Na łamach pisma „Environment International” badacze z University of Exeter przedstawiają wyniki prac, w trakcie których przeanalizowali ponad 650 tys. groźnych ataków astmy zanotowanych w ciągu 15 lat. Przypadki hospitalizacji badacze porównali z 26 tys. różnych miejsc na terenie Anglii.
Jak tłumaczą autorzy publikacji, w kraju tym prawie 5,5 mln osób jest leczonych z powodu choroby, która rocznie powoduje tysiąc zgonów oraz kosztuje służbę zdrowia miliard funtów.
– Chcieliśmy sprawdzić, jak miejska zieleń wpływa na stan układu oddechowego – mówi kierujący pracami dr Ian Alcock.
– Wiemy, że drzewa usuwają zanieczyszczenia powietrza, które mogą wywoływać napady astmy, ale w niektórych sytuacjach mogą przyczyniać się do powstawania lokalnych, podwyższonych stężeń szkodliwych cząstek przez zapobieganie ich rozpraszaniu przez wiatr. Roślinność może też produkować alergizujące pyłki, które nasilają astmę – tłumaczy naukowiec.
Drzewa jednak mogą pomóc – wynika z analizy. W typowej, miejskiej, zanieczyszczonej okolicy ze stężeniem cząstek PM2,5 (pył zawieszony o średnicy do 2,5 mikrometra) wynoszącym 15 mikrogramów na metr sześcienny lub tlenku azotu 33 mikrogramów na metr sześcienny, każde 300 drzew na kilometr kwadratowy powodowało spadek liczby przypadków hospitalizacji z powodu astmy o 50 na 100 tys. mieszkańców w ciągu uwzględnionych 15 lat.
Naukowcy zaznaczają, że relacje między zanieczyszczeniami powietrza a pyłkami są złożone, jednak proponują wyjaśnienie tego, co zaobserwowali.
– Być może pyłki traw stają się silniej alergizujące w połączeniu z zanieczyszczeniami powietrza, więc korzyści z zielonych terenów maleją, gdy poziom zanieczyszczenia rośnie. Drzewa – przeciwnie – skutecznie usuwają zanieczyszczenia z powietrza, co może tłumaczyć, dlaczego wydają się najbardziej pomagać przy największych stężeniach – wyjaśnia badacz.
Według autorów analizy, uzyskane przez nich wyniki są szczególnie ważne dla zdrowia publicznego i polityki zagospodarowania miejskich terenów.
Źródło: PAP Nauka w Polsce
Komentarze (0)