Co mnie dziwi w recyklingu?
Zważając na mój branżowy staż (ponad 15 lat), mogę uzurpować sobie prawo do kategorycznych ocen i analiz sektora recyklingu. Zaznaczam, że będzie kąśliwie, czasami mało grzecznie, ale jak najbardziej merytorycznie.
Recykling, a w sumie odpady, mogą świętować małą rocznicę 15 lat (z małym naddatkiem) istnienia w naszym prawodawstwie. Oczywiście, że wcześniej były akty prawne regulujące sprawy odpadów, jak i również ich zagospodarowania w postaci recyklingu, ale subiektywnie uznaję ustawę z 2001 r. za przełomową i kluczową dla branży. Ustawa ta niedawno (to było w 2012 r. ? jak ten czas szybko upłynął) doczekała się nowelizacji. Dość historiografii. Przejdźmy do konkretów.
Ewidencje, sprawozdania i pozwolenia
Biurokracja to utrapienie przedsiębiorców, a ci przecież zawsze działają w dobrej wierze i starają się przestrzegać wszystkich przepisów. Ustawa o odpadach i tzw. ustawy pochodne nakładają szereg obowiązków, które są uciążliwe dla małych, średnich i dużych przedsiębiorstw. Tylko odpowiedzmy sobie szczerze, czy tak naprawdę liczby w sprawozdaniach oddają rzeczywistość? Był okres, gdy byliśmy krajem cudów i przetwarzaliśmy więcej masy odpadów opakowaniowych niż wprowadzaliśmy na rynek. I nadal bywamy świadkami takich cudów, ponieważ legalnie przetwarzamy tylko 50% pojazdów wycofanych z eksploatacji, a osiągamy poziomy odzysku i recyklingu bliskie 90%. Sam widziałem kilka przykładów...