Już pierwszy dzień nowego półrocza przyniósł nam nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii. Trochę na złość sceptykom i etatowym krytykom, którzy przewidywali, że będziemy na to czekali znacznie dłużej. Zaskoczenie może być tym większe, iż znowelizowana ustawa wprowadza wiele zmian i nowych pojęć. Chodzi m.in. o sposób wsparcia dla produkcji zielonej energii (system aukcyjny zamiast systemu zielonych certyfikatów) oraz dla prosumentów, którzy zamiast taryf gwarantowanych będą otrzymywali tzw. opusty (pojęcie wcześniej nieznane). Nowymi terminami są też ?biomasa lokalna? czy ?klaster energetyczny?. Ponadto ustawa umożliwia współspalanie biodegradowalnych odpadów komunalnych i przemysłowych. Ogólnie wyzwań oraz nowości jest sporo i są one poważne. Co więcej, tuż po opublikowaniu nowelizacji wiceszef resortu energii zapowiedział, że będą kolejne zmiany, zwłaszcza w zakresie prawa prosumenckiego. A zatem: ?dzieje się?!

W reakcji na to nasza branża zamarła w osłupieniu, gdyż zapanowało przekonanie, że Ministerstwo Energii jest dla OZE nieprzychylne i ?ciężkostrawna? ustawa całkowicie zablokuje dalszy rozwój branży. Ale gdy emocje zastąpiono analizami, okazało się ? mimo różnicy zdań w niektórych kwestiach ? że nie wygląda to wcale aż tak źle. Bo skoro o rozwoju OZE w mniejszym stopniu mają decydować instrumenty wsparcia, a w coraz większym cenowe trendy na rynku energii, to trzeba przyznać, że jest to rozwiązanie logiczne i rozsądne. Zresztą jeśli ...