Pisanie o Ramowej Dyrektywie Wodnej (RDW) jest niezwykle trudnym i ambitnym zadaniem. Pisanie o niej w sposób prosty i ciekawy – niemal graniczy z cudem. Ale skoro już tyle napisałem, będę brnął dalej.
Podstawowym celem tej dyrektywy jest osiągnięcie do końca 2015 r. dobrego stanu lub dobrego potencjału wód. No i zaczęło się. Aby wyjaśnić, co to takiego ten „dobry potencjał wód”, trzeba najpierw wytłumaczyć, co to są naturalne i sztuczne części wód. A wiemy, czym są części wód? Dyrektywa wypełniona jest takimi bardzo skomplikowanymi definicjami, stąd trudność pisania o niej. Jeśli RDW nakazuje uzyskanie dobrego stanu wszystkich wód na terytorium każdego kraju, to należało określić, w jaki sposób będziemy się rozliczać z osiągnięcia tego celu.
Aby nie skończyło się tak, że będziemy wykazywać tylko niektóre wody, np. Wisłę, Odrę i ich dopływy, twierdząc, że skoro te rzeki osiągają dobry stan, to znaczy, że wszystkie pozostałe także osiągnęły dobry stan – RDW nakazuje podzielić cały obszar kraju na tzw. water body. Dosłownie tłumacząc, otrzymamy „ciało wodne” lub „naturalny zbiornik wodny” (ach, ten angielski!). Jednak zostało to przetłumaczone i weszło do naszego prawa jako „część wód”. Wobec tego całą Polskę podzielono na ponad 4500 jednolitych części wód. Nie pytajcie, wg jakiej metody dzielono – zapewniam, że była...