Zdecydowana większość zanieczyszczeń powietrza pochodzi ze spalania nieodnawialnych surowców energetycznych, takich jak węgiel, gaz ziemny, czy produkty pochodzące z ropy naftowej. Ostatnio mniej mówi się o tym, że ich zasoby są ograniczone. Odkrywane są nowe złoża i wygląda na to, że problem ich wyczerpania jest odległy. Niemniej, przy ogromnym zapotrzebowaniu na energię, kluczowe dla całej planety stają się negatywne skutki korzystania z paliw kopalnych. Emisja dwutlenku węgla, metanu, związków siarki i azotu stanowi poważne zagrożenie dla klimatu, jakości powietrza i warunków rozwoju wszystkich żywych organizmów.
Istnieje wiele sposobów zastępowania tradycyjnych paliw kopalnych w produkcji energii. Lecz nie wszystkie spośród nich spotykają się z jednakową aprobatą w środowisku przyrodników. Zmniejszenie emisji to nie jedyne kryterium przy ocenie alternatywnych źródeł energii z punktu widzenia ekologii.
Najwięcej kontrowersji od wielu lat budzą elektrownie atomowe. W ostatnich latach wznowiono w USA programy rozwoju energetyki jądrowej. Nowe elektrownie mają być bezpieczniejsze i bardziej efektywne. Zakłada się znaczne ograniczenie ilości składowanych odpadów radioaktywnych. Entuzjaści energetyki jądrowej bardzo często powołują się na zasadę zrównoważonego rozwoju, która przyświeca twórcom nowych projektów. Nie przekonuje to jednak większości ekologów. Problem obciążenia środowiska odpadami radioaktywnymi nigdy nie zostanie przezwyciężony. Gdyby miało powstawać coraz więcej elektrowni atomowych, to pomimo znacznego ograniczenia ilości odpadów z pojedynczego obiektu, całkowita ich ilość na Ziemi wzrastałaby w niepokojącym tempie. Argumentem przeciw elektrowniom jądrowym jest też koncentracja produkcji energii. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego korzystniejszy jest system oparty na sieci mniejszych obiektów wytwarzających energię niż uzależnienie wielu odbiorców od jednego dużego obiektu. Problem ten narasta w obliczu zagrożenia terroryzmem.
Ekolodzy nie są także entuzjastami budowy wielkich elektrowni wodnych. Inwestycje tego typu zakładają daleko posuniętą ingerencję w naturalny system rzek. Pozyskiwanie energii odbywa się wprawdzie bez szkodliwych emisji, lecz kosztem drastycznych zmian w środowisku naturalnym dolin rzecznych. Natomiast małe elektrownie wodne mogą wykorzystywać energię płynących wód nie naruszając w tak znacznym stopniu przyrodniczego otoczenia. Lecz nawet te niewielkie obiekty powinny mieć na etapie planowania inwestycji sporządzoną rzetelną ocenę wpływu na środowisko. W wypadku cennych terenów przyrodniczych także małe elektrownie i zapory mogą otrzymać negatywną opinię nie dopuszczającą do ich budowy.
Wiele mówi się ostatnio o biopaliwach. Jest to dynamicznie rozwijająca się gałąź energetyki opartej na źródłach odnawialnych. W celu pozyskania surowców opałowych uprawia się różne, zwykle szybko rosnące rośliny, takie np. jak wierzba lub malwa pensylwańska. Do opalania wykorzystuje się też słomę i odpady drzewne z tartaków. Na rynku pojawiły się specjalne kotły służące do spalania tego typu surowców. Olej rzepakowy wykorzystywany jest do produkcji paliw używanych w transporcie. Zaletą biopaliw jest to, że surowce potrzebne do ich produkcji można stosunkowo łatwo i szybko odtwarzać. Emisje powstające podczas ich spalania są wielokrotnie niższe niż przy stosowaniu paliw kopalnych a poprzez zamknięcie obiegu dwutlenku węgla nie pogłębiają one efektu cieplarnianego.
Najbardziej przyjazne dla środowiska wydaje się pozyskiwanie energii ze źródeł, które w naturze działają niezależnie od wszelkiej ludzkiej aktywności – tzn. ze słońca, wiatru, źródeł geotermalnych. Oczywiście, żadnej energii nie można wykorzystywać bez jakiejkolwiek technicznej ingerencji. Lecz im mniej agresywna i technicznie zaawansowana jest ta ingerencja, tym mniej cierpi na tym naturalne środowisko.
Nasi sąsiedzi bardzo poważnie traktują te możliwości. Udział energii odnawialnych w Danii wynosi ok. 20% całości zużycia energii. Niemcy w ciągu 10 lat stali się potęgą wykorzystującą energię wiatru. Zainstalowane u nich wiatraki mają moc ponad 7 tys. MW. W Polsce stanowiłoby to 1/3 aktualnego zapotrzebowania na energię!
Mamy dobrą, przygotowaną i przyjętą za kadencji poprzedniego rządu i sejmu, strategię rozwoju odnawialnych źródeł energii. Zakłada ona potrojenie udziału energii odnawialnej w Polsce z 2,5% do 7,5% w 2010 r. Niestety z egzekucją istniejącego obowiązku zakupu energii ze źródeł odnawialnych jest źle. Zadziwiającą opieszałość wykazuje tu Urząd Regulacji Energetyki. Nowe kierownictwa resortów gospodarki i środowiska też jakby zapomniały o obowiązującym prawie i zobowiązaniach wobec UE. Sądzę, że to przejściowe zawirowania i dla energii odnawialnych powieją jeszcze pomyślne wiatry.

Radosław Gawlik, prezes Polskiej Zielonej Sieci