Uff, odetchnąć mogą z ulgą Koleżanki i Koledzy ze spółek wodociągowych, którzy już dostali od Wód Polskich decyzje zatwierdzające taryfy. Nie potwierdziły się najgorsze scenariusze, branża dała sobie radę z nową sytuacją, choć jest trochę maruderów. Kiedy piszę ten felieton, wciąż nie ma całościowych zestawień dotyczących procesu zatwierdzania taryf spółek wodociągowych. Jednak można już pokusić się o pierwsze podsumowania i opinie. I od razu powiem, że nie wypadają one najgorzej, szczególnie w kontekście zadania, przed jakim stanęliśmy. Musieliśmy, po raz pierwszy w naszej historii, przedstawić regulatorowi propozycje cen nie na rok, nie na dwa, ale aż na trzy lata do przodu. To zadanie karkołomne dla każdego przedsiębiorstwa działającego w gospodarce rynkowej, a my musieliśmy się z nim zmierzyć. Drugą trudnością był czas ? bardzo krótki, od opublikowania ostatnich kluczowych rozporządzeń do 12 marca, kiedy mijał termin złożenia taryf. No i co, proszę Państwa? Daliśmy radę!
Pół procenta maruderów
Potwierdza to komunikat PGW Wody Polskie z 30 kwietnia. Wynika z niego, że ?w odniesieniu do co najmniej kilkunastu gmin nikt nie wystąpił z wnioskami taryfowymi?. Jak na ponad 2,5 tysiąca przedsiębiorstw, zmuszonych do działania we wspomnianych warunkach, to niewiele, bo jakieś pół procenta.
Czego jeszcze możemy się dowiedzieć z komunikatu? Przede wszystkim tego, że złożyć wniosek taryfowy to jedno, a dostać decyzję zatwierdzającą ? drugie. Do regulatora wpłynęło w sumie, do 27 kwietnia, 2547 wniosków taryfowych. Wody Polskie wydały do tego czasu 1240 decyzji, z tego 836 zatwierdzające i 404 negatywne. Jeszcze 501 decyzji oczekiwało na podpisanie ? jak czytamy w komunikacie ?już po złożeniu wyjaśnień przez wnioskodawców i dokonaniu kolejnej weryfikacji przez organ regulacyjny?, a 800 wniosków było nadal procedowanych ? przedsiębiorstwa zostały wezwane do składania wyjaśnień. Jeśli statystyka ta się nie zmieni, to Wody Polskie wydają decyzje zatwierdzające w stosunku do 2/3 wniosków, a co trzeci otrzymuje decyzję negatywną. Oczywiście przedsiębiorstwa mogą, a tak naprawdę muszą sobie z tym poradzić. Powody odrzucenia wniosku nie wyglądają na niemożliwe do usunięcia. Są to: ?znaczna liczba błędów formalnych w składanych dokumentach? czy ?znaczna niestaranność?. Kolejny zarzut, że ?ponad połowa przedsiębiorstw wod-kan nie dokonała korelacji danych umieszczonych w tabelach z tymi prezentowanymi w uzasadnieniu?. Zarzutem stawianym niektórym wodociągowcom przez Wody Polskie jest też ?nieznajomość procedury przygotowywania wniosków taryfowych przez poszczególnych wnioskodawców?. Regulator zauważa, że ?często powtarzającą się argumentacją był tutaj brak stosowania takiej formy przy uprzednio zatwierdzanych taryfach?. Trochę pasuje tu przysłowie ?przyganiał kocioł garnkowi?, bo jakie warunki mieliśmy, opisałem na początku felietonu. Tak więc odetchnąć mogą ci (w tym ja), którzy już dostali decyzje zatwierdzające. Pozostaje jeszcze drobiazg ? tak gospodarować naszymi przedsiębiorstwami, by je dopasować do narzuconych z góry cen i nie popłynąć finansowo z prędkością wody płynącej w największej magistrali. Wierzącym polecam też modlitwę o stabilną gospodarkę, bo przecież nie mamy innego wpływu na ceny paliw, energii, środków chemicznych?
Ceny ? bez niespodzianek
I tu dochodzimy do podsumowania samych cen. Znowu z niepełnych, ale już dość dokładnych danych udostępnionych mediom przez Wody Polskie wynika, że 3/4 wniosków zawierało podwyżki taryf, tylko 7 proc. zakładało ich obniżenie, a 18 proc. ? utrzymanie ceny. Te dane mnie nie dziwią. Nikt rozsądny nie zakłada przecież kolejnego okresu deflacji w Polsce czy obniżenia rat kredytów na inwestycje unijne. Wiele spółek wciąż potrzebuje nowych inwestycji wiążących się z nowymi wydatkami. Jednak w niektórych przypadkach ujawnił się wstydliwy dla naszej branży aspekt. Były przedsiębiorstwa, te  mniejsze, z mniejszych gmin, które po raz pierwszy zostały zmuszone do zrobienia sprawozdawczości z prawdziwego zdarzenia. I okazało się, że nawet nie planując żadnych inwestycji i innych wydatków, ceny trzeba podnieść, żeby rachunek się dopinał. Bowiem ekonomię można oszukać, ale na krótką metę. Kiedyś przychodzi rachunek do zapłacenia.
Na koniec muszę oddać cesarzowi co cesarskie, a Bogu co boskie. Nie potwierdziły się obawy co do PGW Wody Polskie. Pamiętajmy, że i dla nich była to sytuacja nowa, w pierwszych miesiącach działania musieli sprostać wielkiemu wyzwaniu. Wszystko to poprzedzone było trudnymi negocjacjami między rządem a branżą na temat kształtu nowych przepisów i ram działania nowej instytucji. Okazało się, że zawsze warto rozmawiać i oby tak pozostało w przyszłości.