Naukowcy z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie podkreślili w rozmowie z PAP, że zrzut ogromnych ilości ciepłej wody, związany z systemem chłodzenia zastosowanym w elektrowni jądrowej budowanej w gminie Choczewo, może nasilić zakwity sinic i powiększyć obszary beztlenowe w naszym morzu. Zaznaczyli, że raport oddziaływania na środowisko przygotowany dla tej inwestycji nie dostarcza przekonujących argumentów, iż nie ma takiego zagrożenia.
Ze względów ekonomicznych z kilku wariantów budowy elektrowni inwestor wybrał najtańszy, z otwartym obiegiem chłodzenia (bez chłodni kominowych). W związku z tym chłodzenie będzie się odbywało poprzez przepompowywanie wody bałtyckiej przez system chłodzenia w ilości ok. 150 m sześc. na sekundę, a woda zrzucana do morza ma być o 100 C cieplejsza niż otaczająca woda w Bałtyku.
Wybrzeże bez kominów
Sekretariat pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Macieja Bando w odpowiedzi na pytania PAP dotyczące wyboru systemu chłodzenia elektrowni jądrowej w gminie Choczewo i jej wpływu na środowisko wyjaśnił, że wybór wariantu z otwartym układem chłodzenia jest wynikiem wielokryterialnej analizy, która pokazała, iż takie rozwiązanie ma wiele korzyści w porównaniu do układu chłodzenia z ok. 200-metrowymi chłodniami kominowymi.
We wrześniu 2023 r. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ) wydała decyzję środowiskową dla budowy i eksploatacji pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej w gminie Choczewo (woj. pomorskie) z rygorem natychmiastowej wykonalności. Na wniosek osób prywatnych i kilku organizacji pozarządowych, w tym zajmujących się ochroną przyrody (jak Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA), do GDOŚ wpłynęło odwołanie od tej decyzji. Zgodnie z najnowszymi zapowiedziami GDOŚ – po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego – ma wydać ponownie decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla elektrowni jądrowej na obszarze gmin: Choczewo lub Gniewino i Krokowa w dniu 30 września br.
Plama ciepła
Naukowcy z Instytutu Oceanologii PAN (IO PAN) w Sopocie – prof. Jacek Piskozub oraz prof. Karol Kuliński – zwrócili uwagę w rozmowie z PAP, że inwestycja ta może mieć potencjalnie niekorzystny wpływ na ekosystem południowego Bałtyku. Ich największe wątpliwości budzi fakt, że w przygotowanym przez inwestora raporcie, dotyczącym oddziaływania tej elektrowni na środowisko, znacznie nie doszacowano wielkości plamy ciepła, która powstanie na Bałtyku w związku z przyjętym otwartym obiegiem chłodzenia.
Jak wyjaśnił prof. Jacek Piskozub z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie, do Bałtyku będzie wpływać ciepła woda o temp. o 100 C wyższej od otaczających wód, w ilości porównywalnej z przepływem w rzece Bug. W ten sposób elektrownia jądrowa będzie się pozbywać ciepła odpadowego w ilości ok. 7 GW (gigawatów). – Są to bardzo duże ilości energii, które ogrzeją wody przybrzeżne w rejonie będącym obszarem Natura 2000 – wyjaśnił specjalista, który analizował raport nt. oddziaływania elektrowni na środowisko.
Błędne modelowanie
– Inwestor napisał, że plama ciepła na Bałtyku będzie mniejsza niż plama występująca w związku z elektrownią Loviisa pracującą od 1977 r. w Finlandii, w Zatoce Fińskiej. Problem w tym, że fińska elektrownia zbudowana przy podobnie płytkich wodach ma trzy razy mniejszą moc (łącznie ok. 1 GW, a moc cieplną 1,5 GW dla dwóch jednostek). Zatem nie jest to możliwe. To pokazuje, że modelowanie zastosowane w raporcie jest błędne – ocenił prof. Piskozub.
Dodał, że inwestor nie zbadał wpływu elektrowni na inne ważne zjawisko, które zachodzi na tym obszarze. Jest to jeden z obszarów upwellingu (tj. pionowego mieszania wód) w Bałtyku. Z powodu globalnego ocieplenia temperatury, do jakich ogrzewają się wody Bałtyku przy powierzchni rosną. A ponieważ cieplejsza woda ma mniejszą gęstość, mieszanie wód staje się trudniejsze.
Strefy beztlenowe
– My dodatkowo możemy utrudnić ten proces oddając 7 gigawatów ciepła do wód o głębokości mniejszej niż 30 metrów. Ograniczenie mieszania w kolumnie wody sprawi, że ilość tlenu w Bałtyku może spaść i mogą się pojawić strefy z deficytami tlenu przy dnie. Problem stref beztlenowych w naszym morzu narasta. Tego aspektu inwestor nie zbadał w ramach procesu oceny środowiskowej, a powinien to zrobić – podkreślił oceanolog.
Prof. Karol Kuliński z IO PAN analizował raport od strony biogeochemicznego wpływu inwestycji na Bałtyk. W jego opinii podwyższona w sposób ciągły temperatura morza na skutek odprowadzania ciepła może powodować istotne zmiany w ekosystemie, takie jak m.in. zmiana struktury fitoplanktonu, poprzez wzrost liczby i biomasy gatunków preferujących wyższą temperaturę, przede wszystkim sinic (ale też bruzdnic), kosztem okrzemek, wzrost liczby zakwitów, wzrost żyzności wód (eutrofizacji), która dodatkowo zwiększa ryzyko wystąpienia deficytów tlenowych w głębszych warstwach kolumny wody.
Zakwit sinic
– Autorzy raportu twierdzą, że zrzut ciepłych wód z elektrowni nie będzie miał wpływu na środowisko, na gatunki fitoplanktonu, które wolą cieplejsze wody, jak np. sinice, które u nas zawsze pojawiają się latem w Bałtyku i są powodem zamykania kąpielisk. W ich ocenie problemu z sinicami nie będzie, ponieważ powstająca plama ciepła będzie mniejsza niż w przypadku elektrowni fińskiej – powiedział PAP prof. Kuliński. Tymczasem, w ocenie naukowca, będzie prawdopodobnie zupełnie na odwrót – w Zatoce Fińskiej, od kiedy zaczęła funkcjonować elektrownia Loviisa, zaobserwowano statystyczny wzrost produkcji i biomasy sinic w wodach. Skoro polska elektrownia ma emitować trzykrotnie więcej ciepła do okolicznych wód, to również problem może być większy.
W ocenie prof. Piskozuba zrzut ciepłej wody z elektrowni w gminie Choczewo może przyczynić się do zakwitów sinic, co będzie szkodliwe dla innych organizmów. – Zakwity sinic oznaczają mniej pokarmu choćby dla ptaków wodnych z obszaru Natura 2000, który tam występuje – dodał ekspert.
Azot i fosfor
W przygotowanej osobiście opinii prof. Kuliński zwrócił uwagę, że sinice przyczyniają się do eutrofizacji wody, która również prowadzi do powstawania stref beztlenowych. – Aby dobrze oszacować ewentualne zmiany w przyszłości w zakresie struktury fitoplanktonu, częstotliwości zakwitów (w tym sinic), eutrofizacji, itd., niezbędne jest uwzględnienie w modelowaniu sezonowej zmienności stężeń związków azotu i fosforu w Bałtyku. Co ważne, w takim modelowaniu należałoby również uwzględnić zrzuty tych związków z samej elektrowni i związanych z nią instalacji, które staną się dodatkowym ich źródłem w tym rejonie – napisał specjalista.
Naukowiec podkreślił, że takich kompleksowych analiz nie zrobiono. – Dlatego uważam, że przygotowana w raporcie ocena ewentualnych zmian w ekosystemie jest nieprzekonująca. Moje wątpliwości budzi sposób, w jaki dokonano analiz porównawczych i ilościowych, w tym modelowania geochemicznego, które zaproponowano. Nie mogłem dotrzeć do założeń modelowych zastosowanych przez jego autorów – wymieniał prof. Kuliński. W jego opinii lepiej by było, gdyby ocena oddziaływania inwestycji na środowisko była robiona przez organ niezależny, a nie inwestora.
Ciepły Bałtyk
Prof. Piskozub wskazał również, że przy prognozowaniu zmian mogących wystąpić w ekosystemie na skutek działania elektrowni w gminie Choczewo nie wzięto pod uwagę tego, że woda w Bałtyku ociepla się na skutek zmian klimatu.
– Gdy planowano elektrownię, nie zdawano sobie sprawy, że temperatura wody w Bałtyku może latem przekroczyć 250 C Skoro wody po chłodzeniu mają być o 100 C cieplejsze od otaczających, to może się zdarzyć, że temperatura wód pochłodniczych może mieć ponad 350 C. Tymczasem w Polsce, zgodnie z prawem, w wyniku zrzutu wód temperatura wody nie może przekroczyć 350 C. W takiej sytuacji może się zdarzyć to, co zdarzyło się w przypadku elektrowni fińskiej, że latem trzeba było ograniczać pracę elektrowni (dwukrotnie na krótko w 2018 i 2021 r. – PAP). Czyli może to być nie tylko ekologiczny, ale też techniczny problem – przekonywał oceanolog.
Prognoza stuletnia
Prof. Kuliński podkreślił, że elektrownię jądrową budujemy na blisko 100 lat.– Zmiany klimatu już teraz powodują wzrost temperatury wód o 0,5 stopnia na dekadę. Prawdopodobne jest, że tempo to przyspieszy w najbliższej przyszłości. Nieistotne jest zatem, że obecnie wysokie temperatury zdarzają się rzadko. Pytanie, czy zostało to dobrze uwzględnione w planowaniu w perspektywie 100 lat, a należy pamiętać, że obok średniego wzrostu temperatury wzrośnie prawdopodobnie również częstotliwość występowania latem tzw. fali upałów – okresów z utrzymującymi się przez dłuższy czas ekstremalnie wysokimi temperaturami – tłumaczył.
Prof. Piskozub przypomniał, że na spotkaniu z inwestorem elektrowni jądrowej w Choczewie latem 2023 r. podano, iż jedyna przyczyna zastosowania otwartego systemu chłodzenia i zrzucania wód do Bałtyku ma charakter ekonomiczny.
Bando nie widzi problemu
Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando w odpowiedzi na pytania PAP dotyczące wyboru systemu chłodzenia napisał, że „wybór wariantu z otwartym układem chłodzenia jest wynikiem wielokryterialnej analizy, która pokazała, że takie rozwiązanie ma wiele korzyści w porównaniu do układu chłodzenia z ok. 200-metrowymi chłodniami kominowymi”.
– Zawężanie kwestii wariantu chłodzenia elektrowni wyłącznie do kosztów budowy chłodni kominowych, które w dodatku w budżecie całej inwestycji mają niewielki udział i nazywanie otwartego układu chłodzenia wariantem najmniej korzystnym jest więc działaniem dezinformacyjnym i nieopartym na faktach – czytamy w piśmie przesłanym przez sekretariat pełnomocnika.
Dodał, że inwestor odpowiedzialny za budowę elektrowni jądrowej w ramach przygotowania raportu o odziaływaniu na środowisko przeprowadził bezprecedensową długoletnią kampanię badawczą. Badaniami i monitoringami objęto prawie 300 kilometrów kwadratowych obszaru morskiego oraz prawie 100 kilometrów kwadratowych lądu. Wyniki badań, w tym analizy i modelowania dotyczące oddziaływania otwartego układu chłodzenia na wody Morza Bałtyckiego były weryfikowane przez niezależnych ekspertów, m.in. z Instytutu Budownictwa Wodnego Polskiej Akademii Nauk czy Urzędu Morskiego w Gdyni.
Mniej wyciętych drzew
– Stężenie substancji emitowanych do wód z elektrowni bez chłodni kominowych będzie niższe, a w dodatku elektrownia nie będzie emitowała związków zawierających fosfor (wpływający np. na rozwój sinic). Elektrownia jądrowa z otwartym układem chłodzenia będąc niższą niż elektrownia jądrowa z chłodniami kominowymi będzie w mniejszym stopniu oddziaływać na krajobraz, co jest istotne zarówno dla mieszkańców regionu, jak i turystów – wyjaśnił w piśmie Bando. Ponadto, elektrownia bez chłodni zajmie mniejszą powierzchnię, co ograniczy prace wycinkowe, co w konsekwencji oznacza mniejsze oddziaływanie na środowisko, ocenił.
Prof. Kuliński uznał, że jest to stwierdzenie “mylące i może wprowadzać w błąd”. Według raportu będzie również emisja fosforu z działającej przy elektrowni oczyszczalni ścieków, poinformował badacz. Zaznaczył, że będzie jednak mała. Zaznaczył zarazem, że w raporcie nie uwzględniono “naturalnej zmienności stężeń fosforu i azotu w Bałtyku oraz zmian, jakie mogą w tym zakresie zachodzić w Bałtyku w przyszłości niezależnie od inwestycji”.
– Dopiero na ich tle można oceniać, czy zrzut ciepła z EJ przyczyni się lub nie do występowania sinic. O tym, jakie organizmy występują (lub mogą występować) masowo (zakwity) decyduje kombinacja czynników środowiskowych, a temperatura jest jednym z nich. Tylko i wyłącznie modelowanie uwzględniające wszystkie te czynniki jest miarodajne. Według mnie takiego kompleksowego modelowania nie zrobiono – ocenił.
Stanowisko Eko-Unii
Minister Bando przypomniał, że obecnie w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska trwa postępowanie dotyczące ponownego rozpatrzenia decyzji środowiskowej dla budowy i eksploatacji elektrowni jądrowej w gminie Choczewo. – Wynika to z faktu, że prof. dr hab. J. Piskozub oraz dr hab. K. Kuliński – profesor IO PAN, działając w imieniu jednej ze stron postępowania, tj. Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia, przedłożyli swoje stanowisko w toku postępowania, a ww. organ wezwał Polskie Elektrownie Jądrowe do zajęcia stanowiska w przedmiocie podniesionych kwestii – napisał sekretariat pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Według ministra na uwagę zasługuje okoliczność, że opinie prof. Piskozuba i prof. Kulińskiego „nie stanowią jednocześnie stanowiska Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, a jedynie opinie prywatne sporządzone w imieniu i na rzecz uczestnika postępowania, tj. Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia. Identyczne stwierdzenia znalazły się również w odpowiedzi Biura Prasowego Polskich Elektrowni Jądrowych przesłanej PAP.
Kuliński zaprzecza
– Kategorycznie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, które sugeruje, że przedłożyłem swoją opinię działając w imieniu jednej ze stron postępowania. Podkreślam, nie działam w imieniu i na rzecz EKO-UNII, nie jestem przedstawicielem tej organizacji, nigdy nie podpisywałem umowy z EKO-UNIĄ, ani nie pobierałem od tej organizacji wynagrodzenia. Jako pracownik naukowy polskiej instytucji naukowej, pobierając za moją pracę wynagrodzenie pochodzące od polskich podatników, czuję się zobligowany do odpowiadania na pytania i zabierania głosu w ważnych dla polskiego społeczeństwa sprawach, w których mam kompetencje, niezależnie od tego, kto te pytania zadaje – napisał prof. Kuliński poproszony przez PAP o odniesienie się do tych opinii.
Zaznaczył, że gdyby podobne pytania zadał mu inwestor lub organy decyzyjne, udzieliłby takiej samej odpowiedzi.
Opinia naukowców
– Moja opinia nie jest formalnie opinią IO PAN, ponieważ IO PAN nie został o taką opinię poproszony. Wszelkie moje opinie w tej sprawie wypowiadam jako samodzielny pracownik naukowy IO PAN. Bazuję przy tym na doświadczeniu i wiedzy, które zdobyłem w trakcie mojej wieloletniej pracy naukowej w tej instytucji – podkreślił specjalista.
Dr inż. Andrzej Tyszecki, dr nauk technicznych w zakresie planowania przestrzennego, podkreślił w rozmowie z PAP, że budowa elektrowni atomowej w gminie Choczewo budzi zastrzeżenia z punktu widzenia nadkoncentracji mocy elektrycznej na jednym obszarze.
– Obawy o negatywne skutki tej lokalizacji dotyczą przede wszystkim nadkoncentracji mocy elektrycznej w rejonie gminy Choczewo, która ma mieć na swoim terenie elektrownię jądrową oraz farmy wiatrowe na morzu – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert. Elektrownia Choczewo ma produkować 3,7 GW, a farmy wiatrowe 6,3 GW (zgodnie z Planem rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną na lata 2025 – 2034), czyli razem ok. 10 GW. Jest to około jedna trzecia dzisiejszej wykorzystywanej mocy kraju – ocenił dr Tyszecki.
Komentarze (0)