Ambitniejszym celem jest uzyskanie suwerenności w zaopatrzeniu w gaz. Żeby to osiągnąć trzeba:
  • zwiększyć krajowe wydobycie gazu,
  • zmniejszyć krajowe zużycie gazu.

I to się już dzieje. To, że w Polsce powolutku maleje zużycie gazu, nikomu nie przejdzie przez gardło. Tu posłużę się cytatem: Wzrost zużycia gazu, wbrew wcześniejszym prognozom nie jest tymczasem tak duży. W 1980 r. zużywaliśmy 11,5 mld, w 1990 – 11,2 mld, w latach 1996-97 po 10,9 mld.*
Gaz jest zbyt drogi, by w sposób masowy produkować z niego ciepło. Uważam, że aktywność przeznaczoną na rozbudowę gazociągów należy w dużym procencie skierować na ciepłownie (i elektrociepłownie) zdalczynne i podłączenie do nich jak największej liczby odbiorców oraz na kotłownie indywidualne. Paliwo to oczywiście węgiel i biomasa. Powrót ciepłownictwa do węgla i wzrost zainteresowania biomasą są wyraźne.
Jedyną metodą osiągnięcia narzuconego nam przez Unię udziału energii odnawialnych w produkcji prądu elektrycznego jest współopalanie biomasy z węglem (miałem). I to się również rozkręca (szczegóły – Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu).
Mówimy więc o wsparciu, przebiegających już, korzystnych dla Polski procesów.
Proszę zauważyć, że pomysł osiągnięcia samowystarczalności w zaopatrzeniu w gaz, wbrew pozorom nie ma wiele wspólnego z problemem „Kontraktu Jamalskiego”....