Jack-Pol oskarżany o zatrucie Odry był już kilka tygodni temu. Już wtedy Jacek Woźniak, prezes firmy, w rozmowie z Onet.pl podkreślał, że z jego przedsiębiorstwa robi się kozła ofiarnego. Najnowsze oświadczenie Jack-Polu, opublikowane na stronie przedsiębiorstwa, przygotowano w formie pytań, z jakimi najczęściej mierzą się władze przedsiębiorstwa, i odpowiedziami na nie.
Prezes spółki Jack-Pol: nie mamy nic wspólnego z katastrofą ekologiczną na Odrze
Rodzinna i ekologiczna firma
„Jesteśmy firmą rodzinną, która działa na rynku od 27 lat. Od lat inwestujemy w ekologię i czystą produkcję. Produkujemy papiery higieniczne z białej makulatury. Jesteśmy również producentem bibułek tissue z sortowanej makulatury w oparciu o procesy 100 proc. recyklingu, dzięki czemu ulegają one szybkiej biodegradacji i są przyjazne dla środowiska”, czytamy na początku oświadczenia. Stale inwestujemy w nowoczesne i ekologiczne rozwiązania oraz linie technologiczne. Obecnie realizujemy bardzo innowacyjny, na skalę europejską, ekologiczny projekt, który rozpoczęliśmy w 2020 r.Jego budżet to 70 mln zł, ponad 50 mln zł to środki własne firmy, a resztę dofinansowuje UE”, pisze prezes w oświadczeniu.
Pozwolenia i certyfikaty
Dzięki inwestycji przedsiębiorstwo posiada już działające m.in. laboratorium, biologiczną oczyszczalnię ścieków i w dużej mierze procesy produkcji funkcjonujące w cyklu zamkniętym. Do kanału Odry odprowadza tylko oczyszczoną wodę technologiczną, która nie stanowi zagrożenia dla środowiska, co potwierdzają wszystkie posiadane przez firmę pozwolenia.
„Dzięki temu projektowi już w 2023 r. w naszej firmie zostanie całkowicie zamknięty obieg wody w procesie produkcyjnym. W efekcie będziemy pionierami czystej, ponadstandardowo ekologicznej produkcji w obiegu zamkniętym, nie tylko na skalę Polski, ale także Europy”, przekonuje prezes Woźniak.
Jak czytamy w oświadczeniu, firma wykorzystuje do produkcji coagulant i flokulant. W przypadku produkcji ręczników papierowych także żywicę. Środki te, w połączeniu z procesem produkcji, wykluczają ją jako podmiot, który w jakikolwiek sposób mógłby zatruć Odrę.
„Dodam, że firma Jack–Pol w procesie produkcji przestrzega zasad ekologii, co więcej przetwarza sortowaną makulaturę na wyroby higieniczne. Wszystkie materiały i surowce spółki Jack–Pol przeznaczone do produkcji posiadają certyfikaty ekologiczne. W procesie produkcji nie są stosowane środki do wybielania surowca, ani rtęć i jej pochodne, ani mezytylen czy chlor, ani inne trucizny. Wbrew informacjom pojawiającym się w mediach spółka Jack–Pol nie jest firmą produkującą celulozę”, czytamy dalej.
Sprostowanie komunikatu Wód Polskich
W oświadczeniu Jacek Woźniak odnosi się także do informacji o braku pozwoleń od Wód Polskich, a konkretnie komunikaty, w którym WP oświadczają, że nigdy nie wydały firmie zgody na dokonywanie tzw. zrzutów do Odry.
„Wody Polskie nie mogły wydać nam takiego dokumentu, gdyż nie jest to podmiot wydający takie pozwolenia. Właściwym organem jest starostwo. Firma Jack-Pol ma stosowne pozwolenie na zrzuty wydane przez Starostę w ramach zintegrowanego pozwolenia z 2019 r.Podkreślić należy, że mamy nie tylko bardzo nowoczesne i ekologiczne linie produkcyjne, ale także własne laboratorium, które 3 razy dziennie sprawdza stan oraz bezpieczeństwo odprowadzanych do kanału Odry oczyszczonych wód technologicznych. Działanie naszego laboratorium jest cyklicznie kontrolowane przez odpowiednie służby kontrolne, m.in. WIOŚ”, pisze Jacek Woźniak.
Działają bez zmian
„Nic się nie zmieniło w funkcjonowaniu naszej firmy, gdyż to nie my zatruliśmy Odrę. Jednak bezpodstawnie, bez żadnych dowodów zostaliśmy oskarżeni. I muszę powiedzieć, że jesteśmy wstrząśnięci i zaskoczeni taką skalą oszczerstw i kłamstw kierowanych w naszą stronę”, czytamy w komunikacie.
Władzom spółki trudno to wytłumaczyć, ponieważ pierwsze informacje o śniętych rybach w Odrze dotyczą jazu w miejscowości Lipki, na granicy województw dolnośląskiego i opolskiego. Co więcej, istnieją również dane wskazujące na wystąpienie skażenia znacznie powyżej tego miejsca, w okolicach Gliwic.
„Zatem lokalizacja skażenia występuje znacznie powyżej posadowienia zakładu Spółki Jack–Pol, a prąd Odry powoduje przemieszczanie się zarówno skażenia, jak i śniętych ryb w dół rzeki Odry, w tym w rejon Oławy. Pragnę także podkreślić, że w miejscu, w którym się znajdujemy w Oławie, na przestrzeni kilkuset metrów, a także w górę rzeki Odry, swoją siedzibę ma wiele fabryk i firm produkcyjnych. Zatem dlaczego podejrzenia zostały skierowane tylko w naszą stronę? To pytanie oraz wiele innych pozostaje na razie bez odpowiedzi”, podkreśla prezes.
Będą kroki prawne
„Chcielibyśmy również zwrócić uwagę, że fala agresji w stosunku do naszej firmy, na skutek kłamstw i oszczerstw, bardzo źle odbija się na naszych pracownikach i ich rodzinach, którzy czują się zaszczuci i piętnowani. Są oni przecież częścią społeczności lokalnej, na rzecz której pracują i wśród której żyją. Odra jest również częścią ich życia, a jej dobrostan leży nam wszystkim na sercu, podobnie jak innym mieszkańcom Oławy. Apelujemy o wstrzymanie się z osądami i wydawaniem wyroków, zwłaszcza gdy są one oparte na kłamstwach, zanim pozna się fakty”, czytamy w oświadczeniu prezesa.
Jacek Woźniak przyznaje również, że jego przedsiębiorstwo zaprzęgło już do działania prawników, a kancelaria prawna firmy pracuje nad przygotowaniem odpowiednich pism w stosunku do kilku osób, które świadomie wprowadzają opinię publiczną i dziennikarzy w błąd kłamliwie twierdząc, jakoby to firma Jack-Pol miała cokolwiek wspólnego z katastrofą ekologiczną na Odrze lub ogólnie zatruwaniem środowiska naturalnego.
„Najbardziej wstrząsające jest to, że niektórzy aktywiści uciekają się do manipulowania danymi, faktami, a nawet do fabrykowania dowodów, np. zdjęć czy filmów i przekazują je do mediów oraz publikują w social mediach. Nie możemy na to pozwolić, gdyż uderza to nie tylko w dobrą reputację firmy, ale także w naszych pracowników. Dlatego jeszcze raz chciałbym podkreślić, że firma Jack-Pol nie ma nic wspólnego z zatruciem Odry i bardzo ubolewa nad faktem katastrofy ekologicznej, która wydarzyła się na rzece, nad którą zarówno zarząd, jak i pracownicy sami mieszkają i wypoczywają. Dlatego też także w naszym własnym interesie leży, aby ta rzeka pozostała czysta, nieskażona, służyła zarówno nam, jak i naszym dzieciom i wnukom”, pisze Jacek Woźniak.
źródło: jack-pol.pl
Komentarze (0)