Pisarze do piór, a politycy do polityki
Wiem, że polityka rządzi się swoimi prawami i wiem, że przyjdzie nam z tymi „prawami” męczyć się przez najbliższe pół roku, ale też chciałbym, by obecność polityki w sferze publicznej miała jakieś swoje przyzwoite ramy.
Polityka w przeważającej mierze nie ma nic z uroku mundialu, do którego obserwowania zasiadają nawet ci, którzy piłką na co dzień się nie interesują. Politycy robią wiele, by do siebie zniechęcić i zniechęcić do spraw publicznych. Ponury żart mówi o tym, że robią to świadomie, by nie mieć za dużej konkurencji. Ale żarty kończą się, gdy próbują mieszać politykę z ekologią. Robią źle i dla siebie, i dla ekologii. Bo politycy w ekologii też są potrzebni, ale tacy, którzy zajmują się ekologią, a nie innymi sprawami.
Groch z kapustą
Nie bardzo wiem, co chciała osiągnąć pani minister od klimatu i środowiska, „żałując” na jednym ze spotkań, że nie można odbierać paszportów niektórym politykom, którzy w jej przekonaniu niedobrze reprezentują Polskę za jej granicami, a może nawet szkodzą jej wizerunkowi. Nie bardzo wiem, dlaczego innemu ministrowi, też od klimatu i środowiska, zdarza się od czasu do czasu zapalczywie dyskutować z politycznymi oponentami reformy systemu sądownictwa czy polityki w ogóle, skoro w Ministerstwi...