Lata 90. były początkiem szaleństwa na punkcie awokado, szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Europie. Znany ze swoich korzyści odżywczych owoc pochodzenia gwatemalskiego jest obecnie uprawiany głównie w Meksyku, Chile i Afryce.
Uprawy awokado od dawna są synonimem rozwoju gospodarczego dla Chilijczyków, jednak powodują ogromne szkody w środowisku i bezpośrednio wpływają na codzienne życie obywateli.
Awokado zamiast ziemniaków i pomidorów
Eksport awokado stale rośnie. W 2016 r. Chile dostarczyło ponad 157,7 tys. ton awokado do innych krajów. Jednak do nawadniania jednego hektara upraw awokado potrzeba aż 100 tys. litrów wody dziennie, czyli tyle, ile zaspokaja potrzeby tysiąca mieszkańców. Rodzi to konsekwencje ekologiczne. W dodatku niezwykle energochłonne są transport i eksport owoców.
W prowincji Petorca, położonej w centralnym regionie Chile, tradycyjne uprawy ziemniaków, pomidorów i sady znikają, aby ustąpić miejsca awokado. Obecnie uprawa to ponad 16 tys. hektarów, co oznacza wzrost o 800 proc. w ciągu niespełna trzydziestu lat. Mieszkańcy nie mają wody na potrzeby życiowe, do picia lub mycia się, jest ona dostarczana przez cysterny. Gleby zostały całkowicie osuszone przez uprawy awokado.
Suche koryta rzek
Łowiska kilku rzek, takich jak Ligua i Petorka, były suche przez ponad dziesięć lat. Zniknęły ryby i inne zwierzęta oraz rośliny, znacznie zakłócając ekosystem tego obszaru. Koło się zamyka, bo brak cieków wodnych uniemożliwia jakiekolwiek parowanie, a co za tym idzie – proces powstawania chmur, a przez to i opadów. W subtropikalnym klimacie prowincja Petorca od lat doświadcza długich okresów suszy, pogłębionych występowaniem ciepłego prądu El Niño.
Mieszkańcy otwarcie oskarżają rolników o to, że są odpowiedzialni za zniknięcie wód podziemnych. Rząd Chile szuka rozwiązań dla właściwego zaopatrzenia regionu, ponieważ eksploatacja wody została sprywatyzowana w Chile od 1981 r., w czasach dyktatury Augusto Pinocheta.
Ponadto monopol hodowców awokado i zużycie przez nich wody przyczyniły się do zamknięcia lokalnych upraw i gospodarstw rolnych na skalę rodzinną, powodując znaczną migrację pracowników.
źródło: National Geographic
Komentarze (0)