Naukowcy mają swoje rytuały. Jednym z nich są konferencje naukowe. Organizator wybiera temat, mniej lub bardziej ważny dla nauki i/lub praktyki, a następnie ogłasza jako problem do analiz i dyskusji. Prosi o przygotowanie opracowań oraz organizuje obrady autorów i innych zainteresowanych osób. Konferencje uznaje się za ważne wydarzenie w życiu naukowym, szczególnie wówczas, gdy organizator zainspiruje szerokie grono uczestników.

W pierwszej dekadzie czerwca br. odbyła się VII Międzynarodowa Konferencja Naukowa pt. „Uwarunkowania i mechanizmy zrównoważonego rozwoju”, którą miałem zaszczyt zorganizować. W obradach plenarnych i sesjach problemowych uczestniczyło 180 osób. Na konferencję zgłoszono 155 opracowań tematycznych, które zostały umieszczone w siedmiu monografiach naukowych. Spośród autorów przeważali profesorowie tytularni i doktorzy habilitowani (85). Goście z zagranicy nadesłali 18 opracowań, w tym jedno ze Szwajcarii, pięć z Niemiec i 12 z Białorusi. W opracowaniach i podczas obrad poszukiwano odpowiedzi na trzy pytania: jaka jest relacja między ideą trwałego i zrównoważonego rozwoju a gospodarką opartą na wiedzy? Jak ta idea wpływa na politykę państwa i samorządów terytorialnych? oraz jakie działania praktyczne już są podejmowane, a jakie należałoby jeszcze podjąć, aby zapewnić zrównoważony rozwój poszczególnych dziedzin gospodarki?
Przed konferencją dwoje młodych ludzi, niezależnie od siebie, zadało mi podobne pytanie – „po co wam te konferencje?”. Wyjaśniłem, a jednocześnie pomyślałem, że na te proste pytania warto odpowiadać także publicznie. To, co zdaje się być oczywiste dla jednych, może być niezrozumiałe dla innych.
W nauce jest tak, że im więcej wiemy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, jak dużo nie wiemy. Świadomość niewiedzy wzrasta wykładniczo do posiadanej wiedzy. Potrzeba poznania tego, o czym wiemy, że nie wiemy, przejawia się szczególnie wtedy, gdy pracujemy nad jakąś nową koncepcją, metodą, modelem czy ekspertyzą. Większość młodych ludzi (ale starszych także) nie ma takiego problemu, ponieważ nie wie, że nie wie. Pisze więc to, co wie. Niewiele to, oczywiście, wnosi do nauki, chociaż – jak wszędzie – i tutaj są wyjątki.
Pierwszym celem uczestnictwa w konferencji jest więc zdobycie informacji o tym, czego nie wiemy. Wprawdzie, wyjaśniając jedne problemy, odkrywamy nowe obszary naszej niewiedzy, ale praktyczne zapotrzebowanie na tę nową wiedzę pojawi się z pewnym opóźnieniem, co daje czas na wyszukiwanie niezbędnych informacji i/lub… uczestnictwo w kolejnej konferencji.
Drugi cel jest związany z procesem konwersji wiedzy. Pojęcia tego nie da się wyjaśnić jednym zdaniem. Każdy człowiek posiada wiedzę dostępną i ukrytą. Pierwsza jest nabywana poprzez wykształcenie, doświadczenie zawodowe i życiowe oraz rozwijanie umiejętności. Jest ona związana ze świadomością. W nauce wiedza dostępna jest podstawą kompilacji. Na bazie różnych danych i informacji tworzy się nowe informacje, nowe spojrzenie na istniejący problem. Natomiast w pełni twórczą rolę odgrywa wiedza ukryta. Jest ona związana z podświadomością. Na podstawie posiadanej wiedzy dostępnej w podświadomości powstają nowe idee, koncepcje, obrazy, modele i utwory.
„Na drodze do odkrycia – pisał Albert Einstein – intelekt ma niewiele do roboty. Następuje przeskok świadomości, nazwij go intuicją albo jak tylko sobie życzysz, i rozwiązanie przychodzi do ciebie, a ty nie wiesz skąd ani dlaczego”.
Jeszcze dobitniej istotę wiedzy ukrytej przedstawił Wolfgang Amadeusz Mozart. Napisał on tak: „Kiedy czuję się dobrze i jestem w dobrym humorze, kiedy zażywam przejażdżki albo spaceru, bądź w nocy kiedy nie mogę zasnąć, pomysły powstają w mojej głowie tak łatwo, jak można by tego zapragnąć. Skąd i jak one się biorą? Nic o tym nie wiem i nie mam z tym nic do czynienia. Zatrzymuję w głowie te, które mi się podobają”.
Nowe pomysły, tzw. wartość dodana, powstają w podświadomości, najczęściej pod wpływem określonej informacji. To ona, zdaniem Ikujiro Nonaki i Hirotaki Takeuchi, może dotrzeć do podświadomości z własnej świadomości oraz cudzej świadomości i podświadomości. Najczęściej dzieje się to w trakcie dyskusji, wspólnego rozwiązywania problemu. Dostrzegli to już starożytni Grecy, kiedy różni myśliciele tworzyli zespoły dyskusyjne, nazywane akademiami. W uniwersytetach od dawien dawna tworzy się katedry jako miejsce zespołowej pracy naukowców, zajmujących się określoną dziedziną wiedzy. Taką też rolę odgrywają konferencje naukowe. W trakcie wystąpień i dyskusji u wielu uczestników pojawiają się nowe pomysły. Inni upewniają się o słuszności swojego rozumowania. Niektórzy dowiadują się, gdzie i jakie popełnili błędy.
Pozytywny efekt konferencji dotyczy jedynie tych, którzy aktywnie uczestniczą w obradach. Ci, co przyjeżdżają tylko pouczyć innych, przeważnie marnują czas. W zasadzie ich referaty, pod względem wartości dodanej, są odwrotnie proporcjonalne do stopnia zadufania. Często są to ludzie nawet utytułowani, dobrzy kompilatorzy, ale nie twórcy.
Piszę o tym dlatego, że w gospodarce opartej na wiedzy takie same procesy zachodzą w przedsiębiorstwie. Tam też są zespoły problemowe, w których prowadzi się długie dyskusje, efektem czego są nowe pomysły. To one, poddane ocenie innych zespołów i specjalistów, stanowią zarzewie innowacji, te zaś – podstawę utrzymania lub zapewniania przewagi konkurencyjnej na rynku i wzrostu dobrobytu pracowników.
Korzystajmy więc mądrze z własnych i cudzych myśli, zarówno tych, które powstają dzięki naszym świadomym analizom i rozważaniom, jak i tych, które rodzą się niekoniecznie wtedy, kiedy chcemy, ale zawsze wtedy, gdy trzeba.
 
prof. dr hab. Bazyli Poskrobko