Badania niemieckiego wirusologa prof. Hendrik Streeck potwierdziły, że po skorzystaniu z toalety przez osobę z biegunką, w wodzie mogą się utrzymywać niebezpieczne wirusy. Bazując na tych wynikach, chińscy naukowcy postanowili sprawdzić, czy koronawirus (obecny w kale i moczu zarażonych pacjentów), może dostać się podczas spłukiwania do powietrza i stanowić zagrożenie dla osoby korzystającej z toalety po osobie chorej.
Wyniki badań nie napawają optymizmem. Okazuje się bowiem, że silny wir wody, powstający podczas spłukiwania toalety, może sprawić, że krople wody, w postaci aerozolu, mogą przenosić się na odległość do dwóch metrów, by osiąść na wszystkich znajdujących się w toalecie płaszczyznach i przedmiotach. Szczególne zagrożenie stanowi to zwłaszcza w toaletach publicznych, z których korzysta dużo osób.
Oczywiście, w taki sam sposób wydostają się z toalety również inne patogeny. Tą drogą można zakazić się również, wywołującą zatrucia pokarmowe, bakterią E.coli, wirusowym zapaleniem wątroby typu A, salmonellą, chorobami wenerycznymi czy rotawirusami, paciorkowcami lub gronkowcami.
Stąd przestroga bydgoskiego MWiK, by w toalecie zachowywać się rozsądnie i przestrzegać zasady: „zanim spuścisz wodę, najpierw zamknij klapę”.
Zdaniem specjalistów „opuszczanie kalpy” przed spłukaniem wody w toalecie to najprostszy sposób na zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusów. Tylko wtedy potencjalnie zakażony aerozol nie ma szans wydostać się z muszli klozetowej i osiąść na wieszakach, ręcznikach, klamkach czy szczoteczkach do zębów.
„Oczywiście ten zabieg równie bezwzględnie musi łączyć się w parze z dokładnym umyciem rąk po skorzystaniu z toalety. A to dokładne mycie wodą z mydłem – nie powinno trwać krócej niż 30 sekund!” – przypomina MWiK.
„I pamiętajmy, że tych 30 sekund poświęconych na prosty zabieg higieny osobistej może czasem stanowić najcenniejsze 30 sekund w naszym życiu… gdy uchroni nas przed zakażeniem i jego konsekwencjami” – czytamy na stronie.
Komentarze (0)