Anna Skórkowska

Miasta gwałtownie się rozwijają. Przybywa zwartej zabudowy, dróg, parkingów, a kurczy się powierzchnia terenów zieleni. Coraz mniej w naszym miejskim krajobrazie zadbanych trawników i wyraźnie zmniejsza się ilość starych, dorodnych drzew. O tym, że warto chronić zieleń, na Zachodzie przekonano się już dawno. A my? Czy grozi nam, że obudzimy się za kilka lat na kamiennej pustyni?

Pielęgnacja drzew w naszych miastach sprowadza się zazwyczaj do drastycznego skracania konarów lub usuwania całych drzew [Fot.: Odmiany drzew o niewielkich, zwartych koronach należy szdzić przy wąskich trasach komunikacyjnych]. Mimo iż przedstawiciele odpowiedzialnych za zieleń miejską służb wkładają wiele wysiłku w jej ochronę, często bywają bezradni. Czy dzieje się tak dlatego, że koszty leczenia drzew są wysokie, a radykalne cięcia - po prostu tańsze? Czy też przyczyną jest zbyt silny napór tych, dla których drzewa są tylko uciążliwymi przedmiotami zajmującymi cenne grunty miejskie, przysparzającymi pracy dozorcom i zagrażającymi „zdrowiu i mieniu obywateli”?
Wiadomo, że życie wśród betonowych ścian, w całodobowym hałasie, przy wysokim poziomie spalin i innych zanieczyszczeń powietrza, nie jest komfortowe. Z takich uciążliwości wynikają choroby organiczne i psychiczne, których jest coraz więcej ...