Ostatnie badania sprawności krajowych sieci wodociągowych nie przedstawiają się zbyt optymistycznie. Główny wskaźnik efektywności eksploatacji – straty wody – utrzymuje się na podobnym poziomie od kilku lat.

Niektóre przedsiębiorstwa wodociągowe zaangażowały się w pokaźne inwestycje dotyczące monitoringu sieci czy zakupu urządzeń do detekcji wycieków. Nie przyniosło to jednak spodziewanych rezultatów ani większych efektów. A przecież profesjonalne podejście do kontroli strat wody można zawrzeć w zaledwie dwóch punktach: wyszukaniu wycieków i usuwaniu nieszczelności oraz kontroli poziomu strat i – w zależności od nich – zwiększaniu/zmniejszaniu natężenia kontroli wycieków.
Gdzie należy upatrywać przyczyn tak małej wydajności usuwania strat wody w krajowych warunkach dostawy wody? Jakie popełnia się błędy? Na te pytania można odpowiedzieć na przykładzie dobrze zorganizowanego procesu zmniejszania strat z wycieków, jaki wdrożony został z pozytywnym skutkiem w Zgorzelcu.
Wielokrotnie kierownicy wodociągów pytają zdezorientowani: – O co tu chodzi? Zlecamy corocznie kontrolę całej sieci wyspecjalizowanej firmie wyposażonej w najlepsze korelatory, a jednak nie osiągamy żadnych rezultatów. Straty utrzymują się na poziomie 25%.
Pytanie to jest charakterystyczne dla prawie całego krajowego przemysłu wodociągowego. Jako Polacy mamy jedną przywarę, której trudno nam się pozbyć – może zabrzmi to abstrakcyjnie, ale bardziej...