Wypracowanie koncepcji tzw. usług ekosystemów pozwoliło ekologom znaleźć wspólny język z ekonomistami. Dzięki takiemu podejściu przyrodnicy są w stanie pokazać, że ochrona przyrody może przekładać się na konkretne zyski ekonomiczne, a niszczenie ekosystemów wiązać się może z finansowymi stratami. Dzięki takiemu spojrzeniu na przyrodę można łatwiej trafić do wyobraźni np. polityków czy decydentów.
– To stosunkowo nowa dziedzina wiedzy. Na razie funkcjonuje ona w Polsce właściwie tylko w sferze badań naukowych – komentuje w rozmowie z PAP biolog dr Przemysław Nawrocki z Fundacji WWF Polska. Przyrodnik ma jednak nadzieję, że wycena usług świadczonych przez ekosystemy będzie coraz częściej brana pod uwagę przy decyzjach politycznych czy gospodarczych.
– Na razie w Polsce podchodzi się do usług świadczonych przez przyrodę w sposób bardzo uproszczony – liczy się np. ile pieniędzy można uzyskać z siana z hektara łąki czy z metra sześciennego drewna z lasu albo ile kosztuje woda, którą pobieramy do wodociągów. A przecież jest też cała sfera innych bardzo ważnych usług, jakie świadczą nam ekosystemy – mówi dr Nawrocki. Jak wyjaśnia, to, że przyroda zaopatruje ludzi w różne surowce, jest tylko drobnym wycinkiem wszystkich usług środowiska, z których korzystamy.
Takimi usługami ekosystemów są np. funkcje kulturowe, które w pewnym stopniu można przełożyć na pieniądze. – To, że postrzegamy środowisko jako coś pięknego, wartościowego, to nie tylko przeżycie o charakterze duchowym. To ma też realne przełożenie na funkcjonowanie organizmu. Doznania estetyczne mają pozytywny wpływ na układ odpornościowy. To, że zachwycamy się pięknem przyrody podczas urlopu czy wycieczki, może sprawić, że będziemy mniej chorować i mniej obciążymy system opieki zdrowotnej. A to przekłada się oczywiście na oszczędności – zaznacza rozmówca PAP.
Oceny wartości takich usług można np. opierać na kosztach, jakie człowiek ponosi, żeby dotrzeć w miejsce, w którym chce wypoczywać. Taka turystyczną wartość obliczono np. dla części Puszczy Białowieskiej chronionej jako park narodowy. Porównywano ją z wartością produkcji drewna, które można uzyskać z części Puszczy Białowieskiej użytkowanej jako las gospodarczy. – Okazało się, że korzyści rekreacyjne dostarczane przez Białowieski Park Narodowy ponad 20-krotnie przewyższają korzyści ekonomiczne generowane przez Nadleśnictwo Białowieża – zaznacza rozmówca PAP, powołując się na badania dr. Marka Giergicznego z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
Dr Nawrocki podaje też przykład Londynu, gdzie wydobyto na powierzchnię fragment rzeki ukrytej przez dziesięciolecia pod betonem. Dzięki odtworzeniu jej koryta i doliny, rzeka znów zaczęła płynąć przez park. – Okazało się, że wzrosła nie tylko liczba osób odwiedzających park, ale i ceny nieruchomości wokół tego miejsca – zwraca uwagę przyrodnik.
– Wartość przykładowego słowika śpiewającego za oknem można szacować, pytając mieszkańców, ile byliby w stanie miesięcznie zapłacić, żeby np. fragment parku, w którym co wieczór śpiewa słowik, nie został zamieniony na parking – opowiada badacz.
– Słabiej dostrzegane i nie tak oczywiste są inne usługi ekosystemów – usługi regulacyjne – opowiada dr Nawrocki. Wyjaśnia, że chodzi np. o pochłanianie dwutlenku węgla przez środowisko naturalne czy rozkładanie i pochłanianie zanieczyszczeń, np. związków azotu i fosforu w wodzie („biogenów”). Przyrodnik wyjaśnia, że takie usługi ekosystemów można już próbować precyzyjnie wyceniać.
Inną z funkcji regulacyjnych ekosystemów jest też łagodzenie skutków zjawisk ekstremalnych np. suszy czy powodzi. Rozmówca PAP przypomina, że woda jest retencjonowana w ekosystemach – w glebie, w dolinach rzek czy na naturalnych bagnach. – Ale wodę można też przecież gromadzić sztucznie. Wybudowanie zbiornika retencyjnego to jednak konkretne koszty. Wartość usługi retencyjnej środowiska, np. ekosystemu rzeki i jej doliny, można policzyć, porównując ją z kosztem gromadzenia wody w takim sztucznym zbiorniku – opowiada biolog.
Wśród innych funkcji regulacyjnych środowiska jest też kontrola erozji, zapylanie roślin czy ochrona przed promieniowaniem ultrafioletowym, a nawet kontrola rozprzestrzeniania się patogenów.
Trudniejsze do wyceny są takie podstawowe usługi ekosystemowe, jak np. tworzenie gleby, prowadzenie fotosyntezy i zaopatrywanie w tlen, a także obieg w środowisku pierwiastków czy wody. W końcu takich usług – niezbędnych do życia na Ziemi – nie da się na razie wytworzyć sztucznie.
Dr Nawrocki przywołuje ważną publikację z czasopisma “Nature” z 1997 r., w której pokazano, że rocznie usługi ekosystemów sięgały wtedy 33,3 bln dolarów (bilion to milion milionów). W owym czasie produkt globalny brutto był wyceniany na 18 bln dol. Okazało się więc, że usługi ekosystemowe są dla człowieka prawie dwukrotnie więcej warte niż dobra i usługi wytworzone przez wszystkich ludzi. Późniejsze badania wykazały, że 60 proc. usług ekosystemów jest wykorzystywanych w nadmiernym stopniu, co powoduje, że rocznie przez nierozsądną eksploatację wartość traconych usług ekosystemowych wynosi 50 mld euro.
Przyrodnik podaje przykład, że w Polsce wartość usług ekosystemowych zmniejsza się np. przez nie do końca uzasadnione pogłębianie rzek. Jak informuje, przez ostatnie 5 lat w Polsce przekopano 20 tys. km rzek (to ok. 20 razy więcej niż długość Wisły). – Więcej na tym straciliśmy, niż zyskaliśmy – uważa przyrodnik. Jak przyznaje, przy obliczaniu opłacalności takich działań bierze się zwykle pod uwagę jedynie potencjalne zyski miejscowych rolników i to często znacznie przesadzone. Tymczasem przy planowaniu takich inwestycji należałoby wziąć również pod uwagę, że przekopanie rzeki zuboży ichtiofaunę, na czym stracą m.in. wędkarze. Poza tym prowadzona przy przekopywaniu rzek wycinka roślinności sprawi, że zanieczyszczenia nawozami i pestycydami z pól uprawnych szybko dostaną się do rzek. Kolejną sprawą jest też to, że przy przekopywaniu rzek zmniejsza się możliwości retencyjne doliny – likwidując meandry i pogłębiając rzekę przyspiesza się przepływ wody, co sprzyja powstawaniu powodzi w dalszych odcinkach rzeki. Istotne jest także to, jak pogarsza się wygląd krajobrazu po uregulowaniu czy „utrzymaniu” rzeki. Według przyrodnika korzystanie z solidniejszych modeli zysków i strat w środowisku pozwoliłoby racjonalniej podejmować decyzje dotyczące gospodarki przestrzennej i mogłoby zapobiec bezsensownej degradacji terenów.
– Żeby móc stale korzystać z usług, których dostarczają nam ekosystemy, powinniśmy powstrzymać swoją zachłanność. Ważne, żeby rozwój był rozsądny, zrównoważony, a nie rabunkowy. Dzięki temu przyroda będzie mogła ciągle dostarczać swoje usługi – nie tylko nam, ale i przyszłym pokoleniom – podsumowuje biolog.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Komentarze (0)