Na początku sierpnia amerykańska Agencja Ochrony Środowiska zakwestionowała jakość wody pitnej w Newark, największym mieście stanu New Jersey i nakazała jego władzom rozpocząć dystrybucję wody butelkowanej.
Nie pierwszy taki przypadek
Niedawno okazało się, że filtry wody dystrybuowane przez miasto w ubiegłym roku mogą nie być skuteczne, a zatem 300 tys. mieszkańców miasta mogło pić i gotować wodę zanieczyszczoną ołowiem od miesięcy. Wcześniej na jakiś czas sprawdziły się one we Flint w stanie Michigan, przy pierwszym głośnym przypadku zaniedbań ze strony władz w kwestii zanieczyszczenia wody ołowiem.
Zdaniem krytyków, władze Newark zbyt późno przyznały, że jakość wody stanowi zagrożenie dla zdrowia mieszkańców. Reakcja władz Newark porównywana jest do tego, co miało miejsce we Flint. Podkreśla się podobny rys demograficzny obu miast: w obu dużą cześć populacji stanową Afroamerykanie.
Wodociągi albo mur
Kryzys trwa ponad trzy lata. W marcu 2016 r. w Newark zamknięto dostęp do wody pitnej w trzydziestu szkołach publicznych po corocznej kontroli, która wykazała podwyższony poziom ołowiu. Próbki wysłane do Departamentu Ochrony Środowiska w New Jersey w 2017 i 2018 r. nadal wskazywały, że poziom ołowiu przekracza dopuszczalną normę. Od lipca do grudnia 2018 roku w ponad 100 z 240 przebadanych próbek wody pobranej z kranów w gospodarstwach domowych wykryto przekroczenia dopuszczalnych norm.
Od półtora roku władze Newark winą za wysokie stężenie ołowiu w wodzie kranowej obarczają przestarzały system z rur ołowianych. W styczniu tego roku burmistrz Newark napisał list do prezydenta Trumpa z apelem, aby zamiast budować mur na południowej granicy przeznaczył fundusze na wymianę ołowiowego systemu wodociągowego, co wycenił na 70 mln dolarów.
źródło: dziennik.com, guardian.com
Komentarze (0)