Choć rewolucja nie kojarzy się dobrze, tym razem może być szansą. A o tym, że się dokonuje, świadczy fakt, iż coraz więcej państw podejmuje coraz bardziej zdecydowane „ruchy” w kierunku energetycznej samowystarczalności. To zaś oznacza ostry kurs na nowe technologie i odnawialne źródła. Ostatnio nawet ze Stanów Zjednoczonych dochodzą sygnały, że to największe mocarstwo zaczyna się poważnie interesować produkcją bioetanolu z uprawianej na bezkresnych preriach kukurydzy. Również kraje Unii chcą ambitniej podjąć produkcję biopaliw z własnych roślin energetycznych. Według ostatnich zapowiedzi obszar przeznaczony na ich uprawę zostanie zwiększony z 1,5 do 2 mln ha. Poza tym dopłatą mają tu zostać objęte już nie tylko kraje „Piętnastki”, lecz unijny „komplet”. No ale jak to bywa z Unią i obietnicami polityków – pożyjemy, zobaczymy…
Również eksplozja przemysłu i motoryzacji w Chinach oraz Indiach może spowodować, że nawet maksymalna „wydolność” wydobycia ropy szybko okaże się za niska, jej zasoby – za małe, a ceny – za wysokie. Świat bardzo się tego boi, a przezorni starają się przed tym zabezpieczyć. I OZE wydają się tu najlepszym rozwiązaniem. Podpisanie przez prezydenta RP ustawy o biopaliwach i paliwach ciekłych może świadczyć o tym, że i Polska chce płynąć z tym nurtem. A podobno chcieć to prawie móc. Mam nadzieję, że czas pokaże, iż były to chęci i wysiłki błogosławione w skutkach.
Tak czy owak, rolnik staje się „pełnowartościowym” producentem surowców energetycznych. Jeszcze nie na skalę górnika, ale już bez powodów do wyrzutów sumienia, że będzie wytwarzać nie żywność, lecz „zielony węgiel”. Na pewno niedomaga tu jeszcze świadomość ogółu rolników, że biopaliwa to dla nich szansa na większe zyski lub choćby na przetrwanie trudnych czasów i nieuniknionych zmian w strukturze upraw (wobec żywnościowych limitów). Tę ich świadomość i wartość będą jednak podnosić… energetycy, których zmusza do tego opisana sytuacja oraz nałożone wskaźniki udziału energii z OZE. Zrobią to głównie we własnym interesie, ale na wspólną korzyść. A taki „rolniczo-energetyczny” sojusz – niech żyje!!!
Póki co mamy jednak pewne zaległości i problemy. Plantacje roślin energetycznych są zakładane z oporami i boomu bynajmniej nie widać. Straciliśmy kolejny rok, bo brakuje przede wszystkim pieniędzy, choć i z sadzonkami jest podobno krucho. Słowem: niewesoło! My jednak nie załamujemy rąk i już po raz piąty, we współpracy z MTP, organizujemy podczas Targów POLAGRA-FARM debatę zwaną Okrągłym Stołem Rolniczym. Ufam, że uda nam się ów „sojusz” wzmocnić, spopularyzować i lepiej zrozumieć. Drugą debatą będzie zainaugurowane w ubiegłym roku Forum Plantatorów Roślin Energetycznych, służące wymianie doświadczeń w tej nowej dziedzinie. Na obie – zapraszamy!

Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna