– Każdy typowy etap Bałtyckiej Odysei to comiesięczny marsz połączony ze sprzątaniem ok. 50 km plaży. Teraz jednak, w związku z epidemią koronawirusa, odbył się etap nietypowy. Kilkadziesiąt osób z całej Polski przyłączyło się w kwietniu do akcji, wykonując 15-minutowe ćwiczenie, np. trucht, pompki, pajacyki, podciągania, co było porównywalne z przejściem po plaży 1 km, połączonego z jej sprzątaniem – mówi ekolog Dominik Dobrowolski, pomysłodawca i organizator Bałtyckiej Odysei.
Akcja Bałtycka Odyseja jest społeczna i dobrowolna. 500-kilometrowa trasa ze Świnoujścia do Piasków na Mierzei Wiślanej podzielona jest na dziesięć etapów. Co miesiąc w wybrany weekend (sobota i niedziela, z odpoczynkiem w jednym z hotelików) uczestnicy przechodzą, kontrolują i sprzątają ok. 50 kilometrów plaży.
W czasie “koronawirusa” akcja w dużej części przenosi się do Internetu i do domów (gdzie też można chronić Bałtyk, przez oszczędzanie wody czy segregację odpadów). W październiku odbędzie się wielki finał, podczas którego zostanie podsumowana wyprawa. Powstanie również raport dotyczący stanu zaśmiecenia, a także wystawa, która wraz z filmem będzie prezentowana w całej Polsce.
– Chrońmy morze przed odpadami! Wspierajmy recykling na lądzie! Przebywając nad morzem, pozostawmy po sobie tylko odcisk stóp na piasku, ale nie śmieci. Śmieci w Bałtyku to niezniszczalne wirusy, które zostawiamy dla kolejnych pokoleń! Musimy to powstrzymać! Każdy może być lekarzem Bałtyku – apeluje D. Dobrowolski.
Sportowa wersja Bałtyckiej Odysei:
Komentarze (0)