Trwa medialna kampania wokół podziału uprawnień do emisji CO2 w latach 2008-2012. Problem w tym, że Komisja Europejska przyznała nam znacząco mniejszą "dawkę” niż tego chcieliśmy. Rząd zaskarżył więc tę decyzję w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, a w kraju rozpoczęła się walka poszczególnych sektorów gospodarki o jak największy udział w tych uprawnieniach. Projekt przedstawiony przez nowego ministra środowiska nie spodobał się energetyce. Minister uznał bowiem – zapewne nie bez racji – że ta branża ma duże możliwości inwestycyjne i technologiczne, aby istotnie zmniejszyć aktualny poziom emisji. Firmy energetyczne zagroziły jednak dalszymi podwyżkami cen energii, a nawet ograniczeniem produkcji, jeśli przewidziane dla nich limity nie zostaną zwiększone. Zrobiło się niewesoło i minister – pomimo wsparcia innych sektorów – musiał „odpuścić”. Na korektę projektu czasu jest wszakże niewiele, bo do końca lutego rozdział uprawnień musi zatwierdzić Bruksela.
Tymczasem w styczniu okazało się, że również w kwestii wskaźnika udziału energii z OZE w energii finalnej Komisja Europejska ceni nas… wyżej (na 15%) niż my sami siebie (11%). To z kolei wywołało ożywione dyskusje w samej branży energetycznej. Kilka „tutejszych” instytucji twierdzi, że jest to cel bardzo ambitny, lecz słuszny i wykonalny. Polska ma bowiem odpowiednie zasoby energii odnawialnej i należy je efektywnie wykorzystać. Oczywiście nie będzie to łatwe, bo zaległości – w tym „propagandowych” – jest sporo. Wprawdzie ożywienie w energetyce wiatrowej napawa tu optymizmem, ale największy udział w wypełnieniu unijnego celu ma przypaść biomasie. A na tym… polu jest już gorzej. Bo choć kolejne firmy energetyczne przystępują do współspalania biomasy, to tzw. generacja rozproszona na biomasę rozwija się słabo.
Mówi się, że powodem tego marazmu jest brak rynku biomasy, że zmniejszyło się zainteresowanie zakładaniem plantacji roślin energetycznych, zwłaszcza wierzby. Obecnie trwa weryfikacja wniosków o unijną dopłatę 45 euro. Jej wysokość została jednak ograniczona. Dopiero po weryfikacji będzie wiadomo, jaki jest areał plantacji poszczególnych roślin energetycznych. Ale o tym, jak pobudzić produkcję biomasy, a sam ten biznes uczynić łatwiejszym, stabilniejszym i bardziej opłacalnym będziemy rozmawiać już 15 lutego br., podczas kolejnego Forum Roślin Energetycznych na Targach POLAGRA 2008 Premiery. Serdecznie zapraszam do udziału!
A co do wspomnianych oczekiwań i wytycznych ze strony KE, to ufam, iż uda się nam pokazać, że… „Polak potrafi”. Byłby to bardziej sukces niż ustępstwo.

Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna