Przeprowadzane w ekspresowym tempie zmiany w ustawie o odpadach wzbudziły wiele emocji po stronie przedsiębiorców. Do opinii publicznej został wysłany jasny komunikat: nowe przepisy wymierzone są w ?mafię śmieciową?. Kto zatem będzie sprzeciwiał się zmianom? W powszechnej opinii ten, dla którego patologia w gospodarce odpadami jest korzystna, bo sam czerpie z niej zyski.

W takim klimacie zgłaszanie uwag do projektu nowelizacji nie było łatwe. Z jednej strony bowiem jako Związek popieraliśmy główne jej założenia, takie jak system kaucyjny, monitoring i wzmocnienie inspekcji środowiska. Z drugiej zaś sprzeciwialiśmy się części przepisów, które dla istoty problemu mają niewielkie znaczenie, natomiast utrudnią funkcjonowanie legalnie działającym przedsiębiorcom.

Pierwotny projekt poddany konsultacjom społecznym przez Ministerstwo Środowiska wprost przerażał. I wcale nie tym, że trzeba wydać pieniądze na system monitoringu wizyjnego czy na zabezpieczenie roszczeń i operat przeciwpożarowy. Od lat systematycznie nakłada się na nas nowe obciążenia fiskalne, jakoś wytrzymamy i te. Projekt zawierał natomiast mnóstwo niejasnych zapisów, błędów legislacyjnych, a przede wszystkim nadgorliwie przewidywał możliwość prowadzenia działalności tylko na terenie, którego dany przedsiębiorca jest właścicielem, a do tego miejsce to miało być objęte miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Dla laika rzecz wydaje się zgoła oczywista. Skoro nieuczci...