– Armia deklaruje, że trzy dni wystarczą, żeby most zestawić. Ale to tylko część infrastruktury. Musimy też m.in. położyć kolektory. Całość powinna zmieścić się w 4-5 tygodniach, choć będziemy starać się zrobić to szybciej. Ale to nie wyścigi: musimy tutaj uniknąć jakichkolwiek błędów – zaznaczył Robert Soszyński, wiceprezydent Warszawy. – Wojskowych poprosimy o stawianie mostu w takim terminie, by nie stał on pusty. Wszystko się będzie działo w najbliższych dniach – tłumaczył.
Większość kosztów związanych powstaniem mostu poniesie samorząd, który będzie musiał opłacić roboty firm prywatnych. Wojsko udzieli pomocy o charakterze formalnym i logistycznym.
Trzy etapy
Zadania miasta po awarii przesyłu ścieków zostały podzielone na trzy etapy: budowę mostu pontonowego, budowę układu rezerwowego i wymianę obecnego układu.
Pierwszy etap to zatrzymanie zarzutu ścieków i jak najszybsze uruchomienie ich przesyłu doraźnego mostem pontonowym. Most ten ma pracować do końca listopada.
Drugi etap to budowa doraźnego przesyłu, który po usprawnieniu będzie docelowym przesyłem rezerwowym. – Wybraną metodą będzie przewiert pod dnem Wisły. Położone zostaną najpewniej dwa kolektory, które będą pracować najpierw w trybie doraźnym, a potem staną się docelowym układem rezerwowym. Te dwie sprawy prowadzimy równolegle. Trwają negocjacje i proces wyboru firmy, która wykona przewiert pod Wisłą. Zanim nastąpi konieczność demontażu mostu pontonowego, co najmniej jeden z tych kolektorów powinien już pracować – zapowiedział Robert Soszyński.
Trzeci etap zakłada naprawę głównego kolektora pod Wisłą, która najprawdopodobniej potrwa co najmniej kilka miesięcy. Będzie bowiem wymagać przeprojektowania i wykonania części prac właściwie od początku.
Kto zawinił?
Do awarii rury przesyłowej doszło 30 sierpnia. Do poprzedniej awarii układu przesyłowego doprowadzającego ścieki do oczyszczalni „Czajka” doszło rok temu.
Komentując tę ostatnią minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk stwierdził: „przewidzieliśmy tę katastrofę”, ponieważ monity ministerstwa do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego „skończyły się niczym”. Jego zdaniem, rok który minął od poprzedniej awarii, należy uznać za stracony.
Jednak przez rok, w czasie, gdy działał tymczasowy rurociąg, na zlecenie MPWiK naprawiono kolektory. Od połowy listopada ścieki do „Czajki” znów płynęły w układzie przesyłowym pod dnem rzeki. Naprawa kosztowała miasto ponad 40 mln zł. Ponadto Wody Polskie naliczyły MPWiK ponad 10 mln zł opłaty za zrzut ścieków.
Miasto twierdzi, że wady starego systemu wynikają z błędnych decyzji podejmowanych w latach 1999-2006; przede wszystkim z rezygnacji z budowy oczyszczalni na lewym brzegu.
Komentarze (0)