Człowiek nie powinien mieć problemów z budową czy rozmieszczeniem błękitno-zielonej infrastruktury z banalnie prostego powodu. Historycznie bowiem swoje osiedlanie zaczynał nie tylko w otoczeniu zieleni, ale także w pobliżu wody lub nad jej brzegami. Robił to na tyle sprawnie i praktycznie, na ile pozwalały mu jego inteligencja i progres techniczny. 

Jednak na przestrzeni wieków i rozwijania infrastruktury – technicznej, budowlanej, każdej innej – zniszczył tę, która go konstytuuje na ziemi, czyli błękitną i zieloną. Odbudowa przynosi korzyści. Wzrasta atrakcyjność terenów, na których woda jest obecna, a spada tych, na których jest… zbyt sucho.

Po skali dewastacji, jaką poczyniliśmy jako ludzie w swym „błękitno-zielonym” otoczeniu – trwa odbudowa. Raz samorządom wychodzi to lepiej, raz gorzej, ale muszą to robić z dwóch podstawowych powodów. Powinny przygotować się do zmian klimatycznych i reagować odpowiednio na potrzeby mieszkańców, którzy za to płacą. W całym kraju, choć w różnym zakresie, trwa więc w najlepsze remont błękitno-zielonej infrastruktury.

Odtworzyć lub przynajmniej zastąpić

To tylko z pozoru proste zadanie dla lokalnej władzy, ale w rzeczywistości jedno z najtrudniejszych i najdroższych. Dlatego wzbogacanie czy wręcz budowa nowej błękitno-zielonej infrastruktury ...