Chcę poruszyć sprawę, która dotyczy wielu naszych przedsiębiorstw, a niedługo zacznie dotyczyć wszystkich. Chodzi o wykształcenie kadry. Nasze przedsiębiorstwa się wyspecjalizowały, unowocześniły i rozbudowały. A jak to wygląda z kadrą? Z pewnością powiększyła się. A co z resztą?

Nie będę mówił o swoich doświadczeniach, lecz raczej o zjawisku, które trwa od wielu lat. Postaram się przywołać kilka przykładów, które świadczą o nie najlepszym poziomie dostosowania kształcenia do dzisiejszych potrzeb przedsiębiorstw wodociągowych. Mamy wielu chętnych do pracy chemików, biologów oraz absolwentów różnych uczelni w zakresie ochrony środowiska. I na tym właściwie się kończy. Czy ktoś zatrudnił ostatnio w Polsce na stanowisko kanalarza absolwenta szkoły zawodowej o tym kierunku? Nie sądzę. Zatrudniamy najróżniejsze osoby. Z tego co pamiętam, pracują u nas fryzjer (skądinąd raczej nie jestem zainteresowany tego typu usługami) i jeszcze kilku ludzi o innych specjalnościach. Ale kanalarza? Nie ma. Nie ma też absolwentów szkół zawodowych w kierunkach operator maszyn wodociągowych, operator oczyszczalni ścieków oraz kierunków dających wiedzę z zakresu sieci wodociągowej. Nie ma takich szkół! Nie chcę powiedzieć, że ludzie, którzy obecnie pracują, nie mają wymaganych kwalifikacji, ale muszą włożyć wiele wysiłku w naukę zawodu już w zakładzie pracy. To nie jest normalne. To nas wszystkich kosztuje. Inwestujemy grube miliony złotych w nasz majątek, a później powierzamy go osob...