Do badania pilotażowego w ramach kampanii “Miasto na detoksie” wybrano rodziny z dziećmi i singli z różnych dzielnic Gdańska. Chodziło o stworzenie maksymalnie szerokiego pola obserwacji, po to, by dowiedzieć się jak najwięcej o otaczających nas substancjach niebezpiecznych znajdujących się w przedmiotach i produktach codziennego użytku. Kolejnym etapem było zastąpienie ich ekologicznymi produktami i zbadanie na ile wpływa to na nasze zdrowie i środowisko.
Gdańsk jako pierwsze miasto w Polsce podjął się realizacji tego zadania w ramach międzynarodowego projektu “NonHazCity” (miasto bez substancji niebezpiecznych), zrzeszającego 18 partnerów z siedmiu państw regionu Morza Bałtyckiego. Głównym celem projektu jest zmiana zachowań konsumenckich.
Bisfenol A i ftalany
Z badań przeprowadzonych przed projektem wynikło, że w moczu wszystkich rodzin biorących udział w półrocznym projekcie są substancje szkodliwe, u jednej z rodzin poziom był szczególnie wysoki. – Nikt nie spodziewał się, że wyniki uczestników projektu będą dobre – mówi Monika Piotrowska-Szypryt, rzecznik Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo-Kanalizacyjnej, która koordynowała projekt. – I rzeczywiście w moczu badanych stwierdzono obecność bisfenolu A, ftalanów i alkilfenoli, czyli substancji niebezpiecznych obecnych w większości produktów z tworzyw sztucznych (bisfenol, ftalany), ale również w środkach czystości czy kosmetykach (alkilfenole). Zwiększają one ryzyko chorób hormonozależnych i nowotworów. Jedna z rodzin miała szczególnie wysokie stężenie tych substancji, staramy się ustalić dlaczego. Po pół roku wykonamy ponowne badania i podsumujemy, jak te kilka miesięcy bez chemii, wpłynęło na zdrowie uczestników pilotażu.
– Są substancje jak bisfenol A, z których nasz organizm może się oczyścić po ich wyeliminowaniu z otoczenia – dodaje rzecznik GIWK. – Ale są i takie, które się kumulują i pozostają w naszym organizmie na zawsze. Pytanie, jaka i czy będzie różnica po tych kilku miesiącach.
Żeby wiedzieć co wyrzucić z domu, trzeba wiedzieć co szkodzi. Dlatego to eksperci wskazywali rodzinom, co w ich domu zawiera substancje szkodliwie. To nie tylko chemiczne środki czystości, ale syntetyczne dywany, zasłony, meble z płyty pilśniowej, zabawki z tworzyw sztucznych. Każdego miesiąca uczestnicy musieli wykonać inne zadanie np. we wrześniu wymienili agresywne środki czystości w łazience i kuchni na bardziej ekologiczne wskazane przez ekspertów albo zrobione samodzielnie według przepisu, w kolejnym miesiącu pozbywali się sklepowych kosmetyków: szamponów, żelów do kąpieli, peelingów do ciała itp. i zamieniali je na ekologiczne. Wszystkie swoje sukcesy i porażki uczestnicy opisywali w specjalnym dzienniczku.
Promocja dobrych nawyków
– To nie jest długi okres, poza tym uczestnicy i tak stykali się z substancjami niebezpiecznymi w pracy, u znajomych itp. – tłumaczy rzecznik GIWK. – Jeśli wyniki powtórnych analiz pokażą nawet minimalny spadek poziomu substancji szkodliwych, to będzie ważna informacja i dowód, że nawet takie domowe ograniczenie “chemii” wpływa na nasze zdrowie. I jeśli te zmiany jesteśmy w stanie przeprowadzić we własnych domach, to znaczy, że nowe ekologiczne nawyki mogą w bezpośredni sposób przełożyć się na nasze życie i zdrowie.
Po opracowaniu wyników ruszy kampania medialna, podczas której wykorzystane zostaną wyniki badania. Będą one wykorzystane, by promować wzorcowe działania wśród mieszkańców w ich codziennym życiu.
źródło: gdansk.pl
Komentarze (0)