– Zmiany klimatu to największe globalne zagrożenie XXI wieku – alarmują naukowcy w prestiżowym czasopiśmie naukowym “Nature Communications”. Badacze tym razem postanowili wyliczyć – na przykładzie chińskich miast – jak poszczególne scenariusze globalnego ocieplenia wpływać będą na śmiertelność ludności. Chodzi przede wszystkim o zgony związane z upałami.
Zmiany klimatu to więcej zgonów
– Jeśli w danym roku występuje fala upałów, podczas niej i tuż po jej zakończeniu widać w statystykach efekt śmiertelnego żniwa – mówi PAP współautor publikacji prof. Zbigniew Kundzewicz z Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu. Kiedy temperatury są ponadprzeciętnie wysokie, rośnie liczba zgonów w porównaniu z dniami, kiedy upałów nie było.
– Fale upałów już teraz zabijają – również w Polsce. To dzieje się selektywnie. Taka dodatkowa śmiertelność jest obserwowana przede wszystkim w grupach osób starszych – 65 plus – i osób, które cierpią na problemy krążeniowe – tłumaczy prof. Kundzewicz. Klimatolog dodaje, że społeczeństwa się starzeją. “A to, co jest teraz niedobre dla osób starszych – w przyszłości będzie dotyczyło większej grupy osób” – komentuje badacz.
Teraz naukowcy chińscy we współpracy z europejskimi pokusili się o prognozy na przyszłość dotyczące globalnego ocieplenia i powiązanych z tym zgonów. W związku ze zmianami klimatu przewiduje się bowiem, że na świecie częściej występować będą fale upalnych dni.
Za punkt odniesienia przyjęto chińskie miasta (mieszka w nich ponad 830 mln osób). Wyliczono, że z powodu upałów w latach 1986-2005 umierały tam rocznie 32 osoby na milion mieszkańców. Jeśli temperatura globalna wzrośnie o 1,5 stopnia C w stosunku do temperatury z czasów przedprzemysłowych, współczynnik ten podskoczy do 48-67 osób na milion mieszkańców, a jeśli średnia temperatura wzrośnie aż o 2 stopnie C – umierać będzie co roku 59-81 osób na milion mieszkańców.
Musimy kontrolować ocieplenie klimatu
– Ocieplenie trzeba kontrolować. Już pół stopnia zrobi wielką różnicę, jeśli przełożymy to na dodatkową śmiertelność spowodowaną falami upałów – alarmuje prof. Kundzewicz. Jeśli bowiem średnia temperatura na świecie wzrośnie o 2 stopnie C, to w samych tylko chińskich miastach będzie umierać rocznie niemal o 28 tys. osób więcej, niż gdyby wzrosła o 1,5 stopnia – wynika z wyliczeń w “Nature Communications”.
W zeszłym roku naukowcy z IŚRiL PAN opublikowali badania dotyczące dotychczasowego związku między falami upałów a śmiertelnością w 10 największych polskich miastach. Pokazali, że w czasie największych fal upałów bardzo dobrze widać wzrost śmiertelności – komentuje prof. Kundzewicz. Dodaje, że w przeciętnym roku w Polsce najwięcej ludzi umiera zimą, a najmniej – latem.
– Ta reguła jednak nie działa, jeśli w lecie jest fala upałów – albo – co gorsza szereg fal upałów. Wtedy maksymalna liczba zgonów wypada w lecie – mówi klimatolog.
– W roku 1994 w 10 największych miastach w Polsce odnotowano ponad 1000 dodatkowych zgonów spowodowanych upałami – informuje naukowiec. Był to pod tym względem rok najtragiczniejszy. Dodaje, że nie jest znana liczba zgonów dla całego kraju, “ale na pewno jest ona znacznie wyższa” – zapewnia.
Naukowiec wyjaśnia, że już dzisiaj liczba ofiar fal upałów przewyższa liczbę zamarznięć. “I to znacznie! W ostatnich 10 latach były dwie mroźne zimy – jedna zabiła ponad 200, a druga – ponad 300 osób. To dużo w porównaniu np. z powodzią, która w 1997 r. zabiła 55 osób” – mówi.
– W przyszłości zdecydowana większość ofiar śmiertelnych zdarzeń pogodowych i klimatycznych w Europie będzie związana z falami upałów. Pod koniec XXI wieku będzie to nawet 99 proc. takich zgonów – mówi naukowiec. I dodaje, że liczba zamarznięć będzie spadać.
Powołując się na raport Rady Europejskiej Akademii Nauk EASAC podaje, że w Europie (głównie zachodniej) fala upałów w 2003 r. przyczyniła się do śmierci ponad 70 tys. osób. A w 2010 r. – do śmierci 56 tys. osób.
Z badań przeprowadzonych w Chinach wynikło, że różne miasta różnie sobie radzą z falami upałów – w niektórych metropoliach upały bardziej dają się we znaki niż w innych. I wynika to nie tylko z różnic klimatu w obrębie Chin. – W niektórych miastach 30 stopni C latem to standard i ludzie się nauczyli z tym gorącem radzić. Problemem są dopiero wyższe temperatury. Ale są i miasta, gdzie 30 stopni C występuje tak rzadko, że ludzie nie mieli okazji zaadaptować się do takich temperatur i słabiej sobie z nimi radzą – opowiada.
Dodaje jednak, że miasta mogą się przygotować na fale upałów. Za przykład podaje Francję, gdzie z powodu upałów w 2003 r. odnotowano tak dużą liczbę dodatkowych zgonów, że tamtejszy minister zdrowia podał się do dymisji. Prof. Kundzewicz mówi, że w wyniku upałów umierali m.in. ludzie starsi, chorzy i samotni, którzy np. nie odczuwali pragnienia. – A w czasie upałów trzeba pamiętać, by nawadniać organizm! Bez wody organizm łatwo wycieńczyć – mówi naukowiec. I dodaje: “Francja wyciągnęła wnioski z tej bolesnej lekcji i dlatego teraz w Paryżu tak prosta sprawa jak dystrybucja wody i pukanie do osób samotnych są już w standardzie”. Dodaje, że poza tym w domach opieki musi być klimatyzacja. “To pomaga osobom starszym adaptować się do gorąca” – komentuje naukowiec.
Klimatolog zwraca uwagę na tzw. efekt wyspy cieplnej – wybetonowane ulice, chodniki, parkingi, dachy szybko pochłaniają ciepło i potem oddają to ciepło nocą. – W Paryżu problemem było wtedy to, że nocą temperatury nie spadały poniżej 25 stopni C. Osoby starsze nawet nocą nie były więc w stanie się schłodzić – mówi. Dlatego – jak wyjaśnia naukowiec – tak ważne jest, by w mieście była zieleń. – Parki i ogrody sprawiają, że temperatura na danym obszarze tak szybko się nie podnosi – kończy badacz.
Komentarze (0)