Akcja “Sprzątanie świata” trwa w Polsce od 1994 r. Jest to szeroka społeczna inicjatywa, która kształtuje ekologiczną świadomość dzieci i młodzieży. Mobilizuje też do pozytywnych działań władze lokalne i centralne, a także wiele organizacji. Do Polski akcję “Sprzątanie świata” sprowadziła Mira Stanisławska-Meysztowicz. Jej energia i optymizm sprawiają, że wciąż się ona rozwija i odnosi spore sukcesy.
W tym roku głównym motywem akcji jest likwidacja dzikich wysypisk śmieci. Młodzież, która chce brać udział w tym przedsięwzięciu, ma za zadanie tropienie takich miejsc oraz powiadamianie o nich władz gminnych. Jest to naprawdę duże wyzwanie dla gmin – zwłaszcza tych, które zaniedbały gospodarkę odpadami na swoim terenie. Problem dzikich wysypisk śmieci wciąż frustruje wszystkich, którzy cenią sobie czyste środowisko przyrodnicze. Żeby się o tym przekonać wystarczy wyjechać na wycieczkę za miasto. Rozsypane śmieci są niemal stałym elementem polskiego krajobrazu. Sterty odpadów napotkać można wszędzie – w lasach, zaroślach, przy drogach, nad brzegami rzek i potoków.
Dzieciaki i młodzież mają pomóc w lokalizowaniu dzikich wysypisk. Lecz ich likwidacja należy do obowiązków gmin. Zatem gminy muszą być zainteresowane kompleksowym rozwiązywaniem problemu śmieci.
“Antyśmieciowa” profilaktyka powinna polegać na edukacji. Czy każdy obywatel wie, co to jest recykling? Czy orientuje się, że kiedy wrzuca do pieca lub ogniska wszelkiego typu odpadki, to może doprowadzić do wytworzenia silnie trujących związków chemicznych? Czy zdaje sobie sprawę z tego, że kiedy wywozi do lasu śmieci, to naraża własną gminę na poważne wydatki związane z ich usunięciem? Czy ma świadomość, że środki te mogłyby być przeznaczone np. na poprawę stanu drogi, z której sam korzysta? Ten, kto wyrzuca śmieci do lasu, najczęściej takiej wiedzy nie posiada. Wie natomiast, że stosuje najtańszy sposób pozbycia się śmieci. I nie widzi w tym żadnego problemu, dopóki nie zostanie przyłapany. W dziedzinie edukacji ekologicznej jest zatem wiele do zrobienia. Zwłaszcza na wsi. Najtrudniej zmieniać wieloletnie złe nawyki, które niemal jak tradycje przechodzą z pokolenia na pokolenie. Edukacja i zmiana świadomości to zadania strategiczne i długofalowe. Znacząca poprawa w tej dziedzinie może przyjść dopiero po długim okresie cierpliwej pracy. Tymczasem śmieci trzeba z lasu usuwać na bieżąco – nie czekając na pokoleniową zmianę warty.
Władze gminne powinny przyjrzeć się własnym programom usuwania i zagospodarowywania odpadów. Żeby obywatelowi nie chciało się wywozić śmieci do lasu, musi mieć możliwość systematycznego pozbywania się ich za niewielkie pieniądze. Gmina może przeprowadzić prostą kalkulację. Z pewnością bardziej opłaca się dotowanie wywózki śmieci niż całkowite pokrywanie kosztów likwidacji dzikich wysypisk w lasach. Recykling w znacznym stopniu obniża koszty zagospodarowywania odpadów. Z jednej strony pozyskuje się dodatkowe pieniądze ze sprzedaży surowców wtórnych, a z drugiej maleją wydatki związane z usuwaniem pozostałych śmieci.
Przepisy prawne nakazują właścicielom nieruchomości zawieranie umów z firmami komunalnymi, które zajmują się wywożeniem śmieci. Władze gminne muszą dopilnować realizacji tych przepisów. Powinny też kontrolować nieuczciwe firmy, bowiem zdarza się, że to właśnie one tworzą dzikie wysypiska, aby obniżyć koszty swej działalności. Trzeba też rozwiązać problem usuwania odpadów dużych i szczególnie ciężkich. Pozbywanie się ich w sposób legalny jest zazwyczaj bardzo drogie, co oczywiście skłania niektórych do stosowania sposobów tanich, chociaż nielegalnych.
Mam wielką nadzieję, że nowe rozwiązania prawne, przyjęte w minionej kadencji Sejmu, przyczynią się tu do zasadniczej zmiany sytuacji. A dzikie wysypiska śmieci będą tylko złym wspomnieniem, jak dymiące kominy na peerelowskich banknotach.

Radosław Gawlik, członek Zarządu Krajowego Forum Ekologicznego Unii Wolności