Obawa, strach, panika. Takie uczucia z pewnością dopadają dziś każdego z nas, może poza ludźmi pozbawionymi wyobraźni, choć nawet do nich musi docierać skala problemów wywoływanych rozprzestrzenianiem się koronawirusa COVID-19.

Czy świat ?po koronawirusie? będzie taki sam? Nie, jeśli myśleliśmy o nim dotąd jako o otwartym, radosnym i potrafiącym rozwiązać na płaszczyźnie międzynarodowej każdy problem (a robiła tak mimo wszystko większość ludzkości). Tak, jeśli przyjmiemy, że nawet wcześniej był to zamknięty, pełen nieufności i wrogości konglomerat państw kierujących się wyłącznie własnym interesem, w którym wiele rzeczy było nie w porządku, tylko niesprawiedliwości sprytnie chowano pod płaszczem konsumpcjonizmu i niemal niczym nieskrępowanej wolności przemieszczania się.

Tymczasem kryzys pokazuje nam, jak słabi jesteśmy nie tylko jako jednostki, ale też jako społeczności. Jak bardzo uzależniliśmy się od światowych koncernów, banków, zobowiązań i układów. A jako zwykli ludzie ? jak mało samowystarczalni w życiu codziennym staliśmy się w ostatnich dekadach.

Hasło ?niewidzialna ręka rynku sama załatwi wszystkie problemy? traci zwolenników. Państwa to wiedzą i mobilizują się, wprowadzając ograniczenia, o których kilka miesięcy temu pomyślelibyśmy tylko wówczas, gdyby wybuchła ogólnoświatowa wojna. Pytanie brzmi jak na początku ? czy po kryzysie świat będzie taki sam, a jeśli tak, jak szybko wrócą warunki naszego funkcjonowania, do których zdąży...