Certyfikacja instalatorów
Według nowych zasad, certyfikacja nie będzie obowiązkowa, co oznacza, że certyfikat stanie się dodatkowym atutem instalatora w procesie przetargowym i reklamowaniu działalności. Po wejściu w życie tzw. małego trójpaku w kilku regionach Polski lokalni operatorzy energetyczni odmawiali podłączenia instalacji fotowoltaicznych do sieci, jeżeli nie można było wykazać, że instalację wykonał certyfikowany instalator. To kuriozalna sytuacja, ponieważ mały trójpak dopiero wprowadzał instytucję takiego instalatora. Na szczęście Ministerstwo Gospodarki (MG) stanęło na wysokości zadania i przygotowało stanowisko, głoszące, że tego typu praktyki nie są uzasadnione. Zostało ono opublikowane 22 kwietnia br. (pozycja 505 Rozporządzenia Ministra Gospodarki w sprawie warunków i trybu wydawania certyfikatów oraz akredytowania organizatorów szkoleń w zakresie OZE). W tym wypadku MG na pierwszy rzut oka dokonało pewnego uproszczenia, jednak jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, co przekłada się na nieco inny obraz sytuacji.
Szkoleniem oraz egzaminowaniem instalatorów mogą zajmować się tylko osoby o określonych kwalifikacjach zawodowych. To założenie jest oczywiście dobre, ale tylko pozornie. Ponadto wyjaśnienia wymaga zapis o udzielaniu akredytacji i wymaganiach dotyczących kwalifikacji szkoleniowca. Przykładowo w §3 pkt 3.3 widnieje m.in. zapis o tym, że szkoleniowiec powinien mieć udokumentowaną trzyletnią praktykę zawodową lub posiadać wykształcenie średnie techniczne, potwierdzone dyplomem świadczącym o kwalifikacjach zawodowych lub równoważnym dokumentem i pięcioletnią praktyką zawodową. Tego typu zapis określa ludzi, a co za tym idzie ? instytucje, które mogą te obowiązki wykonywać. Ministerstwo powinno wyjaśnić, czy szkoleniowiec wykładowca pracujący u producenta i prowadzący od lat szkolenia specjalistyczne dla instalatorów i serwisantów będzie uznawany za specjalistę z udokumentowaną praktyką zawodową. Jeśli nie, to producenci niezatrudniający instalatorów z każdej dziedziny, mimo posiadania wiedzy i doświadczenia, nie będą mogli prowadzić tego typu szkoleń. W związku z tym nie dostrzegą żadnego interesu w tym, żeby inwestować w rozwój takiego szkolnictwa. To może spowodować, że szkolenia zaczną prowadzić praktycy, ale nie wiadomo w oparciu o co. Czy będą to najnowsze technologie, czy urządzenia z demobilu, które zostały sprzedane ?po kosztach? innym ośrodkom szkolącym? Warto podkreślić, że najbardziej na dobrym wyszkoleniu instalatorów zależy właśnie producentom. To od nich instalatorzy dostają, po dokładnym przeszkoleniu zakończonym egzaminem wewnętrznym, autoryzacje. Poza tym najczęściej za wadliwie działanie instalacji obwinia się jakość urządzenia grzewczego. Najczarniejszy scenariusz może zakładać, że były właściciel hurtowni instalacyjnej, w której ?sprzedawano np. pompy ciepła?, będzie szkolił instalatorów, na sprzęcie, który zastanie w ośrodku szkoleniowym. Inna kwestia to oczywiście egzamin.
W wielu europejskich krajach to producenci dostają akredytację i prowadzą szkolenia oraz inwestują w cały system, aby jakość produktów była najwyższa i odpowiadała najnowszym trendom technicznym w branży. Warto się temu przyjrzeć i doprecyzować przepisy.
Janusz Starościk
prezes Zarządu SPIUG