Debata rozpaliła emocje zarówno prelegentów, jak i publiczności. Spory przeniosły się także do kuluarów. Temat nie został wyczerpany, jednoznacznej konkluzji ciągle brak. Uczestnicy debaty dodawali, że ten spór nie wygaśnie prędko, podobnie jak nie zabraknie paliwa (w postaci decyzji sądów, izb obrachunkowych, stanowisk zainteresowanych stron) podgrzewającego temperaturę sporu.
Dlaczego nie
Koronnym argumentem przeciw rozwiązaniom in – house jest to, że ich wprowadzenie prowadzi do monopolu lokalnego w dziedzinie gospodarki odpadami. – Z wszelkimi negatywnymi konsekwencjami tego stanu rzeczy. A więc wyższymi kosztami funkcjonowania systemu, wyższymi cenami i niższą jakością, a w skrajnych wypadkiem także kolesiostwem przy związanym z rozdawaniem stanowisk w komunalnych spółkach na podstawie politycznego klucza – mówiła Anna Specht-Schampera (SDZLEGAL Schindhelm).
Podkreślała, że stosowanie reguł in-house nie powinno być traktowane jako „pierwsze z wyboru”, a jego wprowadzenie poprzedzić powinna dokładna analiza potrzeb gmin i przetestowanie innych sposobów na prowadzenie gospodarki odpadowej. – To konieczne, zwłaszcza, że z raz wprowadzonego in-house trudno się potem wycofać, to decyzja na lata – mówiła ekspertka.
Dlaczego tak
Krzysztof Sikora (Zakład Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze) podkreślał, że de facto w wielu wypadkach in – house wcale nie wprowadza monopolu, a jedynie próbuje cywilizować warunki prowadzenia gospodarki odpadowej gminy. – Mamy przecież liczne przypadki, gdy w przetargach przez długie lata bierze udział tylko jeden wykonawca. To też przecież rodzaj monopolu. W takich wypadkach wójt, burmistrz czy prezydent miasta pozostaje jego zakładnikiem. I nie dziwie się temu, że w takich sytuacjach samorząd próbuje znaleźć wyjście z tego impasu poprzez in-house, czyli rozwiązanie problemu własnymi siłami – mówił Krzysztof Sikora.
Podkreślał przy tym, że in-house to także sposób na oszczędności – które pojawiają się w sytuacji, gdy nie ma potrzeby kosztownej obsługi przetargów, ponoszenia ryzyka spraw sądowych z nimi związanymi czy ryzyka niestabilności systemu.
Argumenty za i przeciw
Agnieszka Fiuk Agnieszka Fiuk (Izba Branży Komunalnej) przypominała, że co do zasady priorytetem w zamówieniach publicznych jest wzmacnianie rynku wewnętrznego, a model zamówień wewnętrznych ma być odpowiedzią na sytuacje kiedy zamówienia nie można udzielić na zasadach rynkowych, konkurencyjnych . – Wypaczeniem jest więc wdrażanie takiego modelu udzielania zamówień publicznych, w sytuacji kiedy na rynku funkcjonują podmioty zainteresowane i zdolne do realizacji zleceń – mówiła.
Replikował Konrad Różowicz (Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna). Podkreślał, że rozwiązania in-house nie tylko pozostaje w zgodności z regulacjami unijnymi, lecz koresponduje z ogólną swobodą organizatorską gmin wynikającą z u.g.k. – Oparcie systemu odpadowego na działalności własnej spółki, nie tylko zwiększa kontrolowalność operatora, pozwala na ograniczenie zbędnych wydatków (np. na systemy informatycznego śledzenia wykonawcy), ale również pozwala na długofalowe zarządzanie tym systemem w warstwie wykonawczej, realizacyjnej i inwestycyjnej – zauważał Konrad Różowicz.
Uczestnikami debaty, która odbyła się podczas 27. konferencji Kompleksowa gospodarka odpadami byli Agnieszka Fiuk (Izba Branży Komunalnej), Anna Specht-Schampera (SDZLEGAL Schindhelm), Konrad Różowicz (Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna) i Krzysztof Sikora (Zakład Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze). Debatę poprowadził Tomasz Szymkowiak (Przegląd Komunalny, Abrys).
Komentarze (0)