Ale o co chodzi?
Przyjęcie w zeszłym roku ustawy ?antywiatrakowej? wydawało się być ekstremalnym rozwiązaniem. Kilkukrotne podwyższenie podatku od nieruchomości jedynie dla turbin wiatrowych dyskryminowało ten sektor energetyki ? tylko u niego podstawa opodatkowania obejmuje nie tylko fundament i maszt, ale także elementy techniczne (gondola i łopaty) i sprzęt sterujący pracą urządzenia. Dodanie do tego zaporowej minimalnej odległości elektrowni wiatrowych 10-krotność wysokości turbiny od praktycznie wszystkiego nie pozwala na rozwój najtańszego w końcu źródła energii w naszym kraju.
Co prawda, i tak nic by się nie budowało ? ze względu na brak aukcji dla elektrowni wiatrowych ? wprowadzenie zatem dodatkowej bariery było ze strony władzy niepotrzebne.
Nic by się nie budowało także ze względu na olbrzymie straty, jakie od kilku lat ponoszą inwestorzy, którzy, powtarzamy do znudzenia, na zaproszenie rządu polskiego gwarantującego stabilny mechanizm finansowania zainwestowali w nowe technologie i postawili 6 GW nowych mocy. Firmy znalazły się w kłopocie nie ze względu na swoje działania, ale z powodu zaniedbań kolejnych rządów, które nie utrzymywały równowagi w systemie zielonych certyfikatów. I to nie dlatego, że był nadmierny wzrost ilości energii, a tym samym zielonych certyfikatów w systemie, ponieważ wzrost ilości energii produkowanej z OZE jest zgodny z planowanym w Krajowym Planie Działań OZE w Polsce z 2010 roku, co można łatwo sprawdzić.
Wiosną koment...