Już pod koniec ubiegłego roku wspominałem o zasadniczych kłopotach instalacji Termoselectu w Karlsruhe. Nowy zarząd koncernu EnBW – właściciela instalacji – wobec niekończących się problemów eksploatacyjnych i konieczności ciągłego dofinansowania jej funkcjonowania postawił ostre warunki – albo technicy w wyznaczonym terminie (do końca 2003 r.) doprowadzą do takiej sytuacji, że jej eksploatacja okaże się technicznie i ekonomicznie akceptowalna, albo ostatecznie trzeba będzie skończyć zabawę. No i stało się. W marcu ogłoszono oficjalnie, że podjęta została ostateczna decyzja zamknięcia instalacji – w najbliższym możliwym terminie. Koncern EnBW jest bowiem związany umowami zarówno bezpośrednio z władzami miasta i okręgu Karlsruhe, jak i miasta Baden-Baden i sąsiedniego okręgu Rastatt na utylizowanie odpadów z terenu administrowanego przez te władze. Wyłączenie instalacji z dnia na dzień byłoby więc praktycznie niemożliwe. Koncern musi najpierw, zgodnie z podpisanymi umowami, zabezpieczyć w inny sposób utylizowanie strumienia odpadów z gmin, które miała obsługiwać instalacja Termoselectu. Ogłaszając swoją decyzję, kierownictwo koncernu stwierdziło, że nawet przy dalszych wysiłkach inwestycyjnych, podejmowanych w celu poprawienia funkcjonalności instalacji, jej ciągła eksploatacja wiązałaby się ze znacznym ryzykiem i nie można by zagwarantować „ekonomicznie racjonalnego” funkcjonowania instalacji. Tym bardziej że podpisane umowy przewidywały...