Podobna do obecnej w Polsce sytuacja w gospodarce odpadami miała miejsce w krajach członkowskich starej Unii ponad dwadzieścia lat temu.
Zaczynało brakować miejsca na składowiskach odpadów, a zasada nimby (
akronim ang. Not In My Back Yard „nie na moim podwórku”) była coraz bardziej popularna. Podobnie działo się w przypadku spalarni odpadów – podkreślano ryzyko emisji szkodliwych gazów i pyłów do atmosfery, a stosowanie nowych technologii filtrowania powodowało, iż spalanie odpadów stawało się coraz droższy. Opłata pobierana przez gminę niekiedy okazywała się nieadekwatna do ilości wytwarzanych odpadów. Przyczyniało się to do tego, że niektórzy mieszkańcy zaczęli się buntować i wyrzucali swoje odpady w niedozwolonych miejscach lub podrzucali sąsiadom. Nakaz selektywnej zbiórki odpadów w gminach i przekazywanie ich do recyklingu również nie przyniósł pożądanych efektów z powodów finansowych. Ponoszone koszty „podatku śmieciowego” przez mieszkańców miast i gmin nie pokrywały zwiększających się kosztów selektywnej zbiórki lub unieszkodliwiania poprzez spalanie czy ich składowanie. Podatek „zostawał” w miejscu zamieszkania, a nie...