Kontrola przede wszystkim
Z Piotrem Gluźniewiczem, prezesem Rady Izby Przemysłowo-Handlowej Gospodarki Złomem, rozmawia Katarzyna Błachowicz
Jak wygląda rynek złomu w Polsce i w jaki sposób kryzys z 2008 r. odbił się na branży? Czy echa wydarzeń sprzed prawie dwóch lat nadal mają na nią wpływ?
Tendencja na rynku złomu jest wzrostowa, ponieważ tak samo jak podniosły się ceny wyrobów i popyt na wyroby hutnicze, tak też wzrósł popyt na złom. Huty zdążyły zdobyć na rynkach polskim i zagranicznym zamówienia na wyroby finalne, co wiązało się zapotrzebowaniem na złom. Przez ostatni kwartał, a nawet od listopada 2009 r. z miesiąca na miesiąc ceny rosną. Średnia cena złomu wsadowego sprzedawana do hut przekracza 1000 zł/t, a złomu ciężkiego – nawet 1100 zł/t. Stąd dla branży złomowej ten pierwszy kwartał 2010 r. był bardzo dobry. Natomiast kryzys, który zaczął się we wrześniu 2008 r. i trwał do połowy 2009 r., spowodował, że firmy złomowe miały bardzo duży problem z płynnością finansową. Rynek złomowy rządzi się prawami pieniądza, można pozyskać surowiec, ale trzeba płacić już w dniu zakupu. Maksymalne terminy są 30-, 45-dniowe, ale tylko w hutach, dla dużych dostawców. Natomiast jeżeli kupuje się złom do przerobu od mniejszych dostawców, to trzeba płacić w terminie maksymalnie do siedmiu dni. Przez kryzys w 2008 r. większe przedsiębiorstwa, które miały w zapasie złom, straciły tak dużo p...