Paweł Chudziński
prezes Aquanet, Poznań

Za chwilę wakacje. Rozjedziemy się w różne miejsca naszej Ojczyzny, a niektórzy również świata. Będziemy poznawać nowych ludzi. Ludzi, którzy różnią się od nas zwyczajami, sposobem zachowania, kulturą, a niekiedy także rasą i językiem. Jedziemy poznawać nowe miejsca. Wyjeżdżamy z naszych domów, bo jesteśmy ciekawi świata. Wracamy i staramy się opowiadać naszym znajomym, co widzieliśmy i jakich ciekawych ludzi spotkaliśmy. Ciekawych, bo innych. I tu zaczyna się sedno sprawy, bo chcę napisać dzisiaj kilka słów o inności, o jej postrzeganiu przez nas i o trudności jej akceptacji. Bo przecież mamy tę trudność i nie jest to nic wstydliwego, dopóki nie przeszkadza nam w akceptowaniu tej inności. A czasami właśnie tak jest.

Dwie postawy
Jak dobrze się zastanowić, to dominują w nas dwie postawy w stosunku do innych ludzi. Obie bazują na porównywaniu tychże ludzi do nas samych. Problem polega zaś na tym, że jedna z nich mówi “wszystko, co tam widziałem, jest lepsze niż u nas”, a druga coś dokładnie przeciwnego. Nikt nie bierze wówczas pod uwagę uwarunkowań, które legły u podstaw tego, co widzimy. Często uwarunkowań historycznych, kulturowych, geograficznych czy nawet klimatycznych. Bo jak można porównywać do nas choćby Greków czy Grecję. To porównanie jest szczególnie przejaskrawione – po to, by pokazać, że same porównania ludzi i krajów bez odnoszenia się do uwarunkowań są dość lekkomyślne. Warto poznawać innych ludzi choćby po to, by czegoś się od nich nauczyć. Ale żeby się czegoś nauczyć, trzeba mieć w sobie trochę pokory, by przyznać się, że czegoś nie wiem. A to wcale nie przychodzi tak łatwo. Myślę, że niestety jest to naszą wadą branżową. Oczywiście nie dotyczy ona stu procent populacji branży na każdym z jej poziomów zarządzania, jednak w moim mniemaniu jest ona dość powszechna. To niedobrze zwłaszcza teraz, gdy otworzyły się granice i niekiedy również bramy firm z naszej branży w krajach dalej niż my rozwiniętych. Chciałbym od razu zastrzec, że niekoniecznie mam tu na myśli poziom rozwiązań technologicznych – otrzymanie przez naszą firmę świadectwa, dyplomu czy nawet certyfikatu wszystkiego nie załatwia. Problem bowiem tkwi w jakości zarządzania, a nie w jakości maszyn czy procedur. Jest szansa, że przywieziemy z wakacji nowe wzorce, nowe pomysły, które będzie można zastosować u nas w firmach. Trzeba tylko schylić się do człowieka i go posłuchać.

Inna perspektywa
A jeśli o słuchaniu człowieka mowa, to jeszcze kilka zdań o słuchaniu naszych pracowników. Tylko proszę nie mylić słuchania człowieka z wypełnianiem jego próśb czy też bezkrytycznym postępowaniem według jego rad. To byłaby autoanarchia w firmie (bardzo nie lubię tworzenia neologizmów, ale nic innego nie przychodzi mi na myśl w opisie takiego postępowania). Chodzi o to, żeby wysłuchać naszego pracownika, oddzielając to, co się słyszy, od niego samego. Od opinii na temat tego pracownika, od jego historii, przywar, zalet, wyglądu, stanowiska i przynależności. Żeby go usłyszeć, trzeba się nieraz mocno schylić, by zobaczyć świat z jego perspektywy. Trzeba też mówić do niego jego własnym językiem. Często mówi wówczas ciekawe rzeczy i to wcale nie o koledze czy koleżance z działu, a o firmie i czasami (ale raczej rzadko) o nas samych. Pytanie tylko, czy będziemy chcieli tego słuchać. Nie słyszeć, a słuchać właśnie. Mój szef rady nadzorczej mówi, że bycie szefem polega na służeniu. I ma rację. Na służeniu swoim właścicielom, swoim klientom i swoim pracownikom. Na służeniu firmie. Wystarczy tylko o tym pamiętać. Tylko?

Po odpoczynek i po naukę
Jedźmy więc na wakacje po odpoczynek, ale również po naukę. Akceptujmy ludzi napotkanych na swej drodze takich, jakimi są. Uczmy się od nich dobrych i mądrych rzeczy, a jeśli się da – spróbujmy przenieść je na własny grunt. Zostawmy uprzedzenia w domu albo jeszcze lepiej pozbądźmy się ich na dobre. Posłuchajmy też siebie samych, co mamy innym i sobie do powiedzenia. Czy rzeczywiście jest to ciekawe i interesujące dla innych, czy może tylko powtarzamy mądre sformułowania po kimś innym? Czy chcielibyśmy sami siebie posłuchać? Ja czasami głęboko zastanawiam się nad tym i nie zawsze wnioski, do których dochodzę, są takie, jakich bym oczekiwał. Ale cóż. Ktoś nam przykrą prawdę czasami musi powiedzieć. Najlepiej, gdy jesteśmy to my sami. Miłych wakacji.