Czy widok spacerujących po alejkach parkowych dzików z warchlakami lub zimujących w mieście wielkich stad ptaków powinien nas cieszyć, czy martwić? Serce mówi jedno, a rozum podpowiada drugie. Pamiętajmy jednak, że bardzo często gest dobroci, powodowany głosem serca, może okazać się czynem skierowanym przeciwko tym, którym chcemy pomóc.

Dokarmianie ptaków jest wpisane w naszą kulturę, choć ptaki mogą doskonale obejść się bez dodatkowej pomocy ze strony człowieka. Być może gdyby ptaków nie dokarmiano, byłoby w miastach mniej sierpówek, wróbli (które i tak zanikają), gołębi, kawek i szpaków czy sikor. Niemcy wydają corocznie ok. 10 mln euro na zimowe dokarmianie ptaków. W Anglii na nasiona, dozowniki i inne urządzenia służące dokarmianiu ptaków przeznacza się rocznie ok. 240-290 mln funtów. W Stanach Zjednoczonych jest to ważna część sektora ogrodniczego, której wartość ocenia się na ok. 4,5 mld (!) dolarów. Każdego roku dla ptaków przeznacza się tam ponad 450 mln kg ziarna. Liczby nie kłamią, a wszędzie rynek dokarmiania niezwykle dynamicznie się rozwija. Gdyby wydawane w ten sposób środki przeznaczać na najważniejsze problemy ochrony przyrody, czyli przede wszystkim zachowanie siedlisk zagrożonych gatunków, to globalne efekty dla przyrody mogłyby być znacznie lepsze. Zatem postawmy proste pytanie ? czy pieniądze wydane na dokarmianie ptaków są wydatkowane mądrze? Na to pytanie często musimy odpowiedzieć negatywnie. Dlaczego więc ludzie nadal d...