Klimat wokół RIPOK-ów od pewnego czasu nie jest im zbyt przychylny. W wielu mediach lub podczas publicznych wystąpień zarówno część polityków, jak i osoby uchodzące za ekspertów określają je jako przewymiarowane, nieefektywne. Ponadto jest ich za dużo w stosunku do masy odpadów komunalnych, którymi miałyby się ?zająć?.

Nieraz pojawiają się opinie, że wydano na nie ogrom pieniędzy, najczęściej niesłusznie, montując przysłowiowe ?złote klamki?, a prezesi czy też burmistrzowie stawiali sobie pomniki chwały. RIPOK-i są też za drogie, mają charakter monopolisty w regionie i podnoszą w nieuzasadniony sposób ceny na bramie. To stało u podstaw powracającego pomysłu na utworzenie regulatora cen w RIPOK-ach. Wyszedł z tą ideą Związek Samorządów Polskich. 
Przy okazji dyskusji nad pakietem dyrektyw europejskich wprowadzających zasady gospodarki obiegu zamkniętego wybił się w tej kwestii generalny przekaz, iż RIPOK-i za chwilę, czyli od roku 2027 r., będą niepotrzebne. Mniej istotne było, jak to rozumieć, a bardziej, że w instalacje te nie ma co inwestować, są już tylko świadkiem czasu minionego. Pomysłu na zagospodarowanie odpadów bez przyszłości, nieodpowiadającego wyzwaniom nowego czasu. Jednocześnie od zarządzających zakładami oczekuje się, że załatwią za samorząd poziomy recyklingu i edukację ekologiczną.
Z opublikowanego na początku czerwca raportu NIK jasno wynika, że w Polsce poziom recyklingu odpadów, zamiast rosnąć, niepo...