By wywołać niezbędne działania
Krajowy plan gospodarki odpadami
Trwają prace nad aktualizacją krajowego planu gospodarki odpadami. Mają się one zakończyć w grudniu br., kiedy to rząd przyjmie kolejny dokument określający cele gospodarki odpadami, w tym komunalnymi, na najbliższe lata. Postanowiliśmy zatem przeprowadzić na ten temat debatę redakcyjną. Korzystając z gościnności Ministerstwa Środowiska, 11 października br. spotkaliśmy się w gmachu tej instytucji z gronem dyskutantów, do którego zaprosiliśmy dr inż. Beatę Kłopotek, zastępcę dyrektora Departamentu Gospodarki Odpadami w MŚ i doc. dr Lidię Sieję z Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych (kierownika zespołu opracowującego projekty zarówno pierwszego, jak i drugiego krajowego planu gospodarki odpadami). Udział w debacie wzięli też Krystyna Kordzińska, reprezentująca Krajową Izbę Gospodarki Odpadami, Michał Dąbrowski, przedstawiciel Polskiej Izby Gospodarki Odpadami i z ramienia Związku Miast Polskich Krystian Szczepański, p.o. dyrektora Biura Ochrony Środowiska Urzędu m.st. Warszawy. W roli ekspertów wystąpili Marek Kundegórski (Grontmij Polska) i dr inż. Piotr Manczarski (Politechnika Warszawska), uczestniczący także w pracach komitetu sterującego. Wszystkim im gorąco dziękujemy za udział w spotkaniu.
Poniżej prezentujemy skrócony zapis debaty, która trwała blisko trzy godziny i prowadzona była przez Tomasza Szymkowiaka, dyrektora-redaktora naczelnego Wydawnictw Komunalnych.
Beata Kłopotek (BK)
Żadnych działań nie można realizować bez planu, a jako kraj członkowski Unii Europejskiej jesteśmy obowiązani przygotować przynajmniej jeden plan gospodarki odpadami, który obejmowałby obszar całego kraju. Pierwszy krajowy plan gospodarki odpadami (KPGO), zgodnie z ustawą wprowadzającą, został uchwalony w październiku 2002 r. i był wyznacznikiem dla kolejnych planów. W dużej mierze realizacja krajowego planu zależy od podjęcia działań na niższych poziomach: w województwach, powiatach i gminach. Stąd bardzo istotne jest, żeby te plany powstały wszędzie. Wszystkie województwa mają już przyjęte plany, choć nie obyło się bez poślizgu czasowego. Także wszystkie powiaty (z wyjątkiem lipskiego) mają już plany. Na poziomie gminnym ciągle jeszcze trochę brakuje.
Monitoring realizacji KPGO zapewnia obowiązek przygotowywania sprawozdania z jego wykonania. Pierwsze takie sprawozdanie, które obejmowało okres dwuletni, jest podstawą obecnej aktualizacji krajowego planu, która powinna być wykonywana co najmniej raz na cztery lata.
Już po dwóch latach od przyjęcia KPGO sprawozdanie wskazało pewne niedociągnięcia w realizacji zapisanych w nim celów. Nie można jednak powiedzieć, że była to pełna ocena i że plan zakończył się fiaskiem, bo jego horyzont czasowy to 2014 r. Sprawozdanie wskazało jednak konkretne problemy. Przykładowo jeżeli chodzi o odpady komunalne, to wciąż zbyt dużo ich składujemy.
Sprawozdanie i projekt nowego krajowego planu gospodarki odpadami (KPGO 2010) wskazuje przyczyny i kolejne działania mające zmienić tę sytuację.
Komisja Europejska narzuciła nam określone obowiązki i cele w zakresie gospodarki odpadami. Dotyczy to m.in. redukcji ilości składowanych odpadów ulegających biodegradacji czy odpowiedniego postępowania z zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym. Często mówi się, że nie realizujemy ogólnego celu dla odpadów komunalnych, tymczasem dla samych odpadów komunalnych celu nie ma. Cele są ustanowione w odniesieniu do poszczególnych rodzajów odpadów pochodzących m.in. ze strumienia odpadów komunalnych, przy czym część tych zadań dotyczy nie tylko odpadów komunalnych, bo np. zużyty sprzęt, zużyte baterie i akumulatory to także odpady „przemysłowe”.
Niewątpliwie trzeba zwiększyć rolę edukacji ekologicznej, wzmocnić działania kontrolne ze strony administracji rządowej i na pewno potrzebne są inwestycje. Środki na te inwestycje są przewidziane m.in. w Programie Operacyjnym „Infrastruktura i Środowisko”.
Lidia Sieja (LS)
Nie dysponujemy, niestety, ewidencją odpadów wytwarzanych, a jedynie ewidencją ilości odpadów przyjmowanych na składowiska, która jest bardzo niedoskonała. Wiele wątpliwości budzą też dane GUS-u pochodzące ze sprawozdawczości firm wywożących odpady. W 2002 r. szacowaliśmy, że ilość wytworzonych odpadów komunalnych kształtowała się na poziomie ok. 12 mln ton rocznie. W 2004 r. pozostało to na bardzo zbliżonym poziomie.
Natomiast widoczna jest poprawa, jeśli chodzi o ilościowy stan instalacji w kraju. W 2002 r. mieliśmy 53 kompostownie, teraz mamy 84, mieliśmy 54 sortownie, teraz mamy 84, czyli przybyło po 30 tych instalacji. Gdy jednak spojrzymy na efekty, to okazuje się, że właściwie te nowe instalacje nie spowodowały wzrostu ilości odzyskiwanych bądź przetwarzanych odpadów.
Mamy wprawdzie postęp w selektywnej zbiórce (wg GUS w 2000 r. w kraju wysegregowano zaledwie 13 tys. ton odpadów, a teraz ok. 243 tys. ton), ale jest to zaledwie 1,5-2% ilości odpadów komunalnych. Przybyło nam 50 składowisk – w 2000 r. było ich 999, a w tej chwili jest ich 1049. Jednak jest duża luka informacyjna i mamy rozbieżne dane. Z inwentaryzacji planów wojewódzkich wynika, że składowisk jest 1400, a wg danych GIOŚ – 1240.
Głównym celem naszych działań w gospodarce odpadami jest minimalizacja ilości składowanych odpadów i ten cel nie został osiągnięty. Zostało to na bardzo podobnym poziomie, czyli w skali kraju nadal składujemy 96% odpadów komunalnych.
Do projektu KPGO 2010 komitet sterujący zgłosił zastrzeżenia dotyczące wskazanego tam wzrostu ilości odpadów ulegających biodegradacji. Do wyznaczenia tych ilości posłużyliśmy się wynikami badań odpadów, które niestety w kraju prowadzone są sporadycznie. Dysponując jednak składem odpadów w różnych środowiskach, zarówno miejskich jak i wiejskich, obliczono, że w 2004 r. wytworzyliśmy 5,5 mln Mg odpadów ulegających biodegradacji, czyli ich ilość wzrosła w stosunku do 2000 r. prawie o 600 tys. ton.
BK
Ponieważ ewidencja jest niedoskonała, a dane za 2004 r. były rozbieżne, wystąpiliśmy do wszystkich urzędów marszałkowskich i wojewódzkich, WIOŚ-ów i do wojewódzkich urzędów statystycznych o dane dotyczące liczby składowisk odpadów wg stanu na koniec 2005 r., po czym jeszcze raz przeanalizowaliśmy ich liczbę. Okazuje się, że po określeniu minimalnych kryteriów, które muszą spełniać obiekty, aby mogły zostać uznane za składowiska, i po zweryfikowaniu danych liczba obiektów, które można nazwać składowiskami, drastycznie spadła – do ponad 800. Niestety, wiele spośród nich nie spełnia wymagań. Mamy też wiele obiektów – miejsc nieprzeznaczonych do składowania, na których odpady składowane były zwyczajowo, bez stosownych decyzji, i teraz problem stanowi kwestia, w jaki sposób praktycznie i formalnie zakończyć ich działalność. Likwidacja tych mało legalnych miejsc składowania to zadanie dla województw i gmin. Powstał zatem zupełnie nowy problem.
LS
Jest formalna ścieżka rozwiązania tego problemu – w przyszłym roku wszystkie składowiska muszą uzyskać pozwolenia zintegrowane. Myślę, iż procedura ich uzyskiwania będzie przeprowadzona na tyle sprawnie, że wyłapie się te wszystkie miejsca, które nie spełniają określonych wymogów. W przyszłym roku liczba składowisk winna ulec wyraźnemu zmniejszeniu, co zgodne jest z założeniami krajowego planu, w którym wskazuje się na celowość ograniczenia liczby składowisk do maksimum 15 obiektów w województwie.
Krystyna Kordzińska (KK)
Czy w takim wypadku w aktualizacji krajowego planu jest zapis, żeby nielegalne miejsca składowania w gminnych i powiatowych planach gospodarki odpadami były wskazane jako te, które należy zlikwidować? Jeżeli tego nie zrobimy, to wydaje się, że automatycznie uznamy, że nie ma problemu i znowu będziemy sami siebie oszukiwać.
LS
Jest delegacja dla planów wojewódzkich, żeby ten problem szczegółowo rozpatrzyć i dokładnie ocenić wszystkie miejsca składowania i składowiska. To zadanie jest postawione przed aktualizowanymi planami wojewódzkimi, bo niemożliwe jest dokonanie tego na szczeblu krajowym.
KK
Co mają zatem zrobić podmioty zarządzające składowiskami, które w dotychczas obowiązujących planach gospodarki odpadami nie były przewidziane do zamknięcia, a nie spełniają wymogów? Albo takimi, które w ogóle nie były przez te dokumenty uwzględnione? Takie docierają do nas pytania i nie zawsze wiemy, jak doradzić w takiej sytuacji. Natomiast jeżeli miejsca te zostaną wskazane w aktualizacji, to myślę, że wszyscy sobie poradzą, bo te miejsca do składowania nie będą obwarowane aż takimi procedurami administracyjnymi i po prostu będą musiały zostać zlikwidowane.
Piotr Manczarski (PM)
Chciałbym być optymistą, jeżeli chodzi o pozwolenia zintegrowane. Przypomnę jednak, że do końca 2005 r. miały zostać zamknięte wszystkie składowiska wskazane w wyniku przeglądów ekologicznych jako te, które nie będą mogły być dostosowane do stawianych im wymagań. I cóż? Zamknięta została tylko część z nich. Jest bardzo silna presja, w tym samorządu lokalnego, żeby utrzymać jeszcze choć na trochę te obiekty, bo stanowią one istotny element mikrosystemu gospodarki odpadami. To bardzo trudne decyzje. Zamknięcie tego typu składowiska powodować będzie poważne implikacje – przede wszystkim wzrost cen za usługi związane z gospodarką odpadami na tym terenie. Odwlekanie decyzji o zamknięciu składowisk związane jest także z aspektem politycznym i zbliżającymi się wyborami.
Musimy pamiętać, że dopiero uczymy się planowania w gospodarce odpadami i można dojść do wniosku, że jednak krajowy plan trzeba przygotowywać trochę inaczej. Nie można bowiem stawiać do realizacji zadań, jeśli nie ma się żadnego wpływu na ich wykonanie. W KPGO były postawione zadania zarówno dla administracji rządowej i samorządowej, jak i dla firm, które zajmują się gospodarką odpadami, a jaki jest wpływ na te podmioty? Oddziaływać można tylko i wyłącznie poprzez kształtowanie prawa, bo mamy wolny rynek.
Oczekuje się, że krajowy plan stanowić będzie poradnik-przewodnik, będzie zawierać pewne wskaźniki i że ci, którzy będą wykonywali plany niższego szczebla, podstawią do tych szablonów odpowiednią ilość mieszkańców i uzyskają właściwy wynik. Niestety, tak się tego nie da zrobić.
Nadal nie mamy danych dotyczących gospodarki odpadami, a bardzo potrzebny jest system, który pozwoli jednoznacznie zidentyfikować gospodarkę odpadami pod kątem zarówno obiektów, jak i przepływu strumienia odpadów. Tymczasem tworzenie bazy danych o odpadach trwa, a bez precyzyjnych danych ocena realizacji zadań będzie trudna. Mówimy, że dzisiaj mamy mniejszy strumień odpadów komunalnych niż w 2002 r., ale to wydaje się absolutnie nielogiczne i nie powinno mieć miejsca. Jeżeli są to oficjalne dane GUS-u, to trzeba się zastanowić, skąd takie dane się biorą. Dane są zbierane w bardzo różny sposób i są bardzo trudne do oceny i porównania. Strumienie odpadów wielokrotnie nakładają się na siebie i jest kłopot z identyfikacją, co i skąd jest do danego składowiska dowożone.
Problemem jest też brak regionalizacji obsługi, stąd na podstawie ilości odpadów dowożonych do instalacji trudno wnioskować, ile rzeczywiście odpadów powstaje na danym terenie.
Podstawową sprawą jest to, że krajowy plan powinien wyznaczać cele o charakterze strategicznym. Trzeba określić działania, które będą inicjowały zapisy planów niższego rzędu. Wystarczy, jak będziemy mieli cele i wskażemy pewne instrumenty do ich realizacji. Bo łatwo jest siąść przy mapie i powiedzieć – te trzy powiaty to jest rejon obsługi, tylko że do tego trzeba woli samorządu, żeby powołały związki gmin.
Krystian Szczepański (KSz)
Moim zdaniem, samorządom nie dano dobrych instrumentów. Po raz kolejny pojawia się sprawa własności odpadów. Jak można realizować drogie inwestycje, np. spalarnie, jeżeli samorząd nie jest właścicielem odpadów? Na Zachodzie dziwią się, że my działamy na takich zasadach. Posiadanie odpadów jest też bardzo istotne przy ubieganiu się o środki unijne.
LS
Wróciłabym jeszcze do kwestii składowisk. Rozumiem, że zamykanie małych gminnych składowisk będzie trudną sprawą, ale nie możemy dać cichego przyzwolenia na ich dalsze istnienie. Mamy wyraźnie sprecyzowane cele i zadania, ale dopóki najtańszym rozwiązaniem będzie składowanie, to każda nowoczesna technologia będzie nieopłacalna. Musimy doprowadzić do tego, żeby cena na składowisku była zbliżona do ceny przyjmowania odpadów w nowoczesnej instalacji. Inaczej nie pójdziemy do przodu.
Oczywiście musimy też porządkować ewidencję, bo jest to bardzo istotne, ale to musi iść równolegle z konkretnymi działaniami. Dlatego trzeba się zastanowić nad barierami, które powodują, że ciągle tkwimy w miejscu.
KSz
Trzeba sobie zadać pytanie: jakie mamy pojemności składowisk? Przecież w 2010 r. nie będziemy już mieli gdzie składować odpadów i co zrobimy z odpadami, jeżeli nie wybudujemy spalarni? Podstawowym elementem musi być zwiększenie opłaty marszałkowskiej za składowanie odpadów, tak by drożało przyjmowanie odpadów na składowiska. Ale nie możemy zakładać sobie pętli na szyję i doprowadzić do sytuacji, że nie będziemy mieli gdzie wywozić odpadów.
PM
Nie jestem zwolennikiem pozostawiania małych obiektów, ale mówię o praktyce. Te obiekty zdecydowanie powinny być zamknięte. Tyle tylko, że idzie to z dużymi oporami i dlatego nie sadzę, żeby kwiecień 2007 r. jako termin wydania decyzji o pozwoleniach zintegrowanych dla składowisk zmienił radykalnie sytuację. Być może sytuacja poprawi się w 2008 r., bo trzeba brać pod uwagę długi okres wydawania decyzji administracyjnych. Jedno jest pewne – bez ostrego ruchu nie będzie wyniku.
Prawdą jest, że odpady komunalne w większości krajów „starej” Unii są we władaniu gmin, ale interesujący był pod tym kątem przebieg sejmowej debaty nad ubiegłoroczną zmianą ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Przedłożenie ministra środowiska proponowało pewne rozwiązania, które jednak nie zostały zaakceptowane przez ustawodawcę, czego przyczyną w dużej mierze był brak pełnej woli samorządu terytorialnego. W trakcie dyskusji nad tą ustawą prezentowane były bardzo różne stanowiska samorządu.
Michał Dąbrowski (MD)
Kiedy powstawały w Polsce fundusze ochrony środowiska – Narodowy i wojewódzkie – cały Zachód dziwił się, co też Polska wymyśliła, a teraz zazdrości nam efektów. Prawda jest taka, że kraje Europy Zachodniej są ciekawe, jak to robimy, iż koszty gospodarki odpadami są wielokrotnie niższe niż u nich.
Ale wracając do KPGO – podstawową rzeczą, jakiej od krajowego planu oczekuje nasza Izba, jest odpowiedź na pytanie: jak zagospodarować środki dane nam do dyspozycji w latach 2007-2013 w ramach Programu Operacyjnego „Infrastruktura i Środowisko”? Które kierunki powinniśmy wyznaczyć i jakie cele realizować? Jeśli chodzi o gospodarkę odpadami. Unia poprzez dyrektywy wytycza nam cele, a nie środki. Cele te można zrealizować, dysponując danymi Polsce, polskim samorządom, instrumentami finansowymi. Dla maksymalnej absorpcji środków pomocowych przy realizacji zadań z zakresu gospodarki odpadami w miastach, w których dług publiczny jest relatywnie wysoki, powinno się uwzględniać udział partnera prywatnego, oczywiście z zachowaniem sterującej i kontrolnej roli administracji samorządowej.
Instrumentem, który mógłby umożliwić realizację celów, jest opłata marszałkowska. W tej chwili państwo preferuje najgorszy sposób postępowania z odpadami, jakim jest deponowanie. Jeżeli cena za składowanie byłaby wysoka, wtedy nie opłacałoby się deponować. Szukamy pieniędzy na rekultywacje starych wysypisk. Dlaczego nie można byłoby ich rekultywować i monitorować, wykorzystując środki z opłaty marszałkowskiej?
Kłamstwem jest też twierdzenie, wręcz mitologizowanie, że z odpadu komunalnego można uzyskać dużo dobrego surowca. Odpad opakowaniowy pochodzący ze strumienia odpadów komunalnych jest odpadem najgorszej jakości, bardzo niechętnie przyjmowanym przez recyklerów. Narzekamy, że tak mało odpadów poddawanych jest segregowaniu lub przeróbce w różnych instalacjach, ale trzeba zapytać, czy to dużo, czy mało w świetle dyrektyw? Jeśli chodzi o dyrektywę opakowaniową, jest to faktycznie dużo, bo ją realizujemy. Ale czy wiemy, ile rzeczywiście trzeba odzyskać odpadów opakowaniowych ze strumienia komunalnego, żeby do 2014 r. wykonać przyjęte limity? Cały strumień odpadów opakowaniowych z grupy 15, które pochodzą przede wszystkim z sieci handlowych i sklepów, w bardzo wysokim stopniu wypełnia nam te limity. I gdy zapytać, ile nam tak naprawdę brakuje, to okazuje się, że raptem wystarczy wyciągnąć z odpadów komunalnych 500-700 tys. ton odpadów opakowaniowych, żeby wypełnić dyrektywę unijną już w parametrach 2014 r.
Sytuacja jest natomiast bardzo trudna, jeżeli chodzi o odpady biodegradowalne. Będziemy musieli budować instalacje i to przede wszystkim termicznego przekształcania odpadów, bowiem wypełniają one warunki wypływające z różnych dyrektyw. Poza tym instalacja taka w rachunku ciągnionym w porównaniu z biologiczno-mechaniczną czy nawet wysypiskami jest inwestycją najtańszą. W krajowym planie należy zbilansować, ile rzeczywiście tych instalacji potrzeba, gdzie je zlokalizować i zająć się prawidłowym przygotowaniem wniosków.
Natomiast mówienie, że bez podatku śmieciowego nie uda się zrealizować inwestycji ze środków unijnych, jest nieprawdą, bo takie inwestycje były, są i będą finansowane z tych źródeł. Trzeba przygotowywać dobre wnioski, a nie zajmować się polityką.
KSz
Zupełnie się z Panem nie zgadzam, bo żeby złożyć wniosek, trzeba opracować studium wykonalności, z którego ewidentnie musi wynikać, że ekonomicznie inwestycja wyjdzie na plus. A w jaki sposób skierować do tego zakładu odpowiedni strumień odpadów?
MD
Wystarczy, że do czasu powstania tej inwestycji będą zamknięte wysypiska, a opłata marszałkowska zostanie tak podwyższona, że np. spalarnia okaże się najtańszą technologią.
Marek Kundegórski (MK)
Dyskusja na temat własności odpadów jest zażarta, tymczasem oba modele mogłyby funkcjonować alternatywnie. Tyle że w obecnym modelu trzeba by zapewnić gminie zdecydowaną możliwość wpływania na zarządzanie gospodarką odpadami na swoim terenie. Gdyby gmina mogła jednoznacznie wskazać jako docelową tę jedną instalację, którą zbudowała, wtedy nie byłoby takich dyskusji.
Pytanie też, czy samorządy rzeczywiście są zainteresowane tym „podatkiem śmieciowym”, bo jestem przekonany, że osoby mówiące o mechanizmach, które chciałyby wprowadzić, nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jaki jest tu zakres problemów. Jest kwestia przetargów, dodatkowego zarządzania finansami i zbiórki odpadów komunalnych nie tylko z zabudowy mieszkaniowej, ale też z handlu, usług i przemysłu.
PM
Po pierwsze prosiłbym, żebyśmy nie używali pojęcia „podatek śmieciowy”, bo tak naprawdę jest to opłata bezpośrednia, którą ponoszą mieszkańcy za gospodarkę odpadami.
Druga sprawa – propozycje dotyczące zmian ustawy o utrzymaniu czystości spotkały się z różnym przyjęciem w samorządach. Mimo że propozycja ministra środowiska dawała wariantowe możliwości, ustawodawca zdecydował o takim, a nie innym kształcie ustawy. Sądzę, że gdyby był jednolity front samorządu „my musimy wziąć odpady”, to mielibyśmy teraz ustawę o zupełnie innej treści.
BK
Trzeba się zastanowić, czego brakuje samorządom. Ubiegłoroczną nowelizacją wprowadzono kilka mechanizmów, m.in. wskazywanie w zezwoleniach miejsc odzysku i unieszkodliwiania odpadów oraz określanie wymagań wobec przedsiębiorców. Należy przy tym zauważyć, że minister środowiska miał wskazać sposób określania wymagań stawianych przedsiębiorcom, a nie określić te wymagania, bowiem organem je określającym jest wójt, burmistrz i prezydent miasta. Ponieważ nie wszyscy mieszkańcy i właściciele nieruchomości mają podpisane umowy na odbieranie odpadów, wprowadzony został także mechanizm egzekucji zastępczej.
KSz
Egzekucji, z której i tak nic nie będzie wynikało, a samorząd będzie musiał ponieść jej koszty.
MD
To znaczy, że jeżeli ktoś uchyla się od płacenia i jest śmieciowym chuliganem, to lekarstwem będzie wprowadzenie „podatku śmieciowego” i przerzucenie kosztów na wszystkich, którzy uczciwie płacą? Czy to jest sprawiedliwe społecznie?
MK
Przedstawiciele samorządu rzeczywiście nie wiedzą, jak przygotowywać regulaminy i jakie warunki postawić przedsiębiorcom. W Holandii np. jest zasada „promocji zgodności z przepisami”, która od urzędów wymaga konsultacji wszystkich nowych, budzących wątpliwości przepisów. U nas samorządy praktycznie nie mają gdzie się zwrócić. Uważam, że brakuje interpretacji czy wskazówek dla samorządów, w jakim kierunku mają pójść, w jaki sposób swoje obowiązki wypełniać.
Nie wspominamy tutaj też o zasadzie „zanieczyszczający płaci”. Skoro samorządy zarządzają, to powinny mieć na to środki. Te pieniądze powinny pochodzić z opłat, które wnoszą mieszkańcy. Obecnie te opłaty wędrują w całości do firm zbierających odpady.
MD
Zasada „zanieczyszczający płaci” nie znaczy, że trzeba płacić samorządom. Zanieczyszczający płaci zgodnie z zasadami postępowania z odpadami. Ta usługa jest wyceniona w dwóch elementach: odbioru i transportu oraz unieszkodliwiania. Zarządzanie całością jest w tej chwili w kosztach firmy, a nie w kosztach samorządu. Samorząd może beznakładowo opracować regulamin, wymagania wobec przedsiębiorców i inwentaryzację bazy danych dotyczącą umów. Przedsiębiorca zapłaci samorządowi, jeżeli wybuduje on spalarnię, a firma świadoma tego, że sama nie zredukuje ilości odpadów biodegradowalnych, podpisze z gminą kontrakt, w którym zobowiąże się, że będzie woziła do tej instalacji odpady i za ich przyjęcie zapłaci np. 200 zł od tony. Ale trzeba pamiętać, że jeżeli tych instalacji będzie więcej, to zawsze odpady pojadą tam, gdzie będzie taniej.
LS
Sprawy organizacyjno-prawne są bardzo istotne i od nich wiele zależy, ale musimy pamiętać o podstawowych celach i o zadaniach, które są zawarte w krajowym planie. Tym podstawowym celem jest redukcja ilości składowanych odpadów poprzez budowę kompleksowych, regionalnych obiektów. Kompleksowych, tzn. że każdy strumień odpadów powinien w nich znaleźć możliwość odzysku i unieszkodliwiania. W minionym trzyletnim okresie powinno było powstać 170 tego rodzaju obiektów gospodarki odpadami.
Zgodnie z krajowym planem, w 2010 r. powinniśmy się rozliczyć z 2,5 mln ton odpadów ulegających biodegradacji, które nie będą składowane, lecz poddane odzyskowi i unieszkodliwianiu w odpowiednich instalacjach. Funkcjonujące obecnie obiekty są przygotowane tylko na ok. 500 tys. ton. To znaczy, że w 2010 r. powinniśmy mieć pięciokrotnie większe zdolności przerobowe, a w 2013 r. czeka nas kolejne pomnożenie tej ilości (na składowiska nie powinno trafić 3,5 mln ton bioodpadów). Jeśli zatem w tej chwili nie rozpoczniemy prac nad przygotowaniem inwestycji, to nie uda nam się osiągnąć wytyczonych celów.
MD
Jest jeszcze jeden element, który należy podkreślić – koszty społeczne. Sortowanie w nieskończoność tylko po to, żeby sortować, skutkuje niebywale wysokim przyrostem kosztów przy bardzo niskim efekcie ekologicznym. Warto zatem, aby nad naszymi działaniami czuwały dwa czynniki – cena i cel wynikający z dyrektyw. Nikt nas nie zmusza do sortowania większej ilości odpadów niż zakładają to dyrektywy. Jeżeli zatem strumień podstawowy tych odpadów jest zagwarantowany przez wielkie sieci handlowe, to dosortujmy tylko to, co jest potrzebne, żeby nie wpaść w te przeogromne koszty. Ponadto powinniśmy sortować to tam, gdzie jest największy wskaźnik nagromadzenia odpadów na kilometr kwadratowy, gdzie społeczeństwo jest zamożne, czyli w wielkich miastach. Ponośmy minimalne nakłady na maksymalne efekty ekologiczne!
BK
W aktualizacji krajowego planu staramy się dać jasne wskazania, co tak naprawdę ze strumienia odpadów powinniśmy wydzielać. Na pewno sensowne jest wydzielanie odpadów zielonych, bo dla nich mamy technologie. Jeśli chodzi o odpady zmieszane, to możemy mówić o metodach mechaniczno-biologicznych, które pozwolą zredukować frakcję ulegającą biodegradacji. Ponadto z odpadów komunalnych powinniśmy wydzielić szkło (z podziałem na białe i kolorowe), metale i, w dłuższej perspektywie, odpady niebezpieczne. Oczywiście koszty tych działań są wysokie, ale np. jeżeli chodzi o zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny, to jego zbieranie mają zapewnić wprowadzający te produkty na rynek. Podobnie jest z bateriami. W większości krajów UE działają punkty zbierania odpadów, gdzie donoszone są te frakcje. U nas ten system jeszcze się nie rozwinął, a jednocześnie dyrektywy dają możliwość zaangażowania też innych uczestników rynku. Rozwiązaniem w naszych warunkach może więc być zbieranie przez sklepy – tam, gdzie kupowany jest nowy produkt, oddaje się stary.
Regionalne systemy gospodarowania odpadami komunalnymi powinny obejmować minimum 150 tys. mieszkańców. Być może w wytycznych zawartych w KPGO 2010 trzeba będzie doprecyzować, że w województwach, gdzie gęstość zaludnienia jest znacznie mniejsza, należy jeszcze uwzględnić odległość transportu odpadów, np. nie większą niż 50 km. Gdyby zatem okazało się, że obszar o promieniu tych 50 km zamieszkuje ponad 300 tys. osób, to zalecane byłoby wybudować tam spalarnię. Natomiast w przypadku, gdyby liczba mieszkańców była mniejsza, to spalarni budować nie będziemy, a zmieszane odpady powinny zostać poddane przekształcaniu metodami mechaniczno-biologicznymi.
MD
Dlaczego operujemy ilością mieszkańców, a nie strumieniem odpadów? Przecież zakłady termicznego przekształcania nie są wymiarowane na ludzi, tylko na masę odpadów, a w zależności od regionu produkcja odpadów jest zupełnie inna. Projektując system gospodarki odpadami, w ich strumieniu warto też uwzględniać osady ściekowe i odpady przemysłowe, które można współspalać, żeby nie budować kolejnych instalacji. Nie mówmy więc o ludziach, tylko o zdolności danego regionu do wytwarzania określonego strumienia odpadów nadających się do termicznego przekształcania.
MK
Do swoich opracowań gminy przenoszą wszystkie wskaźniki z krajowego planu. Dlatego trzeba wprowadzić program pilotażowych badań dla różnych regionów zabudowy, żeby określić, jakie ilości odpadów w nich powstają. Mielibyśmy wówczas konkretne wskaźniki i wiarygodne dane. A w tej chwili wykazujemy, że od 1995 r. do 2004 r. mamy w kraju stabilny poziom wytwarzania odpadów i tylko ilość odpadów ulegających biodegradacji przyrosła w tym czasie o 1,1 mln ton. Tymczasem badania prowadzone przez Politechnikę Warszawską wykazują, że w okresie 1995-2004 ilość odpadów spożywczych spadła o 2%!
Przecież w projektach unijnych dochodziło do paranoi. Bazując na parametrach z krajowego planu i na założeniu, że w 2006 r. obsługą objęci zostaną wszyscy mieszkańcy, projektowano instalacje np. na ok. 50 tys. ton odpadów na rok. Tymczasem na terenie, dla którego inwestycję tę projektowano, produkowanych jest ok. 25 tys. ton odpadów komunalnych. Jakie będą efekty ekologiczne takiego przedsięwzięcia?
W tej chwili Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poszedł w dobrym kierunku i dla wnioskowanych rozwiązań regionalnych wymaga bilansu odpadów obejmującego zarówno ich ilość, jak i własności technologiczne.
KSz
Dlaczego nie funkcjonują gminne punkty zbiórki odpadów niebezpiecznych? To jest pomysł przeniesiony z Zachodu, ale tam jest podatek śmieciowy i mieszkaniec może dostarczyć ten odpad za darmo. Dlatego trzeba się zdecydować, czy działamy bez „podatku”, bo w takiej sytuacji wszystkie koszty powinni ponieść przedsiębiorcy, jako że to oni pobierają opłaty od mieszkańców.
Oczywiście, możemy też mówić o jakości usług, o tym, że stawiamy przedsiębiorcom konkretne wymagania, ale to jest w zasadzie fikcja. Bo jak bez „podatku śmieciowego” gmina może wpływać na jakość usług, skoro nie płaci za nie? Można oddziaływać na jakość, jeżeli jest podatek. Wówczas wobec wykonawcy wyłonionego w drodze przetargu, który nie wywiąże się z warunków umowy, np. spóźni się z odbiorem odpadów, można zastosować kary umowne. Ponadto w umowie można wskazać tę instalację, która jest regionalnym centrum. Kluczowym elementem, aby istniejący w Polsce system funkcjonował dobrze, jest jego uszczelnienie.
BK
Z małych gminy docierają do Ministerstwa Środowiska prośby, żeby jeszcze nie zamykać lokalnego miejsca składowania i pytania, na jakiej podstawie można przedłużyć jego działalność. Oczywiście nie ma żadnej podstawy prawnej i w 2005 r. powinno ono być zamknięte. Jednak nasze odpowiedzi nie zmieniają faktu, że gmina wszelkimi możliwymi metodami oddziałuje na powiat, żeby absolutnie tego obiektu nie zamykać.
W jednym i drugim systemie gospodarki odpadami można działać. Oczywiście, są koszty zarządzania i rodzi się pytanie, skąd samorządy mają wziąć środki na ich pokrycie. Ale jest też problem braku zaangażowania niektórych gmin w te działania.
Wiele gmin jest zbyt małych, aby samodzielnie utworzyć i prowadzić system gospodarowania odpadami, a nie tylko ich odbierania, stąd kładziemy nacisk na rozwiązania regionalne i współpracę gmin. Trzeba pamiętać, że statystyczna gmina liczy zaledwie kilkanaście tysięcy mieszkańców.
MD
Widoczny jest kompletny brak edukacji i świadomości społecznej, a w dodatku nie wykorzystujemy instrumentów finansowych do kreowania właściwych postaw gmin. Zbyt łatwo samorząd dostaje pieniądze na inwestycje nietrafione, a na dodatek podczas Targów POLEKO regularnie przyznawano nagrody za wybudowanie dla jednej gminy półhektarowego wysypiska. Przecież to pieniądze wyrzucone w błoto. Odpowiedzialność za to ponoszą donatorzy tych przedsięwzięć.
BK
Polemizowałabym z tą opinią. Konkursy przyczyniły się do wzrostu zainteresowania gospodarką odpadami. Na tamtym etapie były to potrzebne działania.
MK
Wróciliśmy do punktu wyjścia, do składowisk – nawet nie wiemy, ile ich jest i czy spełniają wymagania dyrektywy. Uważam, że dla trzyosobowego zespołu byłaby to kwestia czterech miesięcy i byłaby sprawa rozwiązana.
BK
Liczba składowisk została określona. Chciałabym powtórzyć, że w Ministerstwie zebraliśmy ogromny materiał na ten temat. Został on przekazany Głównemu Inspektorowi Ochrony Środowiska, do którego zwróciliśmy się również z prośbą o przeprowadzenie kontroli. To powinno nam ostatecznie rozwiązać tę kwestię.
MK
Jest jeszcze kwestia pozwoleń zintegrowanych. Włos jeży się na głowie, gdy spojrzy się, jakie składowiska dostały pozwolenia zintegrowane. Po części wynika to z tego, że nie odnosimy się do wymagań dyrektywy składowiskowej, a stosujemy nasze krajowe rozporządzenie, z którego wynika, że jeżeli składowiska powstałe przed 2000 r., wykażą, iż przez dwa lata nie zanieczyszczają środowiska, to mogą funkcjonować i uznaje się je za spełniające wymagania ochrony środowiska.
To jest błąd, ponieważ w tym zakresie obowiązują nas przede wszystkim zapisy dyrektywy, a nie przepisy krajowe.
MD
Nie mitologizowałbym też kosztów transportu odpadów. W połowie lat 90. popularne było wożenie odpadów po 300 i więcej kilometrów, a koszty nie były powalające. Uważam, że powinno się bezwzględnie zamykać te składowiska, które nie spełniają wymagań, oczywiście nie robiąc tego z dnia na dzień. To jedyny środek.
BK
Jest tylko pytanie, jak zgrać zamykanie istniejących, a niespełniających wymagań składowisk z budową nowych obiektów. Przynajmniej część tych istniejących składowisk przez jakiś czas musi jeszcze funkcjonować równolegle z nowo budowanymi.
Problemy rodzi także stosowanie Prawa zamówień publicznych. Jedna z podwarszawskich gmin przeprowadziła w zeszłym roku referendum, w wyniku którego przejęła obowiązki mieszkańców i w drodze przetargu chciała wyłonić firmę, która wywoziłaby odpady. Cała procedura była przygotowana zgodnie z przepisami. I na czym gmina utknęła? Na ciągłych odwołaniach. Wejście systemu w życie zostało przesunięte w czasie, bo nie można wybrać operatora.
KSz
Z takim rozwiązaniem wiąże się jednak duże niebezpieczeństwo, ponieważ pozostawienie na rynku jednej firmy powoduje, że inne z niego wychodzą i za trzy lata usługodawca wyłoniony w przetargu będzie o wiele droższy. Dlatego to jest narzędzie dla dużych miast, bo mogą one wydzielić rejony i jest zabezpieczenie w postaci kilku firm. Poza tym w przetargu można postawić warunek, że oprócz wywozu odpadów firma ma utrzymywać czystość na wszystkich powierzchniach miejskich znajdujących się w tym rejonie, co prawdopodobnie spowoduje obniżenie cen tych usług.
PM
Zgodnie z projektem noweli ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, proponowanym przez Ministerstwo Budownictwa, gmina nie musi ogłaszać przetargu, jeżeli posiada własną jednostkę budżetową działającą w tym zakresie.
MD
Czy kontraktowanie pomiędzy przewoźnikiem a operatorem systemu byłoby satysfakcjonujące? Firma wywożąca odpady mogłaby zadeklarować, że w ciągu 10 lat przywiezie do gminnej instalacji 100 tys. ton odpadów rocznie. Czy to byłoby w porządku? Byłaby przecież gwarancja rozliczenia się z efektu ekologicznego.
Padło tu stwierdzenie, że każdy system jest dobry, gdy jest szczelny. „Rozjeżdża” się nam trochę np. ustawa o obowiązkach przedsiębiorców. Dlaczego? Bo jest niewystarczająca kontrola prowadzona przez biedne WIOS-ie. Bo zła jest struktura podległości – wojewódzki inspektorat ochrony środowiska podlega wojewodzie, a nie bezpośrednio Głównemu Inspektorowi. Kontrolę środowiskową ustawia się pod korzyści gospodarcze województwa, a nie pod rzeczywiste potrzeby ochrony środowiska. W związku z tym w ramach „taniego państwa” należałoby w budżecie zagwarantować znacznie większe środki na dobrze wykształconych i mądrych inspektorów ochrony środowiska i zmienić organizację funkcjonowania WIOŚ-u, tak żeby był niezależny od wojewody.
WIOŚ powinien też współdziałać z Inspekcją Transportu Drogowego. Gdy to zaistnieje, skończą się takie patologie jak przemyt do Polski setek tysięcy ton odpadów z Zachodu czy import do naszego kraju odpadów ze sfałszowanymi kodami. Wtedy szara strefa w zakresie recyklingu przestanie istnieć. Powinniśmy uznać, że układ szczelny to układ dobrze skontrolowany.
BK
Kierownictwo resortu środowiska jest w pełni świadome, że należy wprowadzić zmiany i wie, w jakim kierunku powinny one zmierzać. Jest wola powiązania GIOŚ z wojewódzkimi inspektoratami. Znane są także potrzeby w zakresie wzmocnienia kadrowego, choć na szybki przyrost liczby etatów nie można liczyć. Trzeba podkreślić fakt, że już dziś Inspekcje ze sobą współpracują.
Zgodnie z przyjętym harmonogramem, KPGO 2010 musimy przyjąć do końca tego roku. W ramach konsultacji otrzymaliśmy liczne uwagi i komentarze od przedsiębiorców i samorządów. Chcielibyśmy, żeby ten plan był czytelny zarówno dla administracji publicznej (w tym samorządów), jak i dla przedsiębiorców, żeby wywołał niezbędne działania i zapewnił stabilizację.
Opracowanie: Barbara Kostrzewska i Piotr Strzyżyński
Trwają prace nad aktualizacją krajowego planu gospodarki odpadami. Mają się one zakończyć w grudniu br., kiedy to rząd przyjmie kolejny dokument określający cele gospodarki odpadami, w tym komunalnymi, na najbliższe lata. Postanowiliśmy zatem przeprowadzić na ten temat debatę redakcyjną. Korzystając z gościnności Ministerstwa Środowiska, 11 października br. spotkaliśmy się w gmachu tej instytucji z gronem dyskutantów, do którego zaprosiliśmy dr inż. Beatę Kłopotek, zastępcę dyrektora Departamentu Gospodarki Odpadami w MŚ i doc. dr Lidię Sieję z Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych (kierownika zespołu opracowującego projekty zarówno pierwszego, jak i drugiego krajowego planu gospodarki odpadami). Udział w debacie wzięli też Krystyna Kordzińska, reprezentująca Krajową Izbę Gospodarki Odpadami, Michał Dąbrowski, przedstawiciel Polskiej Izby Gospodarki Odpadami i z ramienia Związku Miast Polskich Krystian Szczepański, p.o. dyrektora Biura Ochrony Środowiska Urzędu m.st. Warszawy. W roli ekspertów wystąpili Marek Kundegórski (Grontmij Polska) i dr inż. Piotr Manczarski (Politechnika Warszawska), uczestniczący także w pracach komitetu sterującego. Wszystkim im gorąco dziękujemy za udział w spotkaniu.
Poniżej prezentujemy skrócony zapis debaty, która trwała blisko trzy godziny i prowadzona była przez Tomasza Szymkowiaka, dyrektora-redaktora naczelnego Wydawnictw Komunalnych.
Beata Kłopotek (BK)
Żadnych działań nie można realizować bez planu, a jako kraj członkowski Unii Europejskiej jesteśmy obowiązani przygotować przynajmniej jeden plan gospodarki odpadami, który obejmowałby obszar całego kraju. Pierwszy krajowy plan gospodarki odpadami (KPGO), zgodnie z ustawą wprowadzającą, został uchwalony w październiku 2002 r. i był wyznacznikiem dla kolejnych planów. W dużej mierze realizacja krajowego planu zależy od podjęcia działań na niższych poziomach: w województwach, powiatach i gminach. Stąd bardzo istotne jest, żeby te plany powstały wszędzie. Wszystkie województwa mają już przyjęte plany, choć nie obyło się bez poślizgu czasowego. Także wszystkie powiaty (z wyjątkiem lipskiego) mają już plany. Na poziomie gminnym ciągle jeszcze trochę brakuje.
Monitoring realizacji KPGO zapewnia obowiązek przygotowywania sprawozdania z jego wykonania. Pierwsze takie sprawozdanie, które obejmowało okres dwuletni, jest podstawą obecnej aktualizacji krajowego planu, która powinna być wykonywana co najmniej raz na cztery lata.
Już po dwóch latach od przyjęcia KPGO sprawozdanie wskazało pewne niedociągnięcia w realizacji zapisanych w nim celów. Nie można jednak powiedzieć, że była to pełna ocena i że plan zakończył się fiaskiem, bo jego horyzont czasowy to 2014 r. Sprawozdanie wskazało jednak konkretne problemy. Przykładowo jeżeli chodzi o odpady komunalne, to wciąż zbyt dużo ich składujemy.
Sprawozdanie i projekt nowego krajowego planu gospodarki odpadami (KPGO 2010) wskazuje przyczyny i kolejne działania mające zmienić tę sytuację.
Komisja Europejska narzuciła nam określone obowiązki i cele w zakresie gospodarki odpadami. Dotyczy to m.in. redukcji ilości składowanych odpadów ulegających biodegradacji czy odpowiedniego postępowania z zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym. Często mówi się, że nie realizujemy ogólnego celu dla odpadów komunalnych, tymczasem dla samych odpadów komunalnych celu nie ma. Cele są ustanowione w odniesieniu do poszczególnych rodzajów odpadów pochodzących m.in. ze strumienia odpadów komunalnych, przy czym część tych zadań dotyczy nie tylko odpadów komunalnych, bo np. zużyty sprzęt, zużyte baterie i akumulatory to także odpady „przemysłowe”.
Niewątpliwie trzeba zwiększyć rolę edukacji ekologicznej, wzmocnić działania kontrolne ze strony administracji rządowej i na pewno potrzebne są inwestycje. Środki na te inwestycje są przewidziane m.in. w Programie Operacyjnym „Infrastruktura i Środowisko”.
Lidia Sieja (LS)
Nie dysponujemy, niestety, ewidencją odpadów wytwarzanych, a jedynie ewidencją ilości odpadów przyjmowanych na składowiska, która jest bardzo niedoskonała. Wiele wątpliwości budzą też dane GUS-u pochodzące ze sprawozdawczości firm wywożących odpady. W 2002 r. szacowaliśmy, że ilość wytworzonych odpadów komunalnych kształtowała się na poziomie ok. 12 mln ton rocznie. W 2004 r. pozostało to na bardzo zbliżonym poziomie.
Natomiast widoczna jest poprawa, jeśli chodzi o ilościowy stan instalacji w kraju. W 2002 r. mieliśmy 53 kompostownie, teraz mamy 84, mieliśmy 54 sortownie, teraz mamy 84, czyli przybyło po 30 tych instalacji. Gdy jednak spojrzymy na efekty, to okazuje się, że właściwie te nowe instalacje nie spowodowały wzrostu ilości odzyskiwanych bądź przetwarzanych odpadów.
Mamy wprawdzie postęp w selektywnej zbiórce (wg GUS w 2000 r. w kraju wysegregowano zaledwie 13 tys. ton odpadów, a teraz ok. 243 tys. ton), ale jest to zaledwie 1,5-2% ilości odpadów komunalnych. Przybyło nam 50 składowisk – w 2000 r. było ich 999, a w tej chwili jest ich 1049. Jednak jest duża luka informacyjna i mamy rozbieżne dane. Z inwentaryzacji planów wojewódzkich wynika, że składowisk jest 1400, a wg danych GIOŚ – 1240.
Głównym celem naszych działań w gospodarce odpadami jest minimalizacja ilości składowanych odpadów i ten cel nie został osiągnięty. Zostało to na bardzo podobnym poziomie, czyli w skali kraju nadal składujemy 96% odpadów komunalnych.
Do projektu KPGO 2010 komitet sterujący zgłosił zastrzeżenia dotyczące wskazanego tam wzrostu ilości odpadów ulegających biodegradacji. Do wyznaczenia tych ilości posłużyliśmy się wynikami badań odpadów, które niestety w kraju prowadzone są sporadycznie. Dysponując jednak składem odpadów w różnych środowiskach, zarówno miejskich jak i wiejskich, obliczono, że w 2004 r. wytworzyliśmy 5,5 mln Mg odpadów ulegających biodegradacji, czyli ich ilość wzrosła w stosunku do 2000 r. prawie o 600 tys. ton.
BK
Ponieważ ewidencja jest niedoskonała, a dane za 2004 r. były rozbieżne, wystąpiliśmy do wszystkich urzędów marszałkowskich i wojewódzkich, WIOŚ-ów i do wojewódzkich urzędów statystycznych o dane dotyczące liczby składowisk odpadów wg stanu na koniec 2005 r., po czym jeszcze raz przeanalizowaliśmy ich liczbę. Okazuje się, że po określeniu minimalnych kryteriów, które muszą spełniać obiekty, aby mogły zostać uznane za składowiska, i po zweryfikowaniu danych liczba obiektów, które można nazwać składowiskami, drastycznie spadła – do ponad 800. Niestety, wiele spośród nich nie spełnia wymagań. Mamy też wiele obiektów – miejsc nieprzeznaczonych do składowania, na których odpady składowane były zwyczajowo, bez stosownych decyzji, i teraz problem stanowi kwestia, w jaki sposób praktycznie i formalnie zakończyć ich działalność. Likwidacja tych mało legalnych miejsc składowania to zadanie dla województw i gmin. Powstał zatem zupełnie nowy problem.
LS
Jest formalna ścieżka rozwiązania tego problemu – w przyszłym roku wszystkie składowiska muszą uzyskać pozwolenia zintegrowane. Myślę, iż procedura ich uzyskiwania będzie przeprowadzona na tyle sprawnie, że wyłapie się te wszystkie miejsca, które nie spełniają określonych wymogów. W przyszłym roku liczba składowisk winna ulec wyraźnemu zmniejszeniu, co zgodne jest z założeniami krajowego planu, w którym wskazuje się na celowość ograniczenia liczby składowisk do maksimum 15 obiektów w województwie.
Krystyna Kordzińska (KK)
Czy w takim wypadku w aktualizacji krajowego planu jest zapis, żeby nielegalne miejsca składowania w gminnych i powiatowych planach gospodarki odpadami były wskazane jako te, które należy zlikwidować? Jeżeli tego nie zrobimy, to wydaje się, że automatycznie uznamy, że nie ma problemu i znowu będziemy sami siebie oszukiwać.
LS
Jest delegacja dla planów wojewódzkich, żeby ten problem szczegółowo rozpatrzyć i dokładnie ocenić wszystkie miejsca składowania i składowiska. To zadanie jest postawione przed aktualizowanymi planami wojewódzkimi, bo niemożliwe jest dokonanie tego na szczeblu krajowym.
KK
Co mają zatem zrobić podmioty zarządzające składowiskami, które w dotychczas obowiązujących planach gospodarki odpadami nie były przewidziane do zamknięcia, a nie spełniają wymogów? Albo takimi, które w ogóle nie były przez te dokumenty uwzględnione? Takie docierają do nas pytania i nie zawsze wiemy, jak doradzić w takiej sytuacji. Natomiast jeżeli miejsca te zostaną wskazane w aktualizacji, to myślę, że wszyscy sobie poradzą, bo te miejsca do składowania nie będą obwarowane aż takimi procedurami administracyjnymi i po prostu będą musiały zostać zlikwidowane.
Piotr Manczarski (PM)
Chciałbym być optymistą, jeżeli chodzi o pozwolenia zintegrowane. Przypomnę jednak, że do końca 2005 r. miały zostać zamknięte wszystkie składowiska wskazane w wyniku przeglądów ekologicznych jako te, które nie będą mogły być dostosowane do stawianych im wymagań. I cóż? Zamknięta została tylko część z nich. Jest bardzo silna presja, w tym samorządu lokalnego, żeby utrzymać jeszcze choć na trochę te obiekty, bo stanowią one istotny element mikrosystemu gospodarki odpadami. To bardzo trudne decyzje. Zamknięcie tego typu składowiska powodować będzie poważne implikacje – przede wszystkim wzrost cen za usługi związane z gospodarką odpadami na tym terenie. Odwlekanie decyzji o zamknięciu składowisk związane jest także z aspektem politycznym i zbliżającymi się wyborami.
Musimy pamiętać, że dopiero uczymy się planowania w gospodarce odpadami i można dojść do wniosku, że jednak krajowy plan trzeba przygotowywać trochę inaczej. Nie można bowiem stawiać do realizacji zadań, jeśli nie ma się żadnego wpływu na ich wykonanie. W KPGO były postawione zadania zarówno dla administracji rządowej i samorządowej, jak i dla firm, które zajmują się gospodarką odpadami, a jaki jest wpływ na te podmioty? Oddziaływać można tylko i wyłącznie poprzez kształtowanie prawa, bo mamy wolny rynek.
Oczekuje się, że krajowy plan stanowić będzie poradnik-przewodnik, będzie zawierać pewne wskaźniki i że ci, którzy będą wykonywali plany niższego szczebla, podstawią do tych szablonów odpowiednią ilość mieszkańców i uzyskają właściwy wynik. Niestety, tak się tego nie da zrobić.
Nadal nie mamy danych dotyczących gospodarki odpadami, a bardzo potrzebny jest system, który pozwoli jednoznacznie zidentyfikować gospodarkę odpadami pod kątem zarówno obiektów, jak i przepływu strumienia odpadów. Tymczasem tworzenie bazy danych o odpadach trwa, a bez precyzyjnych danych ocena realizacji zadań będzie trudna. Mówimy, że dzisiaj mamy mniejszy strumień odpadów komunalnych niż w 2002 r., ale to wydaje się absolutnie nielogiczne i nie powinno mieć miejsca. Jeżeli są to oficjalne dane GUS-u, to trzeba się zastanowić, skąd takie dane się biorą. Dane są zbierane w bardzo różny sposób i są bardzo trudne do oceny i porównania. Strumienie odpadów wielokrotnie nakładają się na siebie i jest kłopot z identyfikacją, co i skąd jest do danego składowiska dowożone.
Problemem jest też brak regionalizacji obsługi, stąd na podstawie ilości odpadów dowożonych do instalacji trudno wnioskować, ile rzeczywiście odpadów powstaje na danym terenie.
Podstawową sprawą jest to, że krajowy plan powinien wyznaczać cele o charakterze strategicznym. Trzeba określić działania, które będą inicjowały zapisy planów niższego rzędu. Wystarczy, jak będziemy mieli cele i wskażemy pewne instrumenty do ich realizacji. Bo łatwo jest siąść przy mapie i powiedzieć – te trzy powiaty to jest rejon obsługi, tylko że do tego trzeba woli samorządu, żeby powołały związki gmin.
Krystian Szczepański (KSz)
Moim zdaniem, samorządom nie dano dobrych instrumentów. Po raz kolejny pojawia się sprawa własności odpadów. Jak można realizować drogie inwestycje, np. spalarnie, jeżeli samorząd nie jest właścicielem odpadów? Na Zachodzie dziwią się, że my działamy na takich zasadach. Posiadanie odpadów jest też bardzo istotne przy ubieganiu się o środki unijne.
LS
Wróciłabym jeszcze do kwestii składowisk. Rozumiem, że zamykanie małych gminnych składowisk będzie trudną sprawą, ale nie możemy dać cichego przyzwolenia na ich dalsze istnienie. Mamy wyraźnie sprecyzowane cele i zadania, ale dopóki najtańszym rozwiązaniem będzie składowanie, to każda nowoczesna technologia będzie nieopłacalna. Musimy doprowadzić do tego, żeby cena na składowisku była zbliżona do ceny przyjmowania odpadów w nowoczesnej instalacji. Inaczej nie pójdziemy do przodu.
Oczywiście musimy też porządkować ewidencję, bo jest to bardzo istotne, ale to musi iść równolegle z konkretnymi działaniami. Dlatego trzeba się zastanowić nad barierami, które powodują, że ciągle tkwimy w miejscu.
KSz
Trzeba sobie zadać pytanie: jakie mamy pojemności składowisk? Przecież w 2010 r. nie będziemy już mieli gdzie składować odpadów i co zrobimy z odpadami, jeżeli nie wybudujemy spalarni? Podstawowym elementem musi być zwiększenie opłaty marszałkowskiej za składowanie odpadów, tak by drożało przyjmowanie odpadów na składowiska. Ale nie możemy zakładać sobie pętli na szyję i doprowadzić do sytuacji, że nie będziemy mieli gdzie wywozić odpadów.
PM
Nie jestem zwolennikiem pozostawiania małych obiektów, ale mówię o praktyce. Te obiekty zdecydowanie powinny być zamknięte. Tyle tylko, że idzie to z dużymi oporami i dlatego nie sadzę, żeby kwiecień 2007 r. jako termin wydania decyzji o pozwoleniach zintegrowanych dla składowisk zmienił radykalnie sytuację. Być może sytuacja poprawi się w 2008 r., bo trzeba brać pod uwagę długi okres wydawania decyzji administracyjnych. Jedno jest pewne – bez ostrego ruchu nie będzie wyniku.
Prawdą jest, że odpady komunalne w większości krajów „starej” Unii są we władaniu gmin, ale interesujący był pod tym kątem przebieg sejmowej debaty nad ubiegłoroczną zmianą ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Przedłożenie ministra środowiska proponowało pewne rozwiązania, które jednak nie zostały zaakceptowane przez ustawodawcę, czego przyczyną w dużej mierze był brak pełnej woli samorządu terytorialnego. W trakcie dyskusji nad tą ustawą prezentowane były bardzo różne stanowiska samorządu.
Michał Dąbrowski (MD)
Kiedy powstawały w Polsce fundusze ochrony środowiska – Narodowy i wojewódzkie – cały Zachód dziwił się, co też Polska wymyśliła, a teraz zazdrości nam efektów. Prawda jest taka, że kraje Europy Zachodniej są ciekawe, jak to robimy, iż koszty gospodarki odpadami są wielokrotnie niższe niż u nich.
Ale wracając do KPGO – podstawową rzeczą, jakiej od krajowego planu oczekuje nasza Izba, jest odpowiedź na pytanie: jak zagospodarować środki dane nam do dyspozycji w latach 2007-2013 w ramach Programu Operacyjnego „Infrastruktura i Środowisko”? Które kierunki powinniśmy wyznaczyć i jakie cele realizować? Jeśli chodzi o gospodarkę odpadami. Unia poprzez dyrektywy wytycza nam cele, a nie środki. Cele te można zrealizować, dysponując danymi Polsce, polskim samorządom, instrumentami finansowymi. Dla maksymalnej absorpcji środków pomocowych przy realizacji zadań z zakresu gospodarki odpadami w miastach, w których dług publiczny jest relatywnie wysoki, powinno się uwzględniać udział partnera prywatnego, oczywiście z zachowaniem sterującej i kontrolnej roli administracji samorządowej.
Instrumentem, który mógłby umożliwić realizację celów, jest opłata marszałkowska. W tej chwili państwo preferuje najgorszy sposób postępowania z odpadami, jakim jest deponowanie. Jeżeli cena za składowanie byłaby wysoka, wtedy nie opłacałoby się deponować. Szukamy pieniędzy na rekultywacje starych wysypisk. Dlaczego nie można byłoby ich rekultywować i monitorować, wykorzystując środki z opłaty marszałkowskiej?
Kłamstwem jest też twierdzenie, wręcz mitologizowanie, że z odpadu komunalnego można uzyskać dużo dobrego surowca. Odpad opakowaniowy pochodzący ze strumienia odpadów komunalnych jest odpadem najgorszej jakości, bardzo niechętnie przyjmowanym przez recyklerów. Narzekamy, że tak mało odpadów poddawanych jest segregowaniu lub przeróbce w różnych instalacjach, ale trzeba zapytać, czy to dużo, czy mało w świetle dyrektyw? Jeśli chodzi o dyrektywę opakowaniową, jest to faktycznie dużo, bo ją realizujemy. Ale czy wiemy, ile rzeczywiście trzeba odzyskać odpadów opakowaniowych ze strumienia komunalnego, żeby do 2014 r. wykonać przyjęte limity? Cały strumień odpadów opakowaniowych z grupy 15, które pochodzą przede wszystkim z sieci handlowych i sklepów, w bardzo wysokim stopniu wypełnia nam te limity. I gdy zapytać, ile nam tak naprawdę brakuje, to okazuje się, że raptem wystarczy wyciągnąć z odpadów komunalnych 500-700 tys. ton odpadów opakowaniowych, żeby wypełnić dyrektywę unijną już w parametrach 2014 r.
Sytuacja jest natomiast bardzo trudna, jeżeli chodzi o odpady biodegradowalne. Będziemy musieli budować instalacje i to przede wszystkim termicznego przekształcania odpadów, bowiem wypełniają one warunki wypływające z różnych dyrektyw. Poza tym instalacja taka w rachunku ciągnionym w porównaniu z biologiczno-mechaniczną czy nawet wysypiskami jest inwestycją najtańszą. W krajowym planie należy zbilansować, ile rzeczywiście tych instalacji potrzeba, gdzie je zlokalizować i zająć się prawidłowym przygotowaniem wniosków.
Natomiast mówienie, że bez podatku śmieciowego nie uda się zrealizować inwestycji ze środków unijnych, jest nieprawdą, bo takie inwestycje były, są i będą finansowane z tych źródeł. Trzeba przygotowywać dobre wnioski, a nie zajmować się polityką.
KSz
Zupełnie się z Panem nie zgadzam, bo żeby złożyć wniosek, trzeba opracować studium wykonalności, z którego ewidentnie musi wynikać, że ekonomicznie inwestycja wyjdzie na plus. A w jaki sposób skierować do tego zakładu odpowiedni strumień odpadów?
MD
Wystarczy, że do czasu powstania tej inwestycji będą zamknięte wysypiska, a opłata marszałkowska zostanie tak podwyższona, że np. spalarnia okaże się najtańszą technologią.
Marek Kundegórski (MK)
Dyskusja na temat własności odpadów jest zażarta, tymczasem oba modele mogłyby funkcjonować alternatywnie. Tyle że w obecnym modelu trzeba by zapewnić gminie zdecydowaną możliwość wpływania na zarządzanie gospodarką odpadami na swoim terenie. Gdyby gmina mogła jednoznacznie wskazać jako docelową tę jedną instalację, którą zbudowała, wtedy nie byłoby takich dyskusji.
Pytanie też, czy samorządy rzeczywiście są zainteresowane tym „podatkiem śmieciowym”, bo jestem przekonany, że osoby mówiące o mechanizmach, które chciałyby wprowadzić, nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jaki jest tu zakres problemów. Jest kwestia przetargów, dodatkowego zarządzania finansami i zbiórki odpadów komunalnych nie tylko z zabudowy mieszkaniowej, ale też z handlu, usług i przemysłu.
PM
Po pierwsze prosiłbym, żebyśmy nie używali pojęcia „podatek śmieciowy”, bo tak naprawdę jest to opłata bezpośrednia, którą ponoszą mieszkańcy za gospodarkę odpadami.
Druga sprawa – propozycje dotyczące zmian ustawy o utrzymaniu czystości spotkały się z różnym przyjęciem w samorządach. Mimo że propozycja ministra środowiska dawała wariantowe możliwości, ustawodawca zdecydował o takim, a nie innym kształcie ustawy. Sądzę, że gdyby był jednolity front samorządu „my musimy wziąć odpady”, to mielibyśmy teraz ustawę o zupełnie innej treści.
BK
Trzeba się zastanowić, czego brakuje samorządom. Ubiegłoroczną nowelizacją wprowadzono kilka mechanizmów, m.in. wskazywanie w zezwoleniach miejsc odzysku i unieszkodliwiania odpadów oraz określanie wymagań wobec przedsiębiorców. Należy przy tym zauważyć, że minister środowiska miał wskazać sposób określania wymagań stawianych przedsiębiorcom, a nie określić te wymagania, bowiem organem je określającym jest wójt, burmistrz i prezydent miasta. Ponieważ nie wszyscy mieszkańcy i właściciele nieruchomości mają podpisane umowy na odbieranie odpadów, wprowadzony został także mechanizm egzekucji zastępczej.
KSz
Egzekucji, z której i tak nic nie będzie wynikało, a samorząd będzie musiał ponieść jej koszty.
MD
To znaczy, że jeżeli ktoś uchyla się od płacenia i jest śmieciowym chuliganem, to lekarstwem będzie wprowadzenie „podatku śmieciowego” i przerzucenie kosztów na wszystkich, którzy uczciwie płacą? Czy to jest sprawiedliwe społecznie?
MK
Przedstawiciele samorządu rzeczywiście nie wiedzą, jak przygotowywać regulaminy i jakie warunki postawić przedsiębiorcom. W Holandii np. jest zasada „promocji zgodności z przepisami”, która od urzędów wymaga konsultacji wszystkich nowych, budzących wątpliwości przepisów. U nas samorządy praktycznie nie mają gdzie się zwrócić. Uważam, że brakuje interpretacji czy wskazówek dla samorządów, w jakim kierunku mają pójść, w jaki sposób swoje obowiązki wypełniać.
Nie wspominamy tutaj też o zasadzie „zanieczyszczający płaci”. Skoro samorządy zarządzają, to powinny mieć na to środki. Te pieniądze powinny pochodzić z opłat, które wnoszą mieszkańcy. Obecnie te opłaty wędrują w całości do firm zbierających odpady.
MD
Zasada „zanieczyszczający płaci” nie znaczy, że trzeba płacić samorządom. Zanieczyszczający płaci zgodnie z zasadami postępowania z odpadami. Ta usługa jest wyceniona w dwóch elementach: odbioru i transportu oraz unieszkodliwiania. Zarządzanie całością jest w tej chwili w kosztach firmy, a nie w kosztach samorządu. Samorząd może beznakładowo opracować regulamin, wymagania wobec przedsiębiorców i inwentaryzację bazy danych dotyczącą umów. Przedsiębiorca zapłaci samorządowi, jeżeli wybuduje on spalarnię, a firma świadoma tego, że sama nie zredukuje ilości odpadów biodegradowalnych, podpisze z gminą kontrakt, w którym zobowiąże się, że będzie woziła do tej instalacji odpady i za ich przyjęcie zapłaci np. 200 zł od tony. Ale trzeba pamiętać, że jeżeli tych instalacji będzie więcej, to zawsze odpady pojadą tam, gdzie będzie taniej.
LS
Sprawy organizacyjno-prawne są bardzo istotne i od nich wiele zależy, ale musimy pamiętać o podstawowych celach i o zadaniach, które są zawarte w krajowym planie. Tym podstawowym celem jest redukcja ilości składowanych odpadów poprzez budowę kompleksowych, regionalnych obiektów. Kompleksowych, tzn. że każdy strumień odpadów powinien w nich znaleźć możliwość odzysku i unieszkodliwiania. W minionym trzyletnim okresie powinno było powstać 170 tego rodzaju obiektów gospodarki odpadami.
Zgodnie z krajowym planem, w 2010 r. powinniśmy się rozliczyć z 2,5 mln ton odpadów ulegających biodegradacji, które nie będą składowane, lecz poddane odzyskowi i unieszkodliwianiu w odpowiednich instalacjach. Funkcjonujące obecnie obiekty są przygotowane tylko na ok. 500 tys. ton. To znaczy, że w 2010 r. powinniśmy mieć pięciokrotnie większe zdolności przerobowe, a w 2013 r. czeka nas kolejne pomnożenie tej ilości (na składowiska nie powinno trafić 3,5 mln ton bioodpadów). Jeśli zatem w tej chwili nie rozpoczniemy prac nad przygotowaniem inwestycji, to nie uda nam się osiągnąć wytyczonych celów.
MD
Jest jeszcze jeden element, który należy podkreślić – koszty społeczne. Sortowanie w nieskończoność tylko po to, żeby sortować, skutkuje niebywale wysokim przyrostem kosztów przy bardzo niskim efekcie ekologicznym. Warto zatem, aby nad naszymi działaniami czuwały dwa czynniki – cena i cel wynikający z dyrektyw. Nikt nas nie zmusza do sortowania większej ilości odpadów niż zakładają to dyrektywy. Jeżeli zatem strumień podstawowy tych odpadów jest zagwarantowany przez wielkie sieci handlowe, to dosortujmy tylko to, co jest potrzebne, żeby nie wpaść w te przeogromne koszty. Ponadto powinniśmy sortować to tam, gdzie jest największy wskaźnik nagromadzenia odpadów na kilometr kwadratowy, gdzie społeczeństwo jest zamożne, czyli w wielkich miastach. Ponośmy minimalne nakłady na maksymalne efekty ekologiczne!
BK
W aktualizacji krajowego planu staramy się dać jasne wskazania, co tak naprawdę ze strumienia odpadów powinniśmy wydzielać. Na pewno sensowne jest wydzielanie odpadów zielonych, bo dla nich mamy technologie. Jeśli chodzi o odpady zmieszane, to możemy mówić o metodach mechaniczno-biologicznych, które pozwolą zredukować frakcję ulegającą biodegradacji. Ponadto z odpadów komunalnych powinniśmy wydzielić szkło (z podziałem na białe i kolorowe), metale i, w dłuższej perspektywie, odpady niebezpieczne. Oczywiście koszty tych działań są wysokie, ale np. jeżeli chodzi o zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny, to jego zbieranie mają zapewnić wprowadzający te produkty na rynek. Podobnie jest z bateriami. W większości krajów UE działają punkty zbierania odpadów, gdzie donoszone są te frakcje. U nas ten system jeszcze się nie rozwinął, a jednocześnie dyrektywy dają możliwość zaangażowania też innych uczestników rynku. Rozwiązaniem w naszych warunkach może więc być zbieranie przez sklepy – tam, gdzie kupowany jest nowy produkt, oddaje się stary.
Regionalne systemy gospodarowania odpadami komunalnymi powinny obejmować minimum 150 tys. mieszkańców. Być może w wytycznych zawartych w KPGO 2010 trzeba będzie doprecyzować, że w województwach, gdzie gęstość zaludnienia jest znacznie mniejsza, należy jeszcze uwzględnić odległość transportu odpadów, np. nie większą niż 50 km. Gdyby zatem okazało się, że obszar o promieniu tych 50 km zamieszkuje ponad 300 tys. osób, to zalecane byłoby wybudować tam spalarnię. Natomiast w przypadku, gdyby liczba mieszkańców była mniejsza, to spalarni budować nie będziemy, a zmieszane odpady powinny zostać poddane przekształcaniu metodami mechaniczno-biologicznymi.
MD
Dlaczego operujemy ilością mieszkańców, a nie strumieniem odpadów? Przecież zakłady termicznego przekształcania nie są wymiarowane na ludzi, tylko na masę odpadów, a w zależności od regionu produkcja odpadów jest zupełnie inna. Projektując system gospodarki odpadami, w ich strumieniu warto też uwzględniać osady ściekowe i odpady przemysłowe, które można współspalać, żeby nie budować kolejnych instalacji. Nie mówmy więc o ludziach, tylko o zdolności danego regionu do wytwarzania określonego strumienia odpadów nadających się do termicznego przekształcania.
MK
Do swoich opracowań gminy przenoszą wszystkie wskaźniki z krajowego planu. Dlatego trzeba wprowadzić program pilotażowych badań dla różnych regionów zabudowy, żeby określić, jakie ilości odpadów w nich powstają. Mielibyśmy wówczas konkretne wskaźniki i wiarygodne dane. A w tej chwili wykazujemy, że od 1995 r. do 2004 r. mamy w kraju stabilny poziom wytwarzania odpadów i tylko ilość odpadów ulegających biodegradacji przyrosła w tym czasie o 1,1 mln ton. Tymczasem badania prowadzone przez Politechnikę Warszawską wykazują, że w okresie 1995-2004 ilość odpadów spożywczych spadła o 2%!
Przecież w projektach unijnych dochodziło do paranoi. Bazując na parametrach z krajowego planu i na założeniu, że w 2006 r. obsługą objęci zostaną wszyscy mieszkańcy, projektowano instalacje np. na ok. 50 tys. ton odpadów na rok. Tymczasem na terenie, dla którego inwestycję tę projektowano, produkowanych jest ok. 25 tys. ton odpadów komunalnych. Jakie będą efekty ekologiczne takiego przedsięwzięcia?
W tej chwili Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poszedł w dobrym kierunku i dla wnioskowanych rozwiązań regionalnych wymaga bilansu odpadów obejmującego zarówno ich ilość, jak i własności technologiczne.
KSz
Dlaczego nie funkcjonują gminne punkty zbiórki odpadów niebezpiecznych? To jest pomysł przeniesiony z Zachodu, ale tam jest podatek śmieciowy i mieszkaniec może dostarczyć ten odpad za darmo. Dlatego trzeba się zdecydować, czy działamy bez „podatku”, bo w takiej sytuacji wszystkie koszty powinni ponieść przedsiębiorcy, jako że to oni pobierają opłaty od mieszkańców.
Oczywiście, możemy też mówić o jakości usług, o tym, że stawiamy przedsiębiorcom konkretne wymagania, ale to jest w zasadzie fikcja. Bo jak bez „podatku śmieciowego” gmina może wpływać na jakość usług, skoro nie płaci za nie? Można oddziaływać na jakość, jeżeli jest podatek. Wówczas wobec wykonawcy wyłonionego w drodze przetargu, który nie wywiąże się z warunków umowy, np. spóźni się z odbiorem odpadów, można zastosować kary umowne. Ponadto w umowie można wskazać tę instalację, która jest regionalnym centrum. Kluczowym elementem, aby istniejący w Polsce system funkcjonował dobrze, jest jego uszczelnienie.
BK
Z małych gminy docierają do Ministerstwa Środowiska prośby, żeby jeszcze nie zamykać lokalnego miejsca składowania i pytania, na jakiej podstawie można przedłużyć jego działalność. Oczywiście nie ma żadnej podstawy prawnej i w 2005 r. powinno ono być zamknięte. Jednak nasze odpowiedzi nie zmieniają faktu, że gmina wszelkimi możliwymi metodami oddziałuje na powiat, żeby absolutnie tego obiektu nie zamykać.
W jednym i drugim systemie gospodarki odpadami można działać. Oczywiście, są koszty zarządzania i rodzi się pytanie, skąd samorządy mają wziąć środki na ich pokrycie. Ale jest też problem braku zaangażowania niektórych gmin w te działania.
Wiele gmin jest zbyt małych, aby samodzielnie utworzyć i prowadzić system gospodarowania odpadami, a nie tylko ich odbierania, stąd kładziemy nacisk na rozwiązania regionalne i współpracę gmin. Trzeba pamiętać, że statystyczna gmina liczy zaledwie kilkanaście tysięcy mieszkańców.
MD
Widoczny jest kompletny brak edukacji i świadomości społecznej, a w dodatku nie wykorzystujemy instrumentów finansowych do kreowania właściwych postaw gmin. Zbyt łatwo samorząd dostaje pieniądze na inwestycje nietrafione, a na dodatek podczas Targów POLEKO regularnie przyznawano nagrody za wybudowanie dla jednej gminy półhektarowego wysypiska. Przecież to pieniądze wyrzucone w błoto. Odpowiedzialność za to ponoszą donatorzy tych przedsięwzięć.
BK
Polemizowałabym z tą opinią. Konkursy przyczyniły się do wzrostu zainteresowania gospodarką odpadami. Na tamtym etapie były to potrzebne działania.
MK
Wróciliśmy do punktu wyjścia, do składowisk – nawet nie wiemy, ile ich jest i czy spełniają wymagania dyrektywy. Uważam, że dla trzyosobowego zespołu byłaby to kwestia czterech miesięcy i byłaby sprawa rozwiązana.
BK
Liczba składowisk została określona. Chciałabym powtórzyć, że w Ministerstwie zebraliśmy ogromny materiał na ten temat. Został on przekazany Głównemu Inspektorowi Ochrony Środowiska, do którego zwróciliśmy się również z prośbą o przeprowadzenie kontroli. To powinno nam ostatecznie rozwiązać tę kwestię.
MK
Jest jeszcze kwestia pozwoleń zintegrowanych. Włos jeży się na głowie, gdy spojrzy się, jakie składowiska dostały pozwolenia zintegrowane. Po części wynika to z tego, że nie odnosimy się do wymagań dyrektywy składowiskowej, a stosujemy nasze krajowe rozporządzenie, z którego wynika, że jeżeli składowiska powstałe przed 2000 r., wykażą, iż przez dwa lata nie zanieczyszczają środowiska, to mogą funkcjonować i uznaje się je za spełniające wymagania ochrony środowiska.
To jest błąd, ponieważ w tym zakresie obowiązują nas przede wszystkim zapisy dyrektywy, a nie przepisy krajowe.
MD
Nie mitologizowałbym też kosztów transportu odpadów. W połowie lat 90. popularne było wożenie odpadów po 300 i więcej kilometrów, a koszty nie były powalające. Uważam, że powinno się bezwzględnie zamykać te składowiska, które nie spełniają wymagań, oczywiście nie robiąc tego z dnia na dzień. To jedyny środek.
BK
Jest tylko pytanie, jak zgrać zamykanie istniejących, a niespełniających wymagań składowisk z budową nowych obiektów. Przynajmniej część tych istniejących składowisk przez jakiś czas musi jeszcze funkcjonować równolegle z nowo budowanymi.
Problemy rodzi także stosowanie Prawa zamówień publicznych. Jedna z podwarszawskich gmin przeprowadziła w zeszłym roku referendum, w wyniku którego przejęła obowiązki mieszkańców i w drodze przetargu chciała wyłonić firmę, która wywoziłaby odpady. Cała procedura była przygotowana zgodnie z przepisami. I na czym gmina utknęła? Na ciągłych odwołaniach. Wejście systemu w życie zostało przesunięte w czasie, bo nie można wybrać operatora.
KSz
Z takim rozwiązaniem wiąże się jednak duże niebezpieczeństwo, ponieważ pozostawienie na rynku jednej firmy powoduje, że inne z niego wychodzą i za trzy lata usługodawca wyłoniony w przetargu będzie o wiele droższy. Dlatego to jest narzędzie dla dużych miast, bo mogą one wydzielić rejony i jest zabezpieczenie w postaci kilku firm. Poza tym w przetargu można postawić warunek, że oprócz wywozu odpadów firma ma utrzymywać czystość na wszystkich powierzchniach miejskich znajdujących się w tym rejonie, co prawdopodobnie spowoduje obniżenie cen tych usług.
PM
Zgodnie z projektem noweli ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, proponowanym przez Ministerstwo Budownictwa, gmina nie musi ogłaszać przetargu, jeżeli posiada własną jednostkę budżetową działającą w tym zakresie.
MD
Czy kontraktowanie pomiędzy przewoźnikiem a operatorem systemu byłoby satysfakcjonujące? Firma wywożąca odpady mogłaby zadeklarować, że w ciągu 10 lat przywiezie do gminnej instalacji 100 tys. ton odpadów rocznie. Czy to byłoby w porządku? Byłaby przecież gwarancja rozliczenia się z efektu ekologicznego.
Padło tu stwierdzenie, że każdy system jest dobry, gdy jest szczelny. „Rozjeżdża” się nam trochę np. ustawa o obowiązkach przedsiębiorców. Dlaczego? Bo jest niewystarczająca kontrola prowadzona przez biedne WIOS-ie. Bo zła jest struktura podległości – wojewódzki inspektorat ochrony środowiska podlega wojewodzie, a nie bezpośrednio Głównemu Inspektorowi. Kontrolę środowiskową ustawia się pod korzyści gospodarcze województwa, a nie pod rzeczywiste potrzeby ochrony środowiska. W związku z tym w ramach „taniego państwa” należałoby w budżecie zagwarantować znacznie większe środki na dobrze wykształconych i mądrych inspektorów ochrony środowiska i zmienić organizację funkcjonowania WIOŚ-u, tak żeby był niezależny od wojewody.
WIOŚ powinien też współdziałać z Inspekcją Transportu Drogowego. Gdy to zaistnieje, skończą się takie patologie jak przemyt do Polski setek tysięcy ton odpadów z Zachodu czy import do naszego kraju odpadów ze sfałszowanymi kodami. Wtedy szara strefa w zakresie recyklingu przestanie istnieć. Powinniśmy uznać, że układ szczelny to układ dobrze skontrolowany.
BK
Kierownictwo resortu środowiska jest w pełni świadome, że należy wprowadzić zmiany i wie, w jakim kierunku powinny one zmierzać. Jest wola powiązania GIOŚ z wojewódzkimi inspektoratami. Znane są także potrzeby w zakresie wzmocnienia kadrowego, choć na szybki przyrost liczby etatów nie można liczyć. Trzeba podkreślić fakt, że już dziś Inspekcje ze sobą współpracują.
Zgodnie z przyjętym harmonogramem, KPGO 2010 musimy przyjąć do końca tego roku. W ramach konsultacji otrzymaliśmy liczne uwagi i komentarze od przedsiębiorców i samorządów. Chcielibyśmy, żeby ten plan był czytelny zarówno dla administracji publicznej (w tym samorządów), jak i dla przedsiębiorców, żeby wywołał niezbędne działania i zapewnił stabilizację.
Opracowanie: Barbara Kostrzewska i Piotr Strzyżyński