W kanalizacji znajdowane są na przykład biustonosze. To zresztą nie jedyny przykład kawałków garderoby i innych tekstyliów, które trafiają do sieci, bo w toaletach spuszczane są także brudne ścierki.
Użytkownicy toalet wyrzucają do nich także zużyte jednorazowe maseczki i rękawiczki. Te trafiają do systemów odprowadzania ścieków także inną drogą – wyrzucane na ziemię są zmywane do studzienek przez deszcze. Problem nasilił się w czasie pendemii koronawirusa.
Niechlubną normą jest wrzucanie do sedesów nawilżanych chusteczek, podpasek, tamponów, patyczków do uszu. To właśnie one są częstym powodem zatorów w kanalizacji, przez które ścieki mogą cofać się do mieszkań.
Podobnie rzecz ma się z resztkami jedzenia. Jak opisuje portal glogow.naszemiasto.pl, o tym, że to zły pomysł przekonali się lokatorzy jednego z tamtejszych bloków. Pewnego dnia z toalety w ich mieszkaniu wypłynęło co najmniej kilka kilogramów czereśni. Ktoś wyrzucił je do toalety najprawdopodobniej po zrobieniu z nich wina. „Owoce zapchały rury i cofnęły się do mieszkań” – informuje portal.
Do toalet wrzucany jest także gruz. Ten największych rozmiarów (nielegalnie) trafia często na dzikie wysypiska), ten mniejszych – do rur kanalizacyjnych, nierzadko powodując ich uszkodzenie.
W systemie kanalizacyjnym w Głogowie znaleziono za to… ramę od roweru. Jak się okazało trafiła tam przez studzienkę kanalizacyjną.
Źródło: glogow.naszemiasto.pl
Komentarze (0)