanieczyszczający płaci”. Wytwarzający odpad musi się go pozbyć zgodnie z przepisami. Nie jest ważne, że to „cenny surowiec” – masz odpad, to za niego płać, inaczej będziesz miał problemy z odpowiednimi służbami. Już teraz niektóre cementownie czy zakłady energetyczne, spalające paliwa alternatywne (o znacznej wartości energetycznej, ale klasyfikowane jako odpady), nie chcą za nie płacić, wskazując, że przy spalaniu paliwa tradycyjnego nie muszą ponosić dodatkowych kosztów związanych z przystosowaniem instalacji do spalania odpadów. Koszty te w przeliczeniu na jednostkę uzyskanej energii mogą być znacznie wyższe niż koszt spalenia paliwa tradycyjnego. Chcą rekompensaty, inaczej odpadu nie przyjmą. Przedsiębiorca, aby uzyskać dokument potwierdzający zagospodarowanie odpadu, będzie musiał zapłacić. Alternatywą jest pozbycie się odpadu „na lewo”. Ale chyba nie do tego powinniśmy dążyć.
Tulejki nawojowe
Problemem jest też kwalifikacja tulejek nawojowych – są asortymentem opakowaniowym czy nie? Od tego zależy, czy są objęte obowiązkiem odzysku, a to wiąże się z konkretnymi kosztami. Specjaliści z branży opakowaniowej nie dają jednoznacznej odpowiedzi. W praktyce gospodarczej sytuacja taka jest niedopuszczalna. Przedsiębiorca musi podjąć prawidłową decyzję, jeśli nie chce być narażony na konsekwencje. Urzędnik dokonujący kontroli też musi opierać się na przepisach. Ani przedsiębiorca, ani urzędnik nie muszą być ekspertami od rozstrzygania technicznych kwestii, czy tulejka jest opakowaniem, czy „integralną częścią produktu”. Od tego są specjaliści przygotowujący odpowiednie opracowania.
Przed nowelizacją ustawy o obowiązkach przedsiębiorców sprawa była prosta. Tuleje z papieru i tektury, wg Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług (PKWiU), były klasyfikowane w grupowaniu 21.25.14, a tuleje z tworzyw sztucznych w 25.24.14. Nie były więc objęte obowiązkiem, gdyż dotyczył on tylko opakowań i ich elementów klasyfikowanych w grupowaniach 21.21 w przypadku papieru i tektury oraz 25.22 i 17.40 w przypadku tworzyw sztucznych. Uznano, że zbyt duża ilość asortymentów opakowaniowych wymyka się spod uregulowań ustawy i przy jej nowelizacji zrezygnowano ze stosowania symboli PKWiU. Uważam, że źle się stało. Lepiej było wprowadzać nowe grupowania PKWiU objęte obowiązkami. Obecnie jedyną podstawą do ustalania, czy coś jest objęte obowiązkami, jest bezpośrednie odwołanie się do zapisów ustawy, co prowadzi do wielu spornych interpretacji. Aby temu zaradzić, Ministerstwo Środowiska na swojej stronie internetowej w komentarzach do ustaw zamieściło katalog wyrobów, które traktowane są jako asortyment opakowaniowy (http://www.mos.gov.pl/1wyjasnienia_do_przepisow/wyjasnienia/obowiazki/opakowania/katalog.pdf).
Wytyczne te zostały opracowane po to, by przedsiębiorcy i urzędnicy jednolicie interpretowali przepis. Zainteresowany ma prawo traktować to jako oficjalny materiał będący argumentem przy podejmowaniu decyzji.
W katalogu tym (w dziale 21, poz. b-f) wszystkie wymienione tuleje (prócz wielokrotnego użytku) objęte są obowiązkiem odzysku i recyklingu.
O słuszności takiej klasyfikacji można oczywiście dyskutować, ale oficjalne, powszechnie dostępne dokumenty jednoznacznie przemawiają za uznaniem tulejek nawojowych za asortyment opakowaniowy podlegający obowiązkowi odzysku i recyklingu. Nie znam natomiast dokumentów podobnej rangi, potwierdzających tezę przeciwną. Nieprzekonanym pozostają rozstrzygnięcia sądowe.
dr hab., prof. UAM Włodzimierz Urbaniak
Wydział Chemii, Uniwersytet im. A. Mickiewicza, Poznań
Makulatura – odpad
Dla “papiernika” papier i tektura z odzysku (makulatura) są cennym surowcem wtórnym, wykorzystywanym do produkcji papieru gazetowego, papierów do celów opakowaniowych, higienicznych i innych, pod warunkiem, że spełnia on warunki normy PN-EN 643 oraz wymagania poszczególnych papierni związane z technologią przerobu. Wciąż jeszcze obowiązująca definicja makulatury brzmi: Makulatura jest to papier, tektura lub ich przetwory, które utraciły wartość użytkową albo w procesie produkcji nie uzyskały wartości użytkowej i kwalifikują się do ponownego rozwłókniania oraz zastosowania jako surowiec do produkcji papieru lub tektury (wg normy ISO 4046: 1978 oraz PN 92/P – 50000 “Papier, tektura, masa włóknista i określenia związane – terminologia”). Szczególnie istotne jest stwierdzenie “papier, tektura lub ich przetwory, które utraciły wartość użytkową” z uwagi na definicję zawartą w art. 3 ust. 1 ustawy o odpadach, a mianowicie: Odpady oznaczają każdą substancję lub przedmiot należący do jednej z kategorii, określonych w załączniku nr 1 do ustawy, których posiadacz pozbywa się, zamierza pozbyć się lub do ich pozbycia się jest obowiązany.
Jednocześnie w załączniku 1 pt. “Kategorie odpadów” kategoria Q14 obejmuje: substancje lub przedmioty, dla których posiadacz nie znajduje już dalszego zastosowania (np. odpady z rolnictwa, gospodarstw domowych, odpady biurowe, z placówek handlowych, sklepów itp.). Zestawiając powyższe definicje, można jednoznacznie stwierdzić, że w świetle obowiązującego w Polsce, a także w Unii Europejskiej prawa papier i tektura z odzysku (makulatura) są odpadem, ze wszystkimi konsekwencjami wynikającymi z ustawy o odpadach. Chciałbym odnieść się również do dwóch spraw, które – moim zdaniem – są w Polsce często błędnie interpretowane, a mianowicie do sprawy zwrotów prasy (gazet, czasopism itp.) i do sprawy tulejek, na które nawijane są zwoiki papieru tissue, biurowych itp. (np. papier toaletowy, ręczniki papierowe lub rolki kasowe). Jak wynika z powyższych definicji, w sposób jednoznaczny można stwierdzić, że zwroty prasy są odpadami papieru i tektury, ponieważ posiadacz prasy ze zwrotów podjął decyzję, że utraciły one wartość użytkową (nie znajdują już nabywcy wśród czytelników) i przeznacza je do recyklingu lub innych procesów odzysku lub utylizacji (w tym momencie zwroty prasy przestają być wyrobem, a stają się odpadem). Przedsiębiorca – podejmując taką decyzję – staje się wytwórcą odpadów, w związku z czym powinien zaprowadzić ich ewidencję i przekazać je następnemu posiadaczowi (posiadającemu odpowiednie zezwolenie) na podstawie karty przekazania odpadu. Zwroty prasy, posortowane zgodnie z normą PN-EN 643 i niezawierające zanieczyszczeń, powinny być klasyfikowane jako: rodzaj 1, odmiany słabe, odmiana 1.06 – czasopisma niesprzedane lub rodzaj 2, odmiany średnie, odmiana 2.02 – gazety ze zwrotów. W przypadku tulejek nawojowych pojawia się sprawa ich klasyfikacji (bądź nie) do opakowań, co wiąże się z obowiązkami wynikającymi z ustawy o obowiązkach przedsiębiorców. Artykuł 3.1 ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych podaje definicję opakowań, zgodnie z którą są to Wyroby z jakichkolwiek materiałów, przeznaczone do przechowywania, ochrony, przewozu, dostarczania lub prezentacji wszelkich produktów, od surowców do towarów przetworzonych. Jednocześnie Dyrektywa 2004/12/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 11 lutego 2004 r., zmieniająca dyrektywę 94/62/WE, wprowadza kryteria, na których powinna opierać się definicja opakowań. Zgodnie z pkt. i tych kryteriów Przedmioty uważa się za opakowania, jeśli spełniają powyższą definicję [zawartą w dyrektywie 94/62/WE – przyp. red.], nie naruszając innych funkcji, jakie opakowania mogłyby spełniać, chyba że przedmiot stanowi integralną część produktu i jest niezbędny dla przechowywania, spełniania dodatkowej funkcji lub ochrony danego produktu w całym jego cyklu życia, a wszystkie elementy mają być używane, konsumowane lub zagospodarowywane razem. Tulejki nawojowe stanowią integralną część produktu (zwoika papieru) w całym jego cyklu życia, a więc do momentu całkowitego zużycia nawiniętego papieru, po czym stają się odpadem poużytkowym. Tak więc tulejka nawojowa w zwoikach papieru nie spełnia funkcji opakowania, a jest elementem konstrukcyjnym zwoika, bez którego nie można by go nawinąć na nowoczesnych, szybkobieżnych maszynach przetwórczych. W starych, wolnobieżnych maszynach zwoiki niejednokrotnie nawijane były na pręty, co eliminowało tulejki. W nowoczesnych maszynach przetwórczych jest to niemożliwe ze względów konstrukcyjnych. Reasumując, tulejka nawojowa służąca do nawijania rolek papieru nie spełnia funkcji opakowania i nie może być traktowana jako opakowanie ani jego element. W aneksie I do ww. dyrektywy jako przykład przedmiotów nie będących opakowaniami podano doniczkę do kwiatów, z uwagi na fakt, że roślina ma być trzymana w doniczce przez cały okres jej życia. Temu samemu kryterium odpowiada tulejka nawojowa zwoików z papieru. Zbigniew Fornalski Stowarzyszenie Papierników Polskich |