“Z zewnątrz działania władz niemieckich nie wyglądały na suwerenne zarządzanie kryzysowe” – napisano we wspólnym oświadczeniu.
Brak konkretnych planów działania
“Wydaje się, że właściwe ministerstwo środowiska nie dysponuje konkretnymi planami działania ani wystarczająco kompetentnym personelem, aby poradzić sobie z takimi sytuacjami” – oceniono.
“Można by sobie życzyć szybszego, bardziej elastycznego i na większą skalę pobierania próbek – powiedział agencji dpa Claus Ubl z Niemieckiego Związku Rybołówstwa. Jego zdaniem dałoby to lepsze wyobrażenie o przechodzącej fali. Nadal nie wiadomo, co zabiło ryby” – dodano.
Większa aktywność po polskiej stronie
W oświadczeniu obu związków stwierdzono, że nie podjęto konkretnych działań w celu ochrony ludności, a jedynie opublikowano zalecenia.
“Po stronie polskiej była wyraźnie większa aktywność ze strony organów państwowych” – czytamy w komunikacie.
“Usuwanie martwych ryb wydawało się dobrze skoordynowane, a wolontariusze, tacy jak wędkarze, byli dobrze poinstruowani i skoordynowani” – oceniono.
“Niemieckie związki domagają się m.in. zidentyfikowania sprawców zanieczyszczeń, podjęcia starań o uzyskanie odszkodowań od strony polskiej, udzielenia pomocy poszkodowanym przedsiębiorstwom rybackim i innym użytkownikom wód, odbudowy zasobów rybnych oraz opracowania po stronie niemieckiej planów działań na wypadek takich zdarzeń – pisze portal dziennika “Die Welt”.
Komentarze (0)