Warto krótko przypomnieć historię różnych inicjatyw Kościoła z ostatnich 20 lat. Tyle właśnie czasu mija od listu episkopatu na temat ochrony środowiska. Wielką rolę odegrał tu Damian Zimoń, arcybiskup na czarnym od dymu i pyłu z hut i kopalń PRL-owskim wówczas Śląsku.
Bardzo interesujący był także – aktualny i dziś – przygotowany w latach 80. ubiegłego wieku przez biskupów Henryka Muszyńskiego i Romana Andrzejewskiego „Ekologiczny rachunek sumienia”. Znajdujemy tu proste i ważne pytania związane z relacjami człowieka z ziemią, wodą, pożywieniem, powietrzem, ciszą i współczesną urbanizacją. Są tu pytania do każdego z nas i do konkretnych grup zawodowych.
Każdy katolik powinien zadać sobie pytanie m.in. o to:
• czy nie dewastowałem otaczającej mnie przyrody przez wysypywanie śmieci, gruzu i innych zanieczyszczeń w niewłaściwym miejscu, np. lesie, przy drodze itp.?,
• czy odpadkami nie zanieczyszczałem ulic, pomieszczeń i pojazdów?,
• czy szanuję roślinność: w czasie wakacji, w swojej miejscowości i innych miejscach?,
• czy nie zostawiałem bez potrzeby zapalonego silnika samochodu, nie licząc się z zatruciem środowiska naturalnego przez spaliny?,
• czy nie zakłócam spokoju w nocy, np. przez głośne słuchanie radia, telewizji, muzyki?
Są też pytania odwołujące się do ochrony środowiska i społecznej odpowiedzialności, np.:
• czy nie byłem obojętny na zanieczyszczenie ściekami fabrycznymi rzek, stawów i jezior?
Oraz do grup zawodowych:
Rolników i ogrodników:
• czy w sposób właściwy nawożę glebę środkami chemicznymi, nawozami sztucznymi, bez szkody dla zdrowia własnego, innych ludzi, zwierząt, roślin, najbliższego otoczenia?
Inżynierów i budowniczych:
• czy wykonując pracę, np. budowniczego, projektanta, liczę się z ochroną środowiska naturalnego, środowiska wokół osiedli mieszkaniowych, zakładów pracy, biur itd., planując i przeznaczając odpowiednie tereny na zieleńce, parki itp.?,
• czy do budowy pomieszczeń mieszkalnych nie używałem tanich, ale szkodliwych dla zdrowia materiałów?
Kucharzy i restauratorów:
• czy nie podawałem żywności brudnymi rękoma?,
• czy nie marnowałem pokarmów, zwłaszcza chleba, przez wyrzucanie go na śmietnik?
Niektóre z tych pytań mogą się wydać naiwne dla społeczeństwa przywykłego do rosnącej konsumpcji i marnotrawstwa, ale dotykają istoty naszych relacji ze światem przyrody i stosunkiem do drugiego człowieka. Szkoda, że ten rachunek sumienia jest mało rozpropagowany. Wiele osób wierzących i niewierzących powinno regularnie zadawać sobie te pytania. Szczególnie gdy wiemy, iż zanieczyszczenie środowiska można ograniczyć o 1/3 tylko w wyniku większej świadomości proekologicznej i zmiany naszych zachowań!
Przeskakując w nową epokę – wolnej Polski, dość długo czekaliśmy na świetne wystąpienie Jana Pawła II dotyczące ochrony środowiska i przyrody. Miało ono miejsce w Zamościu w 1999 r.
Mija kolejna dekada. Papież Benedykt XVI, pochodzący z narodu o najwyższej świadomości proekologicznej, najpierw uwspółcześnił listę grzechów śmiertelnych, dodając do niej m.in. „zanieczyszczenie środowiska”, a następnie, podczas Światowych Dni Młodzieży w Sydney, wygłosił homilię, w której wezwał do ochrony środowiska, piętnując niepohamowaną, rozpasaną konsumpcję.
W morzu ciągle nikłego zainteresowania Kościoła katolickiego sprawami ochrony środowiska istnieje kropla nadziei – Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu (REFA). Trzeba tu przypomnieć, że zaangażowani w ten ruch zakonnicy byli aktywni także w czasach komuny. Działacze opozycji z „Solidarności” czy „Wolności i Pokoju” korzystali z parasola REFA, organizując spotkania i wolne dyskusje czy planując wspólne działania. REFA stawia sobie za cel uświadamianie, jaką wartość stanowi dzika, niecywilizowana przyroda, bogactwo roślin i zwierząt, ochronie których poświęcał się patron zakonu – św. Franciszek.
Dlaczego Kościół tak słabo dostrzega i uczestniczy w pracy nad jednym z najważniejszych problemów świata i współczesności? Odpowie ktoś – Kościół jest tradycyjny i konserwatywny. Ale to niekoniecznie powinno stać w sprzeczności. Bo zachowanie przyrody, różnorodności biologicznej, tradycyjnych gospodarstw wiejskich, sprzeciw wobec GMO – to wszystko są postulaty, pod którymi podpisują się ekolodzy i Zieloni. Konserwatyzm Kościoła w tej materii jest „zielony”!
Źródło dystansu księży i Kościoła do ekologii tkwi prawdopodobnie gdzie indziej: w przekonaniu, że ekolodzy i Zieloni to ideologiczni przeciwnicy. Co z tego, że chcą chronić przyrodę, skoro jednocześnie domagają się liberalizacji prawa aborcyjnego oraz legalizacji związków homoseksualnych? Przy takim, może nie do końca uświadamianym, łączeniu „słusznych” i „niesłusznych” poglądów z osobami czy grupami, które je głoszą, księża skazują się na wieczny dystans i wstrzemięźliwość. Nie jest to rozumne podejście. Prościej byłoby powiedzieć: Kościół stoi na takim stanowisku, a jeśli są grupy, które też tak uważają, to świetnie. Zgadzamy się z taką postawą. Choć przecież nie wszystkie poglądy tych grup musimy popierać.
Są też bieżące, ważne konflikty, gdzie dochodzi do konfrontacji – nie tylko na papierze.
Dzięki mediom cała Polska widziała krzyże groźnie wyciągane w kierunku młodych ludzi broniących Doliny Rospudy. Słyszeliśmy także okrzyki, że „Ekolodzy to diabły!”. I ponownie sprawę ratowali franciszkanie. Ojciec Stanisław Jaromi podpisał apel w obronie Rospudy. Wypowiedział też ważne słowa: „Ekologiczne SOS wskazuje na istnienie czystych intencji, większych aniżeli egoizm i prywata”.
Kościół w historii pokazywał, że potrafi się wznieść ponad małości. Kościół katolicki i inne kościoły są niezbędne w batalii o przetrwanie gatunku ludzkiego. Wojna trwa. Widzi to nie tylko wielu naukowców i polityków, ale też zwykłych ludzi, członków Kościoła.
Radosław Gawlik, Zieloni 2004
Artykuł opublikowany w "Przeglądzie Komunalnym" nr 10/2008
Komentarze (0)