Wiem, że jako pięćdziesięciolatek dla wielu z Was będę „starym” – pamiętam, że jako dwudziestopięciolatek za starych uważałem tych po czterdziestce – ale zapewniam, że w tym wieku można czuć się młodo, być w pełni sił, z wieloma pomysłami i marzeniami. Sami zresztą przekonacie się o tym, gdy dożyjecie pięćdziesiątki, czego Wam życzę.

Dlaczego od tego zaczynam? Ano dlatego, że uważnie wsłuchuję się w Waszą opowieść o świecie, słucham o Waszych pragnieniach i marzeniach, a jednocześnie wsłuchuję się w Wasze narzekania na starsze pokolenia, które – prowadząc świat ku klimatycznej katastrofie – odbierają Wam przyszłość. I uznaję, że przynajmniej część tej krytyki jest kierowana do mojego pokolenia.

Początkowo byłem bezkrytyczny w odniesieniu do Waszych oskarżeń, przyznając Wam rację, ale z czasem zacząłem sobie uświadamiać – z pomocą mych przyjaciół, który także zwrócili na to uwagę – że ten pogląd nie jest do końca sprawiedliwy. 

Kto chroni, kto szkodzi?

Zgoda, wielu polityków mojego pokolenia, wielu biznesmenów, ludzi finansjery ma sprawy środowiska „głęboko wiadomo gdzie”. I faktycznie wielu z nich potwornie złymi decyzjami i działaniami przyczyniło się bardzo mocno i realnie do degradacji środowiska w wielu miejscach...