W pierwszej części dnia paneliści przedstawili różne zagadnienia związane z rozszerzoną odpowiedzialnością producenta. System nakazów i obowiązków nakładany na producentów wprowadzających produkty do obiegu w Polsce w zasadzie nie istnieje. Tymczasem działają na naszym rynku firmy międzynarodowe, które w innych krajach ponoszą koszty związane z ROP. – Trudno się dziwić, że są one zadowolone z tego, że u nas systemu nie ma. Oznacza to dla nich po prostu niższe koszty produkcji, lepszy biznes i mniejszą biurokrację – ocenił dr hab. Wojciech Piontek z UP w Krakowie. Zwrócił uwagę, że przyjęcie systemu regulującego tę kwestię jest obecnie dobrowolne. UE nie nakłada na Polskę obowiązku wprowadzenia tego typu rozwiązania.
ROP jest potrzebny, ale…
Potrzebę jego istnienia potwierdzają jednak recyklerzy i instytucje zajmujące się gospodarką odpadami. Uważają, że to rozwiązanie, które może zmniejszyć strumień odpadów trafiających na rynek z gospodarstw domowych i firm. Trzeba jednak zmusić producentów, szczególnie opakowań, by zadbali o to, żeby opakowania były zdatne do recyklingu i nie stawały się odpadem po jednorazowym użyciu. Dr Piontek uważa, że producenci mogą sami znaleźć takie rozwiązania, ale obecnie tego nie robią, bo nic ich do tego nie skłania.
Producenci nie mają też obowiązków określania czasu trwałości produktów, co powoduje, że klienci często stają się ofiarą nieuczciwych praktyk. – Na rynek trafiają np. skarpetki, w których robią się dziury, po jednym założeniu – zwrócił uwagę dr Piontek.
Dr Robert Wawrzonek z Remondis Electrorecycling/Electro-System uważa, że ulepszenie systemu recyklingu to jeden z etapów w drodze do Gospodarki Obiegu Zamkniętego. Jego zdaniem ważna jest edukacja odpadowa, a także oferowanie mądrych rozwiązań pomagających ludziom w rozwiązaniu problemów z odpadami. Zwrócił uwagę, że jego firma odbiera zbędne artykuły RTV-AGD z domów i robi to bezpłatnie. Usługa ta działa w całej Polsce, a czas od zgłoszenia do odbioru odpadów to pięć dni. – Ludzie nie muszą więc wyrzucać pralki czy lodówki na śmietnik. Mogą się do nas zgłosić, a my odbierzemy te odpady.
Chociaż takie rozwiązanie jest dostępne, lodówki i pralki są ciągle podrzucane do altanek śmietnikowych na osiedlach. Zdaniem dr Wawrzonka trzeba zwiększyć poziom edukacji ekologicznej i objąć nim także starsze pokolenie. – Moje dzieci są teraz lepiej wyedukowane ekologicznie niż ja – powiedział.
Producenci się nie starają
Inni prelegenci zwracali uwagę na małą trwałość produktów, które trafiają na rynek i krótko po użyciu szybko stają się odpadem. Ich zdaniem system gospodarki odpadami w Polsce nie jest zdolny do przyjęcia i zagospodarowania odpadów w sposób prawidłowy i zgodny z prawem. Strumień odpadów musi być zmniejszony, albo będzie dochodziło do patologii.
Mirosław Baściuk z Firmy Asekol PL zwrócił uwagę na obciążenia finansowe, które wiążą się ze zmianami prawa w ramach tzw. pakietu odpadowego. Jego zdaniem wiele firm zajmujących się odpadami nie zdoła podołać kosztom związanym z wprowadzanymi zmianami. – Zakład będzie musiał wydać od 200 do 500 tys. zł na wprowadzenie zmian wynikających z nowych przepisów (chodzi m.in. o koszt monitoringu z “końcówką” przekazującą obraz on-line do siedzimy lokalnego oddziału Inspekcji Ochrony Środowiska). Jednym z absurdów zapisanych w nowych przepisach jest konieczność wyznaczenia 5-metrowej drogi pożarowej z zapasem 7-metrowym po obu stronach, wolnych od odpadów. W wielu zakładach nie ma tyle miejsca, by takie wymagania spędzić. – Na rynku zostanie może 100 firm, ale dla nich to szansa, bo ich pozycja będzie mocniejsza – dodał Baściuk.
Andrzej Kopeć z Firmy Feniks mówił o dużych perspektywach związanych z recyklingiem odpadów żywnościowych. W Polsce ciągle marnuje się wiele jedzenia, ale największym źródłem odpadów spożywczych nie są wcale gospodarstwa domowe, a sektor produkcji. Widząc problem Feniks stworzył dwa zakłady niszczenia produktów spożywczych, które są nastawione na mechaniczne zniszczenie produkty z jednoczesnym rozdzieleniem ich od opakowania. To daje możliwość zagospodarowania produktu w innym procesie jako półprodukt. – W ten sposób 24 tys. ton odpadów zyskuje drugie życie. Słodycze i chipsy trafiają do skarmiania zwierząt futerkowych, a napoje stają się wsadem do produkcji spirytusu gorzelnianego, z majonezów jest pozyskiwany tłuszcz, a odpadów spożywczych jak owoce, warzywa, mięsa i wędliny produkowany jest biogaz i nawóz organiczny. Dodatkowym “odpadem” produkcyjnym jest ciepło do ogrzewania domów.
W środę drugi dzień Forum Energii i Recyklingu. Będzie on poświęcony pozyskiwaniu i gromadzeniu energii, a także elektromobilności. Zapraszamy! Wstęp na Forum jest bezpłatny.
Komentarze (0)