W komunikacie poznańskiego magistratu zaznaczono, że liczba dzikich zwierząt w mieście wzrosła m.in. ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa i wynikającą z nich mniejszą liczbą mieszkańców przemieszczających się ulicami Poznania. „Tę sytuację wykorzystały dzikie zwierzęta – zwłaszcza dziki, które coraz śmielej zaczęły zapuszczać się na tereny miejskich osiedli” – podkreślono.
Furtka zamiast strzelby
Według komunikatu działania mają opierać się np. na otaczaniu Rodzinnych Ogródków Działkowych ogrodzeniami, których nie sforsują dzikie zwierzęta, a także stosowanie furtek otwierających się na zewnątrz. – Przy ścisłej współpracy ze spółdzielniami mieszkaniowymi konieczne będzie też lepsze zabezpieczenie pojemników na śmieci, zwłaszcza na bioodpady – podano.
W komunikacie zwrócono uwagę na wybór drzew sadzonych w Poznaniu. „Chodzi o to, by nie wybierać gatunków, których owoce i nasiona przyciągają dzikie zwierzęta. Miasto rozważa też zakupienie specjalistycznej chłodni, która pozwoli na sprawniejsze przeprowadzanie badań martwej zwierzyny” – poinformowano.
Dziki pojawiają się najczęściej w rejonach poznańskiego Antoninka, Zielińca, Miłostowa, Moraska, Umultowa, Naramowic, Woli, Smochowic, Starołęki i Garaszewa. Ze względu na ukształtowanie terenu oraz krzyżowy układ cieków wodnych i pasów zieleni zwierzęta przemieszczają się także w rejon centrum miasta oraz na osiedli: Rataje, Żegrze, Winogrady i Piątkowo.
Działania służb miejskich dotyczące dzikich zwierząt koordynuje Wydział Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa. „Już w 2012 roku podpisano umowę na realizację całodobowego pogotowia ds. usuwania zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi ze strony dzikich zwierząt. Zakupiono 6 odłowni do dzików oraz 10 do odłowu lisów i innych drapieżników” – podkreślono w komunikacie. Dodano, że wśród mieszkańców rozprowadzono 400 tys. ulotek informujących o tym, jak zachować się w razie spotkania dzikiego zwierzęcia.
Nie zawsze dziki dzik
Rzecznik prasowy poznańskiej Straży Miejskiej Przemysław Piwecki podkreślił, że zabłąkane w mieście zwierzę działa pod wpływem stresu i może reagować nieracjonalnie. Inaczej zachowują się dziki na stałe mieszkające w Poznaniu. – Zwierzęta te są przyzwyczajone do obecności człowieka i przemieszczają się w poszukiwaniu pożywienia. Dlatego ważne, by wyrzucane resztki jedzenia umieszczać tylko w zamykanych pojemnikach, które powinny być zabezpieczone przed dostępem zwierzyny – podkreślił.
Oprócz dzików, na terenie Poznania odławiane lub płoszone są również sarny czy jelenie przemieszczające się wzdłuż Warty. „Zaleca się, by zabłąkanemu zwierzęciu umożliwić spokojne przemieszczenie się w kierunku naturalnego środowiska. Bywa tak, że zwierzęta są wystraszone i wyczekują na zmierzch, a pod osłoną nocy spokojnie odchodzą” – podkreślono w komunikacie.
Do końca czerwca br. strażnicy miejscy interweniowali ws. dzików 1266 razy, ws. lisów – 63 razy, wilków – jeden raz. Z kolei do końca maja ws. bezpańskich psów municypalni interweniowali 114 razy, ws. kotów wymagających pomocy człowieka – 31 razy, a 158 interwencji dotyczyło ptaków i małych ssaków.
woj.
Komentarz #91436 dodany 2020-09-25 13:28:11
Dziką już też odbija . Im się wydaje że są ludźmi , dlatego lgną do miasta , to ich taki Gender . Może trzeba to tolerować?