Gminy zrzeszone w spółce długo i z nadzieją czekały na zmiany ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, dotyczące wykreślenia obowiązku przeprowadzania referendum przy przejmowaniu od mieszkańców obowiązku usuwania odpadów w zamian za stałą opłatę wnoszoną na specjalne konto gminy.

Spółka „Beskid” oraz gminy przygotowały nowy program poprawiający skuteczność racjonalnego usuwania i zagospodarowania odpadów. Polega on na uruchomieniu sortowni mechanicznej oraz rozbudowie kompostowni odpadów biologicznych, a za jego wdrożenie odpowiedzialna ma być spółka. Gminy natomiast przygotowały się do objęcia wszystkich mieszkańców docelowym systemem selektywnej zbiórki (osobne pojemniki na odpady zmieszane, opakowaniowe i bioodpady, zbiórka odpadów wielkogabarytowych, problemowych i elektronicznych). Niestety, uchwalona 29 lipca 2005 r. ustawa o zmianie ustawy o odpadach oraz zmianie niektórych innych ustaw nie wprowadziła oczekiwanej przez gminy poprawki, dzięki której możliwe byłoby długofalowe planowanie i bezpieczne rozpoczęcie inwestycji nieobarczonych nadmiernym ryzykiem – niedopuszczalnym dla inwestycji celu publicznego. Planowany program nie będzie mógł być wdrożony w najbliższym terminie w zakładanym kształcie, gdyż gminy nadal nie mają bezpośredniego władztwa nad odpadami i nie będą kontrolować przepływu środków finansowych potrzebnych na jego realizację. Opłaty od mieszkańców w dalszym ciągu będą wnoszone na rzecz firm przewoźników, którzy tak jak dawniej będą w dużej mierze decydentami.

Skuteczne referendum
Dwie gminy mające udziały w spółce „Beskid”, tj. Buczkowice i Wilkowice, w trakcie wyborów prezydenckich skutecznie przeprowadziły referendum w sprawie przejęcia obowiązku usuwania odpadów od mieszkańców gminy. Jednakże gminy te, przy ustalaniu miesięcznej stawki na jednego mieszkańca w wysokości 2,5 zł, nie zastosowały zasady „zanieczyszczający płaci”. Każda z tych gmin planuje w swoim budżecie kwotę-opłatę 1,25 zł na każdego mieszkańca na miesiąc za pokrycie kosztów usuwania odpadów bytowych (wbrew zasadzie „zanieczyszczający płacą”!). Kalkulacja ta nie obejmuje także kosztów zbiórki i zagospodarowania odpadów wielkogabarytowych, zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego ani odpadów organicznych – co jeszcze bardziej burzy prawidłowy model systemu wynikający z unijnych zasad. Rozwiązanie przyjęte przez te gminy zapobiega jedynie powstawaniu dzikich wysypisk oraz zapewnia znaczący odzysk odpadów opakowaniowych. Przyjęta ustawa najbardziej rozczarowała miasto Żywiec, które dzięki wysokim nakładom finansowym z budżetu osiąga wysoki poziom odzysku odpadów opakowaniowych i organicznych. Burmistrz Żywca co roku dopłaca do każdego mieszkańca (oprócz opłat wnoszonych przez mieszkańców do firm przewozowych) ok. 4 zł za zagospodarowanie odpadów. Pozwala to na osiągnięcie rocznie m.in. takich poziomów odzysku na mieszkańca: 20 kg bioodpadów, 10 kg szkła i 3 kg tworzywa sztucznego.
Jest to jeden z najwyższych w Polsce wskaźników odzysku odpadów (choć trudność ich porównania z innymi obszarami polega na tym, że nigdzie nie są publikowane wiarygodne dane na ten temat). Mimo tego spółce daleko jeszcze do osiągnięcia wymaganych standardów unijnych.

Absurdalny wniosek
Przyjęta 29 lipca br. ustawa pozwala gminom na ustalenie zasad usuwania odpadów komunalnych i odzysku surowców oraz – w pewnym stopniu – na kontrolowanie gospodarki odpadami, chociaż w zasadzie zapisy w tym względzie niewiele się różnią od poprzednich uregulowań. Patrząc na zapisy art. 79a ustawy o odpadach, można dojść do absurdalnego wniosku, że gminy (mimo jednoznacznych zapisów ustawowych, które werbalnie nadal powierzają administracji publicznej odpowiedzialność za zadania komunalne) nie muszą starać się o budowę nowych instalacji do odzysku (sortowni lub kompostowni), gdyż obowiązek odzysku odpadów opakowaniowych i redukcji masy odpadów ulegających biodegradacji spoczywa na przedsiębiorcach. Uważny obserwator naszej rzeczywistości komunalnej łatwo jednak skonstatuje, że w krótkim (wymaganym) czasie przedsiębiorcy, zwłaszcza prywatni, którzy nie mogą korzystać z dotacji unijnych w takim samym stopniu jak podmioty publiczne, nie będą w stanie wybudować odpowiednich instalacji do zrealizowania wyżej wymienionych obowiązków. Grozi to wypadnięciem z rynku usług komunalnych, co spowoduje bankructwo firm przewozowych od najmniejszych po średnie (choć to właśnie te firmy straszono, że oddanie gminom zintegrowanego zarządu systemem gospodarki odpadami komunalnymi będzie miało takie konsekwencje!). Być może za dwa lata na rynku śmieciowym pozostaną tylko duże prywatne firmy oraz zorganizowane firmy samorządowe, obecnie obsługujące z reguły większe populacje. Nie będą one w stanie objąć swoimi usługami pozostałych obszarów. Ważnym pytaniem, na które obecnie nikt nie potrafi odpowiedzieć precyzyjnie, jest to, jakie kary będzie płacić rząd Polski (a tak naprawdę to my wszyscy, czyli podatnicy) za niewywiązanie się z obowiązków odzysku odpadów opakowaniowych oraz redukcji masy odpadów ulegających biodegradacji w odpadach składowanych. Przyjdzie też pora na zadanie pytania, kto nie wywiązał się w określonym czasie ze swoich zadań mających usprawnić system, aby uniknąć tej kompromitacji.

Jerzy Starypan
prezes „Beskid”, Żywiec

Śródtytuły od redakcji