Od przeszło sześciu lat realizowane są w Polsce projekty spalarniowe, jednak dotychczas żadnemu beneficjentowi nie udało się wmurować kamienia węgielnego pod budowę tego typu obiektu. I choć inwestorzy przeszli wyboistą i krętą drogę, by wyłonić wykonawców inwestycji, to nawet największych optymistów może powalić na ziemię stwierdzenie jednego z beneficjentów: „Przyjemny czas realizacji tych zadań się skończył. Teraz zaczął się trudny, niewdzięczny etap naszej pracy”.
Autorem tych słów jest Tomasz Lachowicz, prezes Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów w Szczecinie (ZUO). Na szczęście do tego ostrzeżenia prezes dokłada też „porcję” dobrych uwag: – Udało nam się coś, co się rzadko w Polsce udaje. Żaden z tych projektów nie konkurował z drugim, wszyscy współpracowali, wymieniali się informacjami, nikt przed nikim niczego nie ukrywał, graliśmy w otwarte karty. Dlaczego? Bo mamy do wykonania bardzo trudne zadanie i tylko my, beneficjenci, wiemy, jak jest ono karkołomne. To przypomina skok do basenu, w którym nie wiemy, czy jest woda. Ale dzięki temu stworzyliśmy pewną wspólnotę. Nic bowiem tak nie buduje przyjaźni jak wspólne trudy. I to jest duża wartość tego przedsięwzięcia.
Niemrawo, ale do przodu
O samych projektach i planach, które były w tym zakresie, można pisać sporo. Na łamach „Przeglądu Komunalnego&rdqu...