Nie dbamy o wodę w środowisku

Nie dbamy o wodę w środowisku
PU/PAP
26.09.2022, o godz. 11:56
czas czytania: około 5 minut
0

Rzeki w Polsce wysychają, a my nie potrafimy dbać o wodę w środowisku. M. in. na skutek inwestycji „rewitalizacyjnych” uszczelniamy powierzchnie miast, co powoduje odprowadzanie wody z terenów miejskich. Niestety coraz częściej zjawisko to występuje również na wsiach.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

– Nie dbamy o wodę w środowisku. Raczej staramy się jej jak najszybciej pozbyć, budując kanalizacje deszczowe, uszczelniamy tereny wiejskie i miejskie, powodujące szybkie odprowadzanie wody z miast i terenów wiejskich. Wysychanie rzek jest również konsekwencją powiększania się powierzchni obszarów uszczelnionych, które przyśpieszają spływ wody – mówi dr hab. Andrzej Woźnica, dyrektor Śląskiego Centrum Wody UŚ, biolog, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego.

Inny charakter opadów

Gwałtowne deszcze i szybkie odprowadzenie wody ze środowiska powodują, iż woda nie zatrzymuje się w środowisku, ale szybko odpływa do rzek, a następnie do Bałtyku.

– Zmienia się klimat. Tak naprawdę nie zmienia się ilość opadów, patrząc np. na średnie opady roczne – ale zmienia się ich charakter – częściej występują deszcze nawalne, szybkie, bardzo intensywne – mówi dr hab. Andrzej Woźnica.

Często obserwujemy sytuację, dzień po wystąpieniu opadów po deszczu nie ma już śladu, i znowu jest susza, bo opad trafił na teren uszczelniony i błyskawicznie został usunięty ze środowiska. Przyczyną coraz większych niedoborów wody są również ciepłe zimy z małą ilością śniegu. Przekłada się to na małą ilość wody wiosną oraz słabe zasilanie wód podziemnych, które stanowią część tych zasobów wodnych, które zasilają wody powierzchniowe.

Coraz niższy poziom wody w rzekach

Brak wody w środowisku przekłada się na poziom wód w naszych największych rzekach. Bardzo niski poziom wody występuje nawet na szlakach żeglownych. W zeszłym roku Zespół Śląskiego Centrum Wody Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach wraz z Fundacją Why Not w ramach projektu „Czysta Wisła why not?” badał wody Wisły, płynąc z Goczałkowic do Gdańska łodzią badawczą uniwersytetu.

– Przestrzegano nas o bardzo niskich stanach wody. Trafiliśmy na stan średni niski – nie było najgorzej. Z pewnymi problemami przepłynęliśmy Wisłę. Natomiast w tym roku w ramach projektu „Czysta Odra Why Not” w tym samym składzie spłynęliśmy Odrą, rzeką żeglowną, i nie miało być problemów z głębokością, ale jednak były, bo było bardzo mało wody. Miejscami nawet było bardzo nisko – mówi dr Woźnica.

W jednym z miejsc na szlaku żeglownym głębokość wody wynosiła zaledwie 9 centymetrów. Taka sytuacja uniemożliwia żeglugę, ogranicza też inne korzyści wynikające z bliskości rzeki. Natomiast z punktu widzenia ekologicznego ekosystemy sobie poradzą, choć to dla nich duże obciążenie.

Wysychanie rzek wpływa na ekosystemy wodne

Część organizmów wodnych, jak ptactwo wodne, rośliny i zwierzęta z wodą związane, nawet niektóre organizmy bentosowe, są przystosowane do takich zmiennych warunków – niskich poziomów wody. Inne zwierzęta, na przykład ryby, zooplankton, a także rośliny zanurzone, fitoplankton, są wrażliwe na takie zmiany warunków środowiska – zauważa ekspert.

Mała ilość wody w rzekach skutkuje dużym udziałem ścieków w wodzie, a tym samym obecnością substancji aktywnych biologicznie, takich jak hormony, leki przeciwbólowe i inne farmaceutyki, których obecność w wodzie może powodować nieodwracalne zmiany w ekosystemach. Jest jednak szansa, że nawet rzeka wysychająca przez kilka lat z kolei może wrócić pod względem biologicznym do stanu naturalnego, choć odbudowa ekosystemów wymaga czasu.

– Z drugiej strony trzeba pamiętać, że im dłuższe presje związane z suszą, tym więcej różnego typu substancji niebezpiecznych w wodach. To problem związany z jakością wody i ekosystemami wodnymi narasta – mówi dr Woźnica.

W związku ze zmianami klimatu zjawisko niskiego poziomu wody w rzekach zaczyna się nasilać. Mimo trendu występowania tzw. niżówek wiele rzek w Europie jest przystosowanych do żeglugi dzięki regulacji i obecności przedzielających rzekę śluz.

– W Polsce takie rozwiązania występują na Odrze pomiędzy Kędzierzynem–Koźlem a Malczycami, ale także pomiędzy Oświęcimiem a Nową Hutą na Wiśle, gdzie utrzymywany jest stały poziom wody, co umożliwia żeglugę na uregulowanych odcinkach, jednak nie zawsze jest to korzystne z punktu widzenia biologicznego – mówi dr Andrzej Woźnica.

Gromadzimy za mało wody

Ekspert podkreśla, że problemem są na przemian występujące okresy „suche” i „mokre”, dlatego „należałoby zagospodarować wodę, szczególnie opadową”. Zaznaczył też, że ilość wody pochodzącej z opadów w kolejnych latach jest podobna, ale jest ona inaczej dystrybuowana w środowisku. Dlatego w trakcie szybkich, intensywnych opadów należałoby tę wodę gromadzić, po czym wykorzystywać w okresach suszy. Ale w Polsce mamy stosunkowo niewiele, bo tylko około 65 magazynów wody – dużych zbiorników zaporowych, mających powyżej 100 hektarów. Jego zdaniem potrzebne jest także rozszczelnienie obszarów uszczelnionych w miastach i budowa systemów małej retencji.

Należy zaplanować działania na rzecz tworzenia bezpieczeństwa zasobów wodnych i konsekwentnie je realizować, wiedząc, że takie działania wymagają czasu. Trzeba je będzie realizować nawet przez dziesiątki lat, z uwzględnieniem problemów ochrony przyrody, w zgodzie z naturą – aż do osiągnięcia dobrego stanu wód, zapewniając ich niezbędne zasoby. Musimy się dostosowywać do zmian klimatu i zadbać o to, żeby jak najwięcej wody zatrzymywać w środowisku – mówi dr Woźnica.

Susza jako niedobór wody na danym terenie

O niskich stanach wody informuje IMGW-PIB. W komunikacie z 29 lipca podano, że na około 64 proc. stacji wodowskazowych, należących do sieci pomiarowo-obserwacyjnej PSHM, rejestrowane są stany niskie, a na około 29 proc. stany średnie wód na rzekach. Ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną obowiązują w znacznej części kraju, w szczególności w zachodniej i południowo-zachodniej Polsce, tj. na rzece Odrze i jej dopływach.

– W pierwszej kolejności mamy do czynienia z suszą meteorologiczną, która jest wynikiem deficytu opadów na danym terenie. Następną fazą jest susza glebowa, nazywana również rolniczą, oznaczająca niedobór wody w przypowierzchniowej warstwie gleby. Kolejnymi są susze hydrogeologiczna i hydrologiczna, oznaczające deficyt wód podziemnych i deficyt wody w rzekach lub zbiornikach wodnych – czytamy w komunikacie IMGW-PIB.

Blisko rekordów

Spadek wody jest systematyczny na Wiśle i niewiele brakuje do najniższych w historii pomiarów, które wskazywały w 2015 i 2018 r. na warszawskim odcinku Wisły – 26 centymetrów. Pod koniec lipca przez niski poziom wody – 31 centymetrów – konieczne było wstrzymanie kursowania promów Warszawskich Linii Turystycznych. O niskich stanach wody i wysuszaniu rzek donosiły też lokalne media. W lipcu poziom wody w Odrze na wodowskazie w Głogowie wskazywał 150 – 120 centymetrów. Wysycha Wisłoka, Ropa i Jasiołka. Bardzo płytka jest też rzeka Ren w zachodnich Niemczech. W miejscowości Kaub poziom wody spadł do ok. 70 cm. Jeśli spadnie o kolejne 30 cm, transport rzeczny towarów barkami przestanie być opłacalny.

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Aktualności
css.php
Copyright © 2024